25 kwiecień`99 – niedziela
25 kwiecień`99 – niedziela
Jest mi bardzo smutno. Zaczynam siebie wpędzać w coraz gorszy nastrój. Z minuty na minutę jest coraz gorzej. Wszystko przez Piotrka. Miał tu być wcześniej. I miał zadzwonić, żeby dokładnie powiedzieć kiedy będzie. Ani nie dzwoni ani nie przyszedł. Zaraz się popłaczę. To nic, że Piotrek mnie olewa!/?/. Jest mi cholernie przykro. Fakt, że ostatnio Piotr powiedział mi, że bez względu na to co robi i tak mnie kocha. Staram się o tym pamiętać, ale robi się coraz później i mi jest coraz ciężej na duszy. I co ja mam zrobić? Co? Co? Już z nerwów chodzę po domu. Dobrze przynajmniej, że nie jestem sama.
PÓŹNIEJ
Piotr przyjechał po dziewiętnastej. Ale wcale nie jestem w lepszym nastroju. Był dzisiaj strasznie dziwny i nieobecny duchem / dla odmiany/. No i dowiedziałam się, że nie ma raczej w planach spędzać ze mną wakacji, chociaż jeszcze jakiś czas temu nie był w stanie wyobrazić sobie wakacji beze mnie. Ja już nie wiem czego on chce. Czasami jest cudownie; Piotrek co pięć minut mówi mi, że mnie kocha. A czasami mam wrażenie, że najchętniej to by wyszedł z domu i poszedł jak najszybciej ode mnie.
Witam.
Dzisiejszy wpis pokazuje prawdziwy obraz miłości. Tak pięknie o tym Marta śpiewa w swojej piosence "Cudowna".
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz