Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Wieczorem

Wieczorem Sytuacja niewiele się zmieniła. Nadal się miotam i nie bardzo wiem co robić. Ale wzorem Scarelett O`Hara pomyślę o tym jutro. Może coś się wyjaśni, może pojawi się ktoś, kto też będzie się wybierał do Rye, nawet może to być ktoś inny niż Polki, byle by tylko ktoś był, żebym nie musiała sama zmierzać się z wszystkimi problemami. Boże proszę niech ktoś się jutro objawi, kto pójdzie ze mną do tej pracy, żebym miała z kim obgadać całą sprawę. Bo nie wytrzymam długo tej samotności., samodzielności na każdym kroku. Żebym chociaż mogła z kimś pogadać po polsku. Szkoda, ze nie dzieje się nic ekscytującego, by to opisać. Wszystkie “polskie” sprawy odchodzą w zapomnienie, choć oczywiście brakuje mi wszystkiego I wszystkich. Ale tak naprawdę nie ma nad czym się zastanawiać, to w Polsce nie ma nikogo kto tęsknił by za mną / mam na myśli facetów/. Lepiej pójdę spać.   Witam. Piękne zdanie: "pomyślę o tym jutro". I wciąż aktualne.   Pozdrawiam Ela  

Elmsford, 5 czerwca`06 – poniedziałek

Elmsford, 5 czerwca`06 – poniedziałek Nie dokończyłam wczoraj bo przyszła ta dziewczyna z tamtego pokoju. Przenocowałam bez problemu, ale niewiele się dowiedziałam, bo ona z Jamajki jest. Prawie nie rozmawiałyśmy ze sobą. Ale jak się okazuje to dopiero początek problemów. Dzwoniła tu do mnie dziewczyna z Polski, która właśnie mieszka z tą z Jamajki. Powiedziała, że kiepsko jest w tym Playlandzie, że są Murzyni, że jak nie ma pogody, to nie ma pracy. Jestem już tym przerażona. Na dodatek nie przyjechała nadal ta dziewczyna, z którą mailowałam i z którą zamierzałam wybrać się do pracy. Tak się boję tego wszystkiego, a na dodatek jestem sama. Nie wiem co robić. Powinnam jutro pojechać do Playlandu, ale boję się jechać sama. Aśka nie wiem czy przyjedzie. I jestem zrozpaczona. Czuję się tak bardzo osamotniona i przerażona jak to tylko możliwe. I niestety nie rekompensuje tego fakt, że jestem tak jak sobie wymarzyłam w Stanach, że widziałam NYC, Manhattan. Boję się, że to będzie jakaś po...

Elmsford, 4 czerwca`06 – niedziela

Elmsford, 4 czerwca`06 – niedziela Nic mi się nie śniło niestety. A właściwie to nikt ! Jestem już w Elmsford, czyli miejscu docelowym, w którym będę mieszkać, ale oczywiście nie obyło się bez problemów. Okazało się, że rezerwację mam dopiero od jutra i nie mam gdzie nocować. A ciocia z wujkiem mnie namawiali bym jeszcze została u nich. Może się uda doczepić mnie do pokoju gdzie są inne dziewczyny, które pracują w Playlandzie, ale na razie ich nie ma / swoją drogą to trochę późno kończą pracę, bo zbliża się 23:30 /. W każdym razie nie jest za fajnie. Mam nadzieję, że nie spędzę nocy na kanapie. Ale teraz trochę weselszych informacji... Witam Początek przygód Marty w Nowym Jorku. Pozdrawiam Ela  

New York, Brooklyn dalej 03.06.2006.

New York, Brooklyn dalej 03.06.2006. Przyleciałam już do NY, a dzisiejszą noc spędzę na Brooklynie u dalekiego wujka i cioci. Trochę nieoczekiwanie to wyszło, ale cieszę się, że przynajmniej nie zginęłam. Muszę jednak być czujna, bo oni bardzo chcą mnie wciągnąć do innej pracy, bo ta moja mi się nie opłaca itd., itp. Ale póki co to wszystko jest nevermind, bo jestem w NYC, spędzam dziś w nim pierwsza noc i liczę na wspaniały sen. A o kim to cicho sza!   Witam. Tak na szczęście Marta jest już w Nowym jorku. Pozdrawiam Ela

Amsterdam 3 czerwca`06 – sobota

Amsterdam 3 czerwca`06 – sobota To chyba dotychczas najdziwniejsze /właściwie najniezwyklejsze miejsce/ w którym pisałam. Jestem w Holandii na międzylądowaniu. Do samolotu jeszcze kilka godzin. Jestem po prostu przerażona. Sama w obcym kraju, nie poznałam podczas lotu nikogo, kto by się wybierał się w te same strony co ja, więc w Stanach też będę sama tułać się po obcych miejscach. Mam tylko nadzieję, ze Pan Bóg czuwa nade mną. Wiara w to, że właśnie w ten sposób / bo przecież wszystko przy załatwianiu programu szło tak prosto jak wtedy, gdy jeden uderzony klocek domino przewraca następne/ spełnia się Boski plan, pozwala mi jeszcze się trzymać i nie załamywać. Ale może napiszę kilka słów o ostatnich dniach przed wylotem. Pominę oczywiście brak zorganizowania na czas itp. Natomiast w czwartek wydarzyły się dwie ciekawe sprawy. Tzn. spraw może było trochę więcej niż dwie, ale dwie mają znaczenie. Tak się stało, że umówiłam się aż na dwa spotkania, jedno dziwnie...

Gliwice 29 maj`06 – poniedziałek

Gliwice 29 maj`06 – poniedziałek Do wylotu zostało pięć dni. Zaczynam być przerażona i wpadać w panikę. Jak nigdy potrzebowałabym jakiegoś faceta, by mnie uspokajał, by mnie tulił i zapewniał, że ktoś chciałby wystąpić w tej roli w moim życiu.   Witam. Pamiętam Marty przerażenie, ale ja dopiero byłam spanikowana. Pozdrawiam Ela  

Gliwice 26 maja`06 – piątek

Gliwice 26 maja`06 – piątek Mam już wizę / dostałam ją bez większych problemów na szczęście/, ustaloną trasę lotu, kupiony bilet. Wylot za tydzień jest już tak realny jak to tylko możliwe. Ale nie o tym chciałam pisać. Miałam taki pomysł by spotkać się z różnymi znajomymi przed wylotem, ale właściwie nikt nie jest chętny. Jestem tym autentycznie zaskoczona. Ja wiem, że nie mam dużo bardzo zaprzyjaźnionych osób, ale żeby aż tak, żeby nikt nie chciał zobaczyć się przed czteromiesięczną nieobecnością? Naprawdę jestem pod wrażeniem takiej obojętności. Ludzie milczą jak zaklęci. Nawet nie umiem napisać jak mi przykro. Jestem tak samotna jak jeszcze nigdy !!!   Witam. Tak to w życiu jest z "przyjaźniami". Na razie cieszę się wizytą wnuka. Pozdrawiam Ela  

Gliwice 3 maja`06 – środa

Gliwice 3 maja`06 – środa Na weselu brata złapałam WELON ! Niezła wróżba przed wylotem. I już dawno po ślubie. Dziwne to było przeżycie, bo jakieś takie wyprane z emocji. Jakbym to wszystko oglądała na filmie. Jako świadek siedziałam i tylko starałam się wyglądać dobrze z tyłu. W ogóle przypominało to lekką farsę, ale cóż. Nie da się ukryć , że mój brat jest żonaty. A ja tak czy inaczej jestem totalnie emocjonalnie wycofana. Zastanawiałam się się tylko idąc do ołtarza za młodymi czy ja kiedyś też wezmę ślub i będę szła jako panna młoda główną nawą kościoła. Pytanie bez odpowiedzi oczywiście. Wczoraj natomiast spotkałam się ostatni raz przed wylotem z Mikołajem i Grześkiem. Było tak jakoś nijako. Chyba skończył się czas naszej znajomości. Jakoś tak nie potrafimy już chyba ze sobą rozmawiać.    Witam. Niestety  Marta nie zdążyła wyjść za mąż, chociaż miała takie plany. Pozdrawiam Ela  

Gliwice 2 kwietnia`06 – niedziela

Gliwice 2 kwietnia`06 – niedziela Rok później. Od śmierci Jana Pawła II minął dokładnie rok. Dziś byłam na nabożeństwie w intencji Papieża. Łzy utkwiły mi w gardle na długi czas. Aż nie mogłam śpiewać “Barki”. Pamiętam wydarzenia sprzed roku, staram się żyć lepiej. Ale wciąż wydaje mi się, że On nadal jest. Może spogląda na nas / i mnie/ z góry i nadal nad nami czuwa. Wierzę, że tak właśnie jest !   Witam. Piękne świadectwo wiary.  Pozdrawiam Ela  

Kraków 21 marca`06 – wtorek

Kraków 21 marca`06 – wtorek Dziś pierwszy dzień wiosny, ale pogoda jakby o tym zapomniała. Ale może to lepiej, że nie ma jeszcze słoneczka, ciepłych podmuchów wiatru, pachnących kwiatów i szczebiotu ptaków, bo zatęskniłabym wtedy maksymalnie za miłością. Nie potrafię nie kochać wiosną. Nie da się ukryć, że wiosna kojarzy mi się z miłością, euforią, radością z wiadomych względów. Może tym razem znów ktoś mnie pokocha razem z wiosną? Nie ukrywam, że miałam cień nadziei, że może polecimy do Stanów razem z Maćkiem i Mikołajem w te same okolice. Ale to już na pewno się nie spełni, bo oni lecą do Teksasu.    Witam. Tak wyglądają Marty przygotowania do podróży do NY. Pozdrawiam Ela  

