Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

17 sierpień

17 sierpień –  Dobra, na razie nie będę pisać o Marku i innych facetach. Teraz skrótowo opiszę obóz. O czym jeszcze warto wspomnieć? O moim uczuciu sympatii do Kropy, później i do Wojtka. O tym jak dużo ludzi siedziało u nas w pokoju. O tym jak Mucha przyszedł do naszego pokoju. O dyskotekach, szczególniej o ostatniej. I o wpisach do książki. To chyba wszystko. Zacznijmy od uczuć. Po kilku dniach strasznie spodobał mi się Kropa. Ogólnie rzecz biorąc, to nie wiem dlaczego. Przecież zaledwie kilka dni wcześniej śmiałam się z niego z Magdą. No, ale poczułam do niego sympatię. Pod koniec obozu jednak zmieniłam trochę zdanie, bo wydawało mi się (i było może tak naprawdę), że Kropa również ze mnie się nabijał. Oczywiście nie mam na to dowodu, ale… No, mniejsza z tym. W każdym razie pod koniec bardziej lubiłam Wojtka i wydawało mi się, że on mnie też. Raz zdarzyło się, że do naszego pokoju zawędrował Kropa i Wojtek. Oprócz nich później przyszła Justyna ze swoim Wicusiem. I b...

16 sierpień

16 sierpień –  Dzisiaj w ogóle nie mam ochoty pisać o obozie. Za to mam ochotę pisać o moich uczuciach(!). Aktualnie najbardziej zależy mi na Mulacie. Strasznie za nim tęsknię i chciałabym już go zobaczyć, bo troszeczkę już zapomniałam, jak on wygląda. Poza tym czasami myślę o Grześku (to przez to „spotkanie”). I ostatnio również pozytywnie jestem nastawiona do … Marka. No, ale czy jest się czemu dziwić? On zawsze od czasu do czasu pojawia się w moich myślach. Tak jakoś zastanawiam 51 się nad tym, ile zmieniło się w naszych stosunkach, odkąd on przyszedł do naszej szkoły. W siódmej klasie w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. W ósmej klasie to się powoli zaczęło zmieniać.  Witam. Dobrze, że Marta pisze o uczuciach. Uczucia są bardzo ważne w naszym życiu. A dziś zaświeciło słoneczko, zrobiło się ciepło i tak powiało wiosną.  Życzę samych dobrych uczuć. Pozdrawiam Ela

15 sierpień 1998 – sobota

15 sierpień 1998 – sobota  Już od kilku dni jestem w Cieplicach. Jest tu strasznie nudno, ale to nic, to jeszcze 9 dni i do Gliwic. Stwierdzam, że wolę się nudzić w Gliwicach niż tu, bo w Gliwicach zawsze może się coś wydarzyć, mogę kogoś spotkać. A tu nie. Tu w ośrodku nie ma nawet nikogo w moim wieku. No, ale mniejsza z tym. Chyba pora dalej poopisywać obóz. Ostatnio pisałam o tym, że Mucha i Kropa siedzieli koło nas na jadalni. Niejednokrotnie przy posiłkach prawie płakaliśmy ze śmiechu. Kropa raz tak świetnie naśladował Basię, że wszyscy już tam nie mogli. Mam tu na myśli motyw z cebulką. W ogóle Kropa ma świetne zdolności aktorskie. Jak już jesteśmy przy temacie jadalni, to Kropa przeważnie wlepiał we mnie wzrok. Tak mi się przynajmniej zdawało  Witam. Przed chwilą usłyszałam, że odwołuje się przymus maseczek od marca. No cóż ja nie noszę żadnych szmatek na twarzy. Zastanawiam się tylko dlaczego nie od dzisiaj. Coś wciąż jest nie tak. Walka o normalność trwa nad...

9 sierpień 1998 – niedziela

9 sierpień 1998 – niedziela  No, proszę jak ten czas leci. To już prawie miesiąc odkąd wróciłam z Ćeladnej. I co? I dalej nie opisałam obozu, a teraz to już prawie nic nie pamiętam. Tak więc wszystko to co pamiętam, opiszę ale oczywiście nie będzie po kolei. Nie wiem czemu, ale działo się tak, że właściwie nikt spoza naszej szóstki (tzn. Beaty, Magdy, Kuby, Bolka, Bartka i mnie) raczej się z nami nie zadawał. Mam tu na myśli tych starszych ludzi, bo dzieciaki (tak gdzieś 10 – 12-letnie) bardzo nas lubiły. No właśnie, może napiszę trochę o tych maluchach. Najbardziej lubiłam (i chyba ze wzajemnością) Artura. Miał on 10 lat, ale był strasznie sympatyczny i miło mi się z nim rozmawiało. Ponieważ mieszka w Sosnowcu, miał mi przysłać zdjęcie, ale tego nie zrobił. A szkoda. Mimo wszystko sądzę, że długo będę pamiętać Artura. Równie fajny był Wojtuś (oczywiście nie mam na myśli Muszki), który również miał 10 lat i mieszka w Gliwicach. Tak więc może czasami będę go widywać. Ba...

5 sierpień 1998 – środa

5 sierpień 1998 – środa  Chociaż powinnam opisywać obóz, to wcale nie mam na to ochoty. Prawie już go nie pamiętam – to po pierwsze. A po drugie – teraz wszystko wydaje mi się zupełnie inne. Do wszystkiego podchodzę z cynizmem i wszystko to co uważałam za miłe, sympatyczne – teraz już takie dla mnie nie jest. Poza tym dzieje się teraz trochę rzeczy w moim życiu. Teraz mam ochotę opisać dzisiejszy dzień. Dziś byłam w kinie „Bajka” na filmie „Armageddon”. I gdy szłam do kina (po małych przygodach związanych z godzinami seansu, z brakiem autobusu, itp.) zobaczyłam Grześka (na rowerze). Po pierwsze zdziwiło mnie to (bo co on robił w tej małej uliczce, gdzie jest kino). Po drugie – moje serducho trochę szybciej bić. To dziwne. Prawda? Sądziłam, że to już zamknięty rozdział, ale jak widać, tak nie jest. No nic przejdzie mi. Przecież już go raczej nie zobaczę, przynajmniej w najbliższym czasie.  Co do filmu to brak mi słów. Był ekstra. Oczywiście rozkleiłam się, ale to...

3.08.1998

 3.08.1998 –  I tak też się stało. Tzn. Bolek, Kuba i Bartek bardzo się z nami zaprzyjaźnili. Często bywali w naszym pokoju i równie często my bywałyśmy u nich. Niestety Kuba i Bolek przychodzili do nas głównie dla Beaty, co do PZU – to nie wiem. Wiem za to, że i Kubie i Bolkowi bardzo zależało na Beacie, że strasznie się przejmowali, gdy ona (ponoć) zachorowała. A ja muszę przyznać, że byłam trochę zazdrosna – tym bardziej, że według mnie Beata była zdrowa. No, ale to tylko moje zdanie. Muszę jednak zauważyć, że raz Bolek zainteresował się moim zdrowiem. Było to bodajże po tym jak wróciliśmy z Ćeladnej (tzn. po przejściu około 22 – 23 kilometrów) i ja wtedy strasznie opaliłam sobie buzię (oczywiście na czerwono). No i gdy siedzieliśmy w pokoju, Bolek spytał się, czy dobrze się czuję (lub coś w tym stylu), bo wyglądałam na chorą. Ja spytałam go: - Dlaczego tak sądzisz? On mi na to odpowiedział: - Jesteś taka czerwona i wyglądasz na rozpaloną. Zdziwiło mnie to, że B...

30.07.1998

30.07.1998 –  We czwórkę mieszkałyśmy w pokoju 306. W pokoju obok mieszkało czterech chłopców. Pierwszy z nich to Michał – chłopak Basi, drugi to Bolek, a pozostali dwaj to Kuba i Bartek. Teraz króciutki opis każdego z nich. Michał ma 18 lat, mieszka w Katowicach i ma przezwisko Rudy. Następny jest Bolek, zwany inaczej Bolo. Jest fajnym gościem i urodę ma trochę podobną do urody Marka. Dlatego też gdy 47 zobaczyłam go w autobusie, od razu spodobał mi się. Sądziłam, że będzie on moją obozową „miłością”. Ale tak się nie stało (o tym później). Ma on 17 lat i chodzi do „jedynki”. Następnym chłopcem, którego wymieniłam był Kuba. Jego przezwisko to „Macho”, bo właśnie tak, jak on się zachowywał. Jest sympatyczny i można z nim pogadać. Ma 14 lat, idzie do „ósmej” klasy. I ostatni chłopak Bartek (PZU), który nic się nie odzywa, ale gdy już coś powie, to po prostu boki ze śmiechu zrywać. Również ma 14 lat, idzie do ósmej klasy (notabene do Szkoły Podstawowej nr 35). Tak więc b...

