9 sierpień 1998 – niedziela
9 sierpień 1998 – niedziela
No, proszę jak ten czas leci. To już prawie miesiąc odkąd wróciłam z Ćeladnej. I co? I dalej nie opisałam obozu, a teraz to już prawie nic nie pamiętam. Tak więc wszystko to co pamiętam, opiszę ale oczywiście nie będzie po kolei. Nie wiem czemu, ale działo się tak, że właściwie nikt spoza naszej szóstki (tzn. Beaty, Magdy, Kuby, Bolka, Bartka i mnie) raczej się z nami nie zadawał. Mam tu na myśli tych starszych ludzi, bo dzieciaki (tak gdzieś 10 – 12-letnie) bardzo nas lubiły. No właśnie, może napiszę trochę o tych maluchach. Najbardziej lubiłam (i chyba ze wzajemnością) Artura. Miał on 10 lat, ale był strasznie sympatyczny i miło mi się z nim rozmawiało. Ponieważ mieszka w Sosnowcu, miał mi przysłać zdjęcie, ale tego nie zrobił. A szkoda. Mimo wszystko sądzę, że długo będę pamiętać Artura. Równie fajny był Wojtuś (oczywiście nie mam na myśli Muszki), który również miał 10 lat i mieszka w Gliwicach. Tak więc może czasami będę go widywać. Bardzo lubiłam jeszcze Bartka (on też mieszka w Gliwicach), który ma 11 lat.
(Dopisek – Czyżby to był „mój” Bartuś? Ten ze Świnoujścia? 08.07.2001).
Oraz Pawła (on niestety mieszka w Sosnowcu), który ma 12 lat. To chyba wszystkie maluchy, które bardzo lubiłam. Oczywiście było jeszcze kilku fajnych chłopców w tym wieku, ale ich już zbytnio nie pamiętam. Bardzo lubiłam dwóch chłopców z Sosnowca – Łukasza i Piotrka (obaj 50 14 lat). Obaj byli bardzo sympatyczni i zabawni. Świetni byli z nich kumple i kompani do rozmowy. To z grubsza wszyscy. Oczywiście ci młodsi). Jak już pisałam trzymaliśmy się razem, gdyż reszta trzymała się od nas z daleka. Niestety nie wiem dlaczego. Ogólnie to najwięcej czasu spędzałam z Magdą. To dosyć logiczne, bo Beata prawie cały czas była z Bolkiem lub dla odmiany z Kubą. A PZU zawsze wcinało. Jednak nie narzekam, bo fajnie mi się z Magdą rozmawiało. Co prawda stałam się trochę bardziej cyniczna, gdyż Magda jest bardzo cyniczna i trochę mi się udzieliło. I teraz muszę przyznać, że gdyby nie Basia, to chyba nigdy nie rozmawiałybyśmy z innymi ludźmi. Po prostu rozmowy o Basi pozwoliły nam się zbliżyć do reszty. Bo w końcu to my z nią mieszkałyśmy i siedziałyśmy przy stoliku na jadalni. A na jadalni przy stoliku obok siedział Kropa i Muszka. Acha, o Muszce jeszcze nie było. Jest to skate (a raczej writer), kumpel Kropy. Chodzi do „dwójki”, ma 17 lat. Jest brunetem o bardzo fajnych niebieskich oczach, obrzeżonych strasznie długimi rzęsami. Tak samo jak Kropa Muszka jest sympatyczny i zabawny. To na razie tyle. DOBRANOC! MIŁYCH SNÓW!
Witam.
Jak widać po przeczytanym tekście Marta bardzo lubiła dzieci, a one ja. Była też wolontariuszka w programie Starszy Brat, Starsza Siostra. Tak się zastanawiam nad współczesnymi dziećmi. Przez dwa lata żyją w jakiś maskach, nauce zdalnej, kwarantannach, strachu jakiś wirusów. Jak to się przełoży na ich dorosłe życie? Czy o normalnym życiu i rozwoju dzieci będziemy tylko czytać w pamiętnikach. Na razie nie widać końca tego szaleństwa. Myślę, że jeśli każdy z nas mógłby cokolwiek zrobić dla dzieci w tych czasach to byłoby fajnie.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz