27 luty 1999 – sobota

27 luty 1999 – sobota 

Zanim dokończę spis wczorajszego dnia, uzupełnienie wcześniejsze wydarzenia. Opis wydarzeń skończyłam na dniu 19 lutego, na teatrzykach. W sobotę 20 lutego siedziałam u Krewetki i gadałyśmy o „kociakach”. I wtedy przez jakiś czas bliższy memu sercu był Kosmos (!). To dziwne. A poza tym świadczy to tylko o tym, że bardzo szybko zmieniam zdanie. Do niedawna przecież uważałam Kosmosa za nie fajnego faceta. A teraz … nie miałabym nic przeciwko, aby się z nim całować (?!). W niedzielę zadzwoniła do mnie Kaśka i wyciągnęła mnie na oblewanie I miejsca. Była Kaśka, Anka, Ewelina i ja. Byłyśmy w „Nitro” na coli i świetnie się bawiłyśmy. W poniedziałek nie działo się nic nowego. We wtorek do domu „wracałam” z Błażejem. I kiedy autobus stanął na światłach, Koper (który stał na przystanku w kierunku Łabęd) zaczął machać do Błażeja. Miałam ochotę mu odmachać (!). Zresztą ostatnio mam coraz lepsze zdanie o Łukaszu, sama nie wiem dlaczego. W środę na jednej infie mieliśmy badanie wyników z biologii. Dlatego mieliśmy tylko pierwszą informatykę. I kiedy weszłam do pracowni zobaczyłam Kopera. Trochę się zdziwiłam. On czasami się na mnie, Iwonę lub na obie patrzył. Ale najciekawiej było kiedy Urbanek spytał się, co to jest pulpit, a ja powiedziałam, że to, to zielone. Wtedy Łukasz popatrzył się na mnie z rozbawieniem. I mam wrażenie, że od tamtej pory ma do mnie pozytywne nastawienie. Oczywiście mogę się mylić, ale mam nadzieję, że poczuł do mnie choć trochę sympatii. A jak już tyle piszę o Łukaszu, to napiszę jeszcze, że podoba się on Krewetce i Iwonie!!! To jest bardzo dziwne! Jak już pisałam, Marcin w czwartek ściął włosy. Poza tym mogę tylko napisać, że cały czas był troszeczkę wkurzony. I jeszcze, że dziwnie się na mnie popatrzył. To tyle. Teraz wracam do piątku. Po tym, gdy widziałam „cudownych” ludzi z „ósemki” pojechałam do szkółki. Tam widziałam mojego ulubionego Mulata. A gdy Iwona dawała mi zeszyty, przechodzili koło nas Kosmos i Koper. Krewetka później twierdziła, że Koper się na mnie miło popatrzył. Ja jednak tym razem podeszłam do tego sceptycznie. Potem jeszcze szłyśmy za Łukaszami na przystanek. A gdy jechałyśmy autobusem miałam wrażenie, że Koper się wpatrywał w okna tego autobusu.

 

Witam.

Dalsze perypetie sercowe Marty. Ale ciekawie się czyta.  Zwłaszcza, że Marta opisuje czasy, których już nie ma. Nasz świat powoli się rozpada.

Pozdrawiam

Ela

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137