Piotr Skudrzyk filozof z Uniwersytetu Śląskiego / Peter Skudrzyk

Piotr Skudrzyk
filozof z Uniwersytetu Śląskiego


Życie jest tylko częścią wieczności…


Katowice, 30 czerwca 2010 roku, Klub „Marchołt”, wieczór „Akcji Literackiej” poświęcony młodej poetce i pieśniarce Marcie Maliszewskiej. Wzruszyłem się. Matka opowiada o córce, przyjaciel czyta jej wiersze. Ja słucham i czuję się, jakbym był prywatnym gościem w domu państwa Maliszewskich. Spotkać się z twórczością artystki, to spotkać się z samą artystką. Tym artysta różni się od rzemieślnika, że owoce jego pracy nie są zupełnie zewnętrzne wobec swego twórcy.
Marta była artystką, dokładniej młodą artystką. Na nagraniach wideo widzę Martę śpiewającą z kolegami i koleżankami. Jest gimnazjalistką, potem licealistką. Jest to jeszcze zielone, jak młodość jest zielona. Ta zieleń przebija się tu i ówdzie i w późniejszej twórczości piosenkarskiej i poetyckiej. Szczególnie słowo wymaga dłuższego czasu dojrzewania. Ale odcienie zieleni są różne. Niektóre zwiastują dojrzewający owoc. Już szesnastoletnia Marta przyciąga uwagę: tym, jak mało uwagi zwraca na publiczność. Za pewne zaczepiana przez kogoś z publiczności lekko się uśmiecha. Bardzo wdzięcznie. Jako dziewiętnastoletnia już prawie w ogóle się nie uśmiecha. Ale śpiewa lepiej, dojrzalej. Zauroczyła mnie piosenka Cudowna. Cudowna piosenka i wykonanie. Śpiewa, że pokaże swemu kochanemu gwiazdy, niebo i kraje fantazji. Że zapomną o ludzkiej złości, że sprawdzą, jak miłość czyni cuda. Wydaje się, że to banalne słowa o miłości. Trzeba być artystką, żeby te słowa zaśpiewać tak, że robią wspaniałe wrażenie. Poza tym, te słowa nie są banalne, tylko banalnemu odbiorcy mogą się takie wydawać.
Śpiewająca Marta uśmiecha się mało. Jest tak zajęta wypatrywaniem kształtów w poetyckiej przestrzeni, że dla publiczności zostaje jej niewiele uwagi. O swym oddzieleniu od świata zewnętrznego artystka mówi w wierszu Maska:

Mam już maskę,
za którą skrywam siebie.
(…)lekki uśmiech,
gdy trzeba przemieniający się w serdeczny.
(…) Tylko czasem
usta wykrzywia grymas samotności

W innym wierszu pisze:

Łzy to moje siostry
zastępują mi bliskich
Samotność stała się mym kochankiem
staram się w niej nie zatracić
choć jej zaborczość jest zbyt wielka

Nie jest to narzekanie artystki. Jest to zmaganie się z przestrzenią wewnątrz siebie i na zewnątrz. W dużej przestrzeni trudniej jest spotkać siebie i bliskich ludzi, stąd te kłopoty artystów. Ale być artystą, to pokonywać trudności. Za to ich cenimy. Marta pokonała. Zyskała wielu bliskich ludzi i nadal zyskuje. Przecież „życie jest tylko częścią wieczności” – to też jej słowa. Szkoda, że los nie dał jej życiu trwać dłużej. Cząstki tego życia możemy przygarnąć do siebie i dać im możliwość dalszego rozwoju.

* Cytowane fragmenty pochodzą ze zbioru Przerwany lot.


Peter Skudrzyk
philosopher from Silesia University


Life is just a part of eternity…


Katowice, the 30th of June 2010, the club „Marchołt”, a poetry evening „Literary action” dedicated to young poet and singer Marta Maliszewska. I was moved. The mother is talking about her daughter, the friend is reading her poems. I am listening and feel like a private guest in Maliszewscy`s house. To meet with the literary output of an artist, is like meet with an artist herself. An artist differs from an artisan that the fruits of its labour are not completely outside its author.
Marta was an artist, young artist to be precise. I can see Marta singing with friends on the video records. She is secondary school pupil, then high-school student. It is still green, like youth is green. This green is detectable here and there in her later song and poetic work. The word needs especially longer time to mature. But shades of green are various. Some are a sign of a ripe fruit. Already sixteen-year-old Marta drew attention how little attention she pays to the audience. Probably accosted by somebody from the audience she smiles slightly. Very charmingly. When she is nineteen, she hardly ever smiles. But she sings better, more maturely. I was enthralled by the song “Wonderful”. The wonderful song and performance. She is singing that she will show her lover the stars, heaven and the lands of fantasy. That they will forget about human angry and they will check how love can perform miracles. These seem to be banal words about love. Only an artist can sing these words in such a way that they make a wonderful impression. Besides, these words are not banal. They can seem to be like that only for banal listener.
Singing Marta smiles rarely. She is so focused on seeking the shapes in the poetic space that she has left a little attention for the audience. The artist showed her separation from the external world in the poem The mask:

I have a mask
which is hiding me
from people.
(…) a light smile,
changing into a cordial one
when I need it.
(…) only sometimes
a grimace of loneliness
twists my face.

She wrote in another poem:

Tears are my sisters
They fill in for family and friends
the loved ones

Loneliness has become my lover
I`m trying not to get engrossed in it
Though its possessiveness is too fierce

It is not the artist`s complaining. It is wrestling with the space inside and outside. It is hard to meet yourself and your family and friends in huge space, that`s the source of artists` troubles. But to be an artist, means to overcome difficulties. This is why we value them. Marta has overcome. She made many new close friends and she still makes. “Life is just a part of eternity” – after all these are her words also. It is a pity that the fate does not let her life lasts longer. We can take in the parts of this life and give them possibility to further development.

* quoted passages come from the volume of poem “Disrupted flight”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137