27 lipiec 1998 – poniedziałek

27 lipiec 1998 – poniedziałek  Wpis niezwiązany z poprzednim. Jest godzina 23:40 i za 20 minut zacznie się nowy dzień. Dzień 27 lipca dobiega końca, co oznacza, że dobiega końca dzień moich urodzin. Dzisiaj skończyłam 16 lat. Pomimo, że jest to wiek jak najbardziej sprzyjający pierwszej miłości, pierwszym pocałunkom, randkom itp., to tak nie jest w moim przypadku. Ja jak zwykle jestem sama, nawet bez prawdziwych przyjaciół. O moich urodzinach poza mamą pamiętała tylko Krewetka i Anka. A tyle osób obiecało mi kartki na urodziny… Jest mi smutno, bo z roku na rok jestem coraz starsza, a w moim życiu nic się nie zmienia. To niesprawiedliwe, ale co ja poradzę na to. Mogę tylko się wyżalić (ale to tylko na tych kartkach, nie na głos). Cały smutek, żal i rozczarowanie siedzą głęboko we mnie i powoli mnie niszczą. Ale co na to poradzić. Takie jest życie? Czym w ogóle jest życie? Oto co na ten temat twierdzi Encyklopedia PWN: „ŻYCIE – dynamiczny stan organizmu, polegający na nie...

16 lipiec 1998 – czwartek

16 lipiec 1998 – czwartek  Już długo nie pisałam. Oczywiście bardzo dużo się zdarzyło. Od 28 czerwca do 11 lipca byłam na obozie i oczywiście są pewne zmiany w moich uczuciach. No, ale najpierw opiszę wydarzenia sprzed obozu. Pierwsze wydarzenie to moja „rozmowa” ze Stefanem. Było to 22 czerwca zaraz po egzaminach z polskiego. Ja tego dnia byłam u dentystki. I wracając od niej zobaczyłam Ankę, która rozmawiała z różnymi ludźmi m.in. Stefanem. Anka zawołała mnie i chwilę z min pogadałam. Następne wydarzenia miały miejsce dnia 24 czerwca. Wtedy to u nas w Gliwicach była Inwazja Mocy. Od razu piszę, że Mulata nie było. Przed Inwazją umówiłam się z Marysią na Rynku pod Neptunem oczywiście. I czekałam na nią z 20 minut (lub więcej). A z drugiej strony Neptuna również na kogoś czekał nikt inny jak Marek. Oczywiście powiedział mi:  - Cześć. (A jak).  A ja miałam ochotę do niego podejść i pogadać. Ale tego nie zrobiłam. (I bardzo dobrze – po co się narzucać?) Teraz myś...

20 czerwiec 1998 – sobota

20 czerwiec 1998 – sobota  Dzisiaj są urodziny Boomera. Przesyłam mu telepatycznie najgorętsze życzenia. Mam nadzieję, że je odbierze. I składam teraz solenne przyrzeczenie, że nie zasnę dopóki nie opiszę wszystkiego. Najświeższe z najfajniejszych wydarzenia, to te wczorajsze, ale opiszę je dopiero na końcu, gdyż muszę to wszystko nadrobić. Jak pamiętam skończyłam wpis na opisie wycieczki. Już za bardzo jej nie pamiętam. Wiem tylko, że bardzo wkurzyłam się na Krzyśka. Polubiłam Adama. I chyba wzajemnie. Na wycieczce był z nami syn wychowawczyni. I kilka razy dziwnie się na mnie patrzył. A już najlepszy był ten motyw. Jak schodziliśmy na dół do autobusu, ja z Iwoną szłam za Łukaszem i Tomkiem. I Iwona stwierdziła coś, że faceci tylko popatrzą na dziewczynę, a ona głupia od razu wyobraża sobie nie wiadomo co. I ja też w tym momencie odchrząknęłam, aby zauważyć, że ja też jestem podobna do takich dziewczyn (Iwona o tym, tzn. o tym, że gdy facet się na mnie popatrzy, to ja...

18 czerwiec 1998 – czwartek

18 czerwiec 1998 – czwartek  Znowu wpis nie związany z poprzednim. Dzisiaj miałam w szkole koncert. Ludzie, którzy coś zdobyli (na jakiejś olimpiadzie, w jakiś zawodach, konkursach itp.) zostali zaproszeni z rodzicami. Ja tam tylko występowałam. Ale w ogóle chyba się podobałam. Tzn. wszyscy mieli jakieś poważne teksty, arie itp. A ja wyszłam i na koniec zaśpiewałam „Wakacje”. Nie napisałam jeszcze, że z koszykarzy został zaproszony z rodzicami Stefan, Michalinka, Paweł K. i Przemek. Tych dwóch ostatnich pewnie za jakiś czas zapomnę. (Dopisek – No, nie wiem, bo Przemek idzie do VII LO. Został przyjęty). Ale Stefana i Michała raczej nie. A teraz wracając do mojego występu, to niestety nie patrzyłam na ich reakcję, ale mam wielką nadzieję, że im się podobałam. Na pewno spodobałam się mojej wychowawczyni. Jeden gościu z „ósmej” klasy też uważał, że było fajnie. A poza tym ten chłopak się cały czas na mnie patrzył i sądzę, że mu się spodobałam (w każdym razie tak wyglądało)....