Kraków 20 marca`06 – poniedziałek

Kraków 20 marca`06 – poniedziałek Rye, małe miasteczko na północ od Nowego Jorku. Oto moje miejsce docelowe na wakacje. Dziś byłam w Warszawie na targach pracy i wybrałam ofertę pracy tylko i wyłącznie ze względu na położenie geograficzne. Ale praca też powinna być o.k. - food service. Stanowisko jeszcze bliżej mi nieznane, ale wszystkie są znośne. To tyle o Stanach, bo nadal nie chcę zapeszać.  Witam. Dziś przyjechał do mnie mój wnuk Maciuś. Tyle radości w moim domu!!!  Pozdrawiam Ela    

Gliwice 17 marca`06 – piątek

Gliwice 17 marca`06 – piątek Jakiż entuzjazm bije z poprzedniego wpisu! Jeszcze napiszę dwa zdania o tym wyjściu. Jeden z chłopaków, który grał w tej sztuce, a którego poznałam, gdy byłam śpiewać w Klubie Garnizonowym w Krakowie, powiedział mi entuzjastycznie “cześć”. Wtedy Kaśka, z którą byłam popatrzyła na mnie bardzo zaskoczona, że skąd on mnie zna i dlaczego tak się cieszy na mój widok. Pewnie dlatego tak dobrze czułam się w tym towarzystwie, bo oni wszyscy traktują mnie z sympatią. A teraz wracając do szarej codzienności. W niedzielę jadę do Warszawy, bo tam mam targi pracy. Wczoraj rozmawiałam z Mikołajem. On strasznie kręci, odkąd wie, że leci do Stanów i nie chce, żebym przypadkiem pojechała w to samo miejsce co on. Strasznie mnie tym rozczarował, że nie pozwala mi dołączyć do tej grupki, z którą leci. A oni ponoć mnie lubią! A ja nagle zostałam sama przed tym wylotem i w trakcie całego pobytu. Wiem, że może kogoś poznam, że może jednak nie będę sama, bo znajdę nowych zna...

Gliwice15 marca`06 – środa

Gliwice15 marca`06 – środa Zabalowałam wczoraj troszeczkę na Kazimierzu w Krakowie. Byłam na premierze spektaklu Oli i potem grupowo poszliśmy na piwo. Całkiem nieźle się bawiłam. Całkiem niezły był wczorajszy wieczór. Może jeszcze jakieś szczegóły kiedyś dopiszę. Witam. I wreszcie Marta zaczęła żyć studenckim życiem. Pozdrawiam Ela  

Kraków 6 marca`06 – poniedziałek

Kraków 6 marca`06 – poniedziałek Bardzo dziś potrzebuję pocieszenia, bo nie bardzo mi poszła rozmowa po angielsku potrzebna mi do wylotu do Stanów Zjednoczonych. I tak bardzo chciałam, by ktoś mnie przytulił albo chociaż powiedział, że przecież umiem angielski i na pewno dobrze mi poszło.   Witam. Jak zwykle Marta siebie nie docenia, o czym przekonamy się w dalszych wpisach.  Jestem ciekawa o czym dzisiaj pisaliby Marty rówieśnicy.  Pozdrawiam Ela  

ROZDZIAŁ I

ROZDZIAŁ I OSTATNI PAMIĘTNIK MARTY / fragmenty/ Kraków 21 lutego`06 – wtorek Dziś wprawiłam w ruch całą proceduralną machinę, która ma mnie wysłać do Stanów Zjednoczonych. Tak, wszystko jest na jak najlepszej drodze do tego, by spełnił się mój American dream. Nadal żyję nadzieją!   Witam. Zaczęłam tutaj publikację książkę. Życzę miłej lektury. Pozdrawiam Ela  

SERCE MARTY W NOWYM JORKU

  ELŻBIETA WOŚKO – MALISZEWSKA SERCE MARTY W NOWYM JORKU  / zdjęcie Marty /   ISBN 978-83-925848-2-7 Wydanie I Nakład: 100 egzemplarzy Wydawnictwo Elżbieta Maliszewska Tel. / 32/ 230 38 26 Tel. Kom 604 58 58 23 e-mail: elamaskarada@poczta.onet.pl Druk: “ALT” s.c. Tel./fax 32 238 36 37 Gliwice Gliwice, 2010 „ A sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miara starości życie nieskalane. Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy; bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość przeżył czasów wiele”. ...

Przód okładki ksiązki "Serce Marty w Nowym Jorku"