16 lipiec 1998 – czwartek
16 lipiec 1998 – czwartek
Już długo nie pisałam. Oczywiście bardzo dużo się zdarzyło. Od 28 czerwca do 11 lipca byłam na obozie i oczywiście są pewne zmiany w moich uczuciach. No, ale najpierw opiszę wydarzenia sprzed obozu. Pierwsze wydarzenie to moja „rozmowa” ze Stefanem. Było to 22 czerwca zaraz po egzaminach z polskiego. Ja tego dnia byłam u dentystki. I wracając od niej zobaczyłam Ankę, która rozmawiała z różnymi ludźmi m.in. Stefanem. Anka zawołała mnie i chwilę z min pogadałam. Następne wydarzenia miały miejsce dnia 24 czerwca. Wtedy to u nas w Gliwicach była Inwazja Mocy. Od razu piszę, że Mulata nie było. Przed Inwazją umówiłam się z Marysią na Rynku pod Neptunem oczywiście. I czekałam na nią z 20 minut (lub więcej). A z drugiej strony Neptuna również na kogoś czekał nikt inny jak Marek. Oczywiście powiedział mi:
- Cześć. (A jak).
A ja miałam ochotę do niego podejść i pogadać. Ale tego nie zrobiłam. (I bardzo dobrze – po co się narzucać?) Teraz myślę sobie, że naprawdę dobrze zrobiłam bo:
1. Krewetka zdecydowanie podeszłaby do niego (a ja nie chcę być taka jak ona).
2. Gdyby Marek miał ochotę na moje towarzystwo i rozmowę ze mną, to przecież taka sama droga. Jak się potem okazało, Marek czekał na Siergiego. Później gdy wracałam do domu, zobaczyłam dwóch facetów – Sergiego i Filipa (oczywiście osobno). Filip jechał ze mną autobusem do domu. Stał koło mnie, co chwilę przez przypadek dotykał mnie i strzelał przy tym takie miny, że już tam nie wytrzymałam. Miałam wielką ochotę zacząć się śmiać, ale byłam na tyle kulturalna, że się powstrzymałam. Ale to wszystko było bardzo komiczne. Wreszcie po różnych perypetiach poszłam na Inwazję. Było na niej dużo ludzi. Widziałam Marka, Kazka, Boomera, Bajkę, Grześka i Stefana. I jeszcze mnóstwo innych ludzi, których nie będę wymieniać. Poznałam słodkiego blondynka, niestety bardzo niskiego wzrostu (nawet w stosunku do mnie), który chodzi do „ósemki”. Nazywa się Konrad. Acha. No i jeszcze jedno miłe wydarzenie. Spotkałam Cybisa i on powiedział mi:
-" Cześć”.
To chyba oznacza, że się będzie do mnie przyznawać w szkole. Napiszę jeszcze, że na Inwazji byłam z Anką, Szczepanem i Anetą. To chyba w skrócie wszystko co się działo przed wyjazdem. W niedzielę 28 czerwca zaczęła się wielka przygoda. Pierwszą osobą jaką zobaczyłam, gdy wsiadłam do autokaru była Justyna. Potem zobaczyłam Beatę (tzn. wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to Beata) i stwierdziłam, że wygląda ona strasznie sympatycznie. Później jeszcze zobaczyłam dwóch skate`ów. Wtedy już wiedziałam, że będzie ciekawie. W autobusie siedziałam obok dziewczyny, która miała lat 12. Głupio się czułam i cały czas myślałam o Mulacie (no, a o kim by innym). Gdy dojechaliśmy na miejsce i czekaliśmy, aż przydzielą pokoje, patrzyłam na skate`ów i stwierdziłam, że jeden z nich przypomina mi Kropę. No, ale kim jest Kropa? Kropa to niski krótko ścięty blondyn o bardzo niebieskich oczach. Chodzi on do mojej szkoły (tzn. mam na myśli „siódemkę”), ma 17 lat. Jest writer`em (tzn. robi graffiti). No to tyle o jego wyglądzie. Pomimo, że pomyślałam, że jest on podobny do Kropy, to w ogóle nie wpadłabym na pomysł, że to może być Kropcia. No, ale gdy zobaczyłam go przy obiedzie, stwierdziłam, że to jednak on, notabene przyfarbowany na żółty blond (tzn. to było tak, że przed obiadem był jeszcze ciemnym blondynem, a jego kumpel – brunetem, a na obiad obydwaj przyszli utlenieni na blond). To na razie tyle na temat skate`ów.
(Marta w tym miejscu wkleiła zasuszone trawki w formie bukieciku. – Dopisała mama Marty).
Teraz będzie na temat dziewczyn. Gdy rozdzielali pokoje, ja byłam zmartwiona, gdyż wszystkie dziewczyny były we dwójkę i nie widziałam żadnej zbłąkanej owieczki (takiej jak ja). Miałam jednak szczęście – zabrakło pokoi dwuosobowych. I w ten oto sposób znalazłam się w pokoju czteroosobowym – para przyjaciółek (czy raczej koleżanek), Basia (o niej później) i ja. Te dwie dziewczyny to Magda i Beata.
Witam.
A dziś zaświeciło pięknie słońce. Zrobiło się radośnie. I czytając Marty wspomnienia o wycieczkach, aż chce się żyć i serce wyrywa się do wolności i normalności.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz