28 luty
28 luty – do opisania pozostała mi już tylko sobota.
Wczoraj zadzwoniła Kaśka i spytała się, czy wybiorę się z nią i muchą na Rynek. Oczywiście zgodziłam się, bo nie miałam nic lepszego do roboty. Najpierw poszłyśmy do „Nitro” na colę. Potem poszłyśmy połazić po ulicy Zwycięstwa. Zaraz musiałam oczywiście, zobaczyć Marusia i Boomera. Nawet nie powiedzieli mi: „cześć”. Za to chyba skomentowali mnie do swojego kumpla, albo do siebie wzajemnie. Kiedy wróciłyśmy na Rynek zobaczyłyśmy Kopera, Błażeja i jeszcze jednego faceta z IC. Gdybyśmy zobaczyli ich jakąś godzinę później, najprawdopodobniej poznałabym ich wszystkich. Po prostu jakiś czas później Mucha była gotowa podejść do Błażeja i zacząć z nim gadać. Niestety wtedy ich nie spotkałyśmy. Napiszę jeszcze dwa słowa o Łukaszu. Wczoraj w ogóle się na mnie nie popatrzył, więc nie sądzę, że zrobił to w piątek (jeśli uwierzyłabym w słowa Krewetki). Dziś również byłam w mieście. Tym razem z Krewetką. Siedziałyśmy „Pod Arkadami” i cały czas zagadywał coś do nas jeden gościu. Było mi z tego powodu całkiem miło. Cieszę się również bardzo, że Kaśka o mnie pamięta, gdy wybiera się do miasta w sobotę wieczorem. To strasznie miłe z jej strony.
Witam.
Taki zwyczajny dzień nastolatki. My na szczęście wciąż mamy takie zwyczajne dni. korzystajmy z nich, póki możemy.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz