19 marzec` 99 – piątek
19 marzec` 99 – piątek
Jest już kolejny dzień. Nie wiem co mi przyniesie w związku z Piotrem. Wiem tylko, że nasz wczorajszy pocałunek wydaje mi się tylko snem, marzeniem.
WIECZOREM
Spędziłam z Piotrem cały dzień i było ekstra. On jest cudowny. Chyba powoli zaczynam go kochać. Opiszę teraz pokrótce dzisiejszy dzień. Miałam dziś tylko dwie lekcje i potem byłam wolna. Pojechałam więc do „jedynki” na występ Piotra. Powitaliśmy się tak jakoś zwyczajnie, jakby nic między nami wczoraj nie było. Posiedzieliśmy chwilę sami u mamy w gabinecie, ale nic nie zrobiliśmy. Potem poszliśmy na salę gimnastyczną na występ. Wszystkie panienki dziwnie się na mnie patrzyły. Ale miałam to wszystko „gdzieś”. Gdy Piotr występował spieprzył trochę każdą piosenkę / śpiewał „Byle jak”, „Postmodernistyczną love story” oraz „Cudowną”/. Później się przyznał,
- że mnie szukał na sali, ale ja siedziałam z boku i mnie nie zauważył.
I to chyba miało wpływ na jego śpiewanie. Po występie poszliśmy znowu na górę do mojej mamy. I znowu nic. Piotr zaraz gdzieś poszedł i w ogóle nie byłam z nim sama, Muszę jednak zauważyć, że wszyscy jego kumple byli dla mnie bardzo sympatyczni. I przy okazji napiszę jeszcze, że widziałam Bolka. Później poszliśmy do poradni psychologicznej. A następnie mama zaprosiła nas do „A` Donga” na zupę bambusową i wcale nie miała ochoty nas zostawić. Wreszcie sobie poszła. / Chwała jej za to/. I wtedy odważyłam się wziąć Piotra za rękę. I tak już zostało – cały czas, gdy gdzieś szliśmy trzymał mnie za rękę. Ale wracając jeszcze do „A Donga”, to gdy Piotrek zaczął się bawić moja ręką, moje ciało przechodziła fala dreszczy. Czułam się ekstra. Gdy wyszliśmy stamtąd Piotr oczywiście trzymał mnie za rękę. I fajne wydarzenie miało miejsce przy Szkole Podstawowej nr dwadzieścia osiem. Szłam sobie rozmawiając z Piotrem, gdy nagle dostrzegłam kogoś, kto wyglądał jak Koper. On zaraz się odwrócił. Okazało się, że to rzeczywiście Koper. Wtedy on szturchnął Kaczuchę / nie widziałam go wcześniej/ i ten popatrzył się na nas ze zdziwieniem i rozbawieniem. I coś jeszcze stwierdził do kumpli,
- że chodzę z nimi do szkoły.
Szok na miejscu, mile połechtana próżność. Ale mniejsza z nimi. Poszłam do domu do Piotra. Znowu widziałam jego ojca, ale mam wrażenie, że mnie polubił. Usiedliśmy w pokoju Piotrka i już po chwili siedzieliśmy trzymając się za ręce. A potem Piotrek mnie przytulił i siedzieliśmy tak dosyć długo. W pewnym momencie on mnie pocałował. W ogóle było mi cudownie. Czułam się / i czuję nadal/ strasznie szczęśliwa. Potem poszliśmy do kina na film „Zakochany Shakespeare”. Świetny film. Przez cały czas siedziałam przytulona do Piotra i cały czas trzymaliśmy się za ręce. Po raz pierwszy byłam tak szczęśliwa siedząc w kinie. Po filmie Piotr odprowadził mnie do domu i jeszcze trochę siedział u mnie. Niestety dosyć krótko. Chociaż i tak mógł być dłużej niż zwykle/ bo do dwudziestej drugiej/. Tak więc spędziłam cały dzień z Piotrem i było SUPER! Jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia.
Witam.
Kolejny Marty szczęśliwy dzień. Lubię takie wpisy w jej pamiętniku. Jutro są Marty urodziny. Czytających zapraszam na Mszę Świętą w intencji Marty jutro / piątek / o godz. 18:30 w Kościele na Sikorniku.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz