Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2020

24 VI - piątek g.16:40

24 VI - piątek g.16:40 Dziś jest piękna pogoda. Byłam nad morzem. Były duże fale, więc nie mogłam pływać. Wieczorem jest ognisko, na które zostały zaproszone trzy dziewczyny z Piły: Aga, Ewa i Beata. Witam. Dziś taki upał, że też chciałabym byc nad morzem. Pozdrawiam Ela

23 VI – czwartek g. 23:50

23 VI – czwartek g. 23:50 Dziś jest noc „świętojańska”. Wrzuciłam wianek do morza. Przeszłam też przez siedem płotów i zebrałam siedem różnych kwiatków. Teraz leżą pod moją poduszką i zaraz pójdę spać. Ten chłopiec, który mi się przyśni powinien zostać moim mężem. Zdziwiło mnie, że przeszłam przez te siedem płotów. Jest śliczna pełnia księżyca. Jutro u nas w budzie rozdanie świadectw, a ja tu się wygrzewam na plaży. Co prawda nie ma dużo słońca, ale nie jestem w szkole. W Śliwnie jest fajnie. Byliśmy w latarni morskiej w Niechorzu. Jechałam wąskotorówką z Niechorza do Rewala. Mama ma mało forsy. Trudno. Witam. Jak dobrze, że Marta zostawiła po sobie pamiętniki. Zapewne bym już nie pamiętała tamtych wakacji z dziećmi.   Pozdrawiam Ela

17 VI – piątek godz. 6:15

17 VI – piątek godz. 6:15 Przejeżdżałam niedawno przez Szczecin. Jest tam śliczny zamek. W ogóle jest tam ślicznie. Cieszę się, że chociaż zobaczyłam kawałek miasta, w którym zaczął grać zespół Hey. Witam. Kolejny wpis pamiętnika. a Szczecin jest pięknym miastem. Kiedyś tam chciałam mieszkać.  Pozdrawiam Ela

ROZDZIAŁ I

ROZDZIAŁ I „ Spisuję moje dzieje Radości i smutki Żebym mogła je wspominać Na starość” PAMIĘTNIK M.M. 1994 czerwiec – wakacje 16 VI – czwartek Drogi pamiętniku! Dziś postanowiłam prowadzić pamiętnik. Ma on być wakacyjny. Dziś wyjeżdżam nad morze. Co prawda nie zapowiada się piękna pogoda, ale i tak się cieszę, że wyjeżdżam. Wiem, że na koniec roku będę miała tylko trzy czwórki, reszta to piątki. Średnia 4,7. Witam. Od dziś zaczynam publikować Marty pamiętnik, który zatytułowałam Pamiętnik nastolatki. Pamiętnik już jest wyprzedany. Dostępny jest Pamiętnik licealistki i Pamiętnik osiemnastki. Miłej lektury. Pozdrawiam Ela

Marta Maliszewska ur. 27 lipca 1982 roku

Marta Maliszewska ur. 27 lipca 1982 roku w Gliwicach. Swoją drogę artystyczną rozpoczęła w wieku trzech lat, śpiewając w zespole estradowym „Talizman” działającym przy Klubie Garnizonowym w Gliwicach. Zespół na ówczesnych przeglądach w latach 1985 – 1988 roku otrzymywał nagrody często ze względu na występy Marty. Jury wypowiadało się o niej „urodzona na scenie”. Tańczyła i śpiewała w zespołach dziecięcych „Gwar”, „Rytm”, „Baj – baj”. W szkole podstawowej śpiewała jako solistka, na wielu lokalnych imprezach kulturalnych, w radio „Flesz” i w lokalnej telewizji. W wieku 13 lat miała pierwszą audycję radiową w radio „Plus” p.t. „Pamiętniki mojej mamy”. Wtedy też zaczęła zajmować się twórczym pisaniem. W szkole średniej występowała jako solistka ze swoim zespołem. Śpiewała we wszystkich gliwickich placówkach kulturalnych i na scenie województwa śląskiego. W czasie nauki w liceum współpracowała z radiem „Plus”. Rozpoczęła nagranie własnej płyty. W tym okr...

Zdjęcie Marty

Obraz
                                                       Marta w Międzyzdrojach / 16 lat/

ZNALIŚMY SIĘ

ZNALIŚMY SIĘ Znaliśmy się już bardzo długo. Trudno by mi było nawet wyznaczyć początek naszej znajomości. Początkowo byliśmy tylko zwykłymi kumplami. Poza słowami „Cześć. Co słychać?” Niewiele mówiliśmy do siebie. Później zaczęliśmy się bardziej zżywać ze sobą. Po obozie spędzonym nad morzem wróciliśmy jako przyjaciele. Pamiętam szczególnie tę noc, gdy siedzieliśmy sami w ciemnym przedziale pociągu i rozmawialiśmy o największych zadrach w naszych sercach. Ja dużo mówiłam o mojej miłości, która odeszła ode mnie niespodziewanie i pozostał mi po niej tylko ból i żal. A on o tej dziewczynie, która bardzo mu się podobała i która wyznała, że przyjaźni się z nim tylko dlatego, że jest zakochana w jego przyjacielu. Oboje więc byliśmy w dziwnym punkcie życia i może dlatego nasza przyjaźń zaczęła istnieć. To właśnie on pocieszał mnie, gdy nie zdałam matury próbnej. Razem wspieraliśmy się w czasie „normalnych” matur, a potem podczas egzaminów wstępnych. Na szczęście oboje dostaliśmy się tam, gd...

ZBYT DOBRZE

ZBYT DOBRZE Nie myślałam ostatnio o nim zbyt często. Rzadko go widywałam, popadał więc w jakiś niebyt. Nic zresztą w tym dziwnego. Zawsze uważałam go za cichego wielbiciela, a gdy ja również zaczynałam czuć do niego coś więcej niż sympatię, spadła na mnie niespodziewana wiadomość – on ma dziewczynę! Hmm. Musiałam nauczyć się żyć bez niego i na zawsze wyrzucić z pamięci tego mojego „wielbiciela”. Jak byłam ślepa! Gdzie ja mogłam dostrzec w jego zachowaniu zainteresowanie mną! MNĄ, która przecież jest przeciętną dziewczyną. Któż by mógł mnie chcieć?!! Moja naiwność nie zna granic! Zniknął z mojego życia definitywnie. Przestał reagować na moje sms-y, więc ja przestałam mu je wysyłać. Naszą znajomość można było uznać za zakończoną. Trudno się więc dziwić, że gdy spotkałam go z nią na ulicy ledwo go poznałam. Gdy już dotarło do mnie, że to Bartek postanowiłam przejść obok niego bez słowa. On chyba miał inne zamiary. - O! Cześć Marta! Całe wieki cię nie widziałem. Co u ciebie? – zapytał. J...

STRACONA SZANSA

STRACONA SZANSA Kiedyś mogłeś być mój. Był taki czas, że chciałeś być jak najbliżej mnie. Niejednokrotnie tonęłam w twoim spojrzeniu. Zawsze emanowała z ciebie siła, bezpieczeństwo i ciepło! Zmarnowałam swoją szansę. Ale było przecież tyle przeciwności! Przez wszystkim poznałam ciebie, gdy trwałam w stałym związku. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że chyli się on ku końcowi. Dzieliło nas bardzo wiele – zainteresowania, towarzystwo, poglądy na życie. No i jeszcze wiek – fakt, że to tylko rok, ale jednak jesteś młodszy. Nie widziałam dla nas żadnej przyszłości. W końcu on mnie zostawił. Stwierdził, że zasługuję na kogoś lepszego – co za banał!!! Nie było ciebie wtedy przy mnie. Właściwie nie było nikogo. Bolało. Nie miałam żadnego oparcia, żadnego ukojenia. Nie mogłam tego wybaczyć tobie. Nikomu nie mogłam. Na jakiś czas strasznie zamknęłam się w sobie. Nawet tego nie dostrzegłeś. Nie mogłabym być wtedy z tobą. Odrzucałam ciebie, myśl o tobie. Skończył się jednak w pewnym momencie ten bun...

Ona i On

Ona i On Byli razem już kilka miesięcy, ale czuła, że powoli zbliża się koniec. Coś w niej szeptało, żeby Mu nie wierzyć, gdy mówił, że nie może przyjść, bo musi jechać do babci. A potem faktycznie Anka widziała Go z kumplami. Albo inny przykład: tak bardzo się cieszyła na jego urodziny – zrobi jakąś imprezę, będą się bawić tak dobrze jak na Jej „półmetku”, ale On powiedział, że robi urodziny tylko dla ciotek i wujków, takie rodzinne. Oczywiście zaprosił ją, ale to nie było to. W końcu nie poszła. Wystraszyła się. Wydawało się Jej, że może, jeśli będzie okazywać miłość za nich dwoje, to wszystko wróci do normy. Pamiętała, więc o Mikołajkach, o rocznicy (tak, to już dziewięć miesięcy!), a potem o świętach. On przyjmował wszystkie drobiazgi od Niej i niby wszystko było dobrze, a jednak... Zbliżał się Sylwester. Ich pierwszy wspólny. Tak się cieszyła. Już planowała jak uczczą przyjście Nowego Roku. Gdy podzieliła się z nim swoim pomysłami, On odparł: - Nie wiem, co ty będziesz robić, al...

M.A.M.A.

M.A.M.A. czyli paczka zwariowanych dziewczyn Do „MAMY” należą: Marta Maliszewska Anna Magda Anna-Maria To właśnie my. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami (ew. psiapsiółkami). Niestety najczęściej plotkujemy. Naszym ulubionym tematem są chłopcy z byłej klasy VIII A. Jest to temat rzeka. Oplotkowałyśmy już wszystkich. Wymienię teraz osoby, o których najczęściej plotkujemy. Jest to Miki, Łukasz, Szymon, Marcin, Maciek, Kamil, Mateusz oraz Piotrek. Również dosyć często (szczególnie po meczach) rozmawiamy o chłopcach z SP nr 35 czyli o: Stefanii, Michalince oraz Jacku. Co do meczy to są to mecze koszykówki (oczywiście). Koszykówka to nasz ulubiony sport . Bardzo lubimy rozgrywki NBA oraz nasze miejskie (z udziałem naszej szkolnej drużyny, która notabene jest najlepsza w Gliwicach - zajęła I miejsce). Zrobię teraz krótki opis dziewczyn z „MAMY”. A więc AnnaMaria nazywana Anką jest wysoką blondynką o szaro-niebieskich oczach . 49 Magda jest średniego wzrostu blondynką o brązowordzawych ocza...

FACECI

FACECI Faceci potrafią być przebiegli. Normalnym jest to, że zamiast używać imienia dziewczyny, częstują ją zdrobnieniami typu „cukiereczku” (jesteś tak słodka, że aż mdła), „słoneczko” (nie można na ciebie patrzeć), „kwiatuszku” (upss! Mam akurat alergię na kwiatki) itd. Nie wynikają one z wielkiej miłości, ale raczej z lenistwa facetów. Bo po co zapamiętywać imię swojej dziewczyny, kiedy można po prostu powiedzieć jej „moje słoneczko”. I przynajmniej nie będzie awantury, gdy pomyli imiona byłej i obecnej dziewczyny w chwili uniesienia. Znam jednak kogoś, kto jest jednak jeszcze bardziej wyrafinowany. Otóż chodzi tylko i wyłącznie z dziewczynami, które mają tak samo na imię. Cóż za wygoda! I potem, gdy będzie chwalił się przed kolegami nie będzie musiał wspominać, że najpierw był z Basią, potem z Olą, a następnie z Agnieszką (lub odwrotnie). Lecz tylko powie: „Zaliczyłem pięć Mart (???)”! Czy to już nie jest szczyt. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że mi na nim zależy, a ta...

DLA DAVIDA

DLA DAVIDA Nie sądziłam, że to wszystko będzie takie trudne. Teraz, gdy tak naprawdę jestem pewna Davida i wydaje mi się, że jakoś przetrwamy tę rozłąkę, to zaczynają się setki innych problemów. Nagle rodzinie Davida zaczęło przeszkadzać, że jego dziewczyna jest biała i pytają go ciągle po co traci czas na dzwonienie do mnie, zamiast szukać innej, czarnej dziewczyny w tym czasie. Nawet Jeffy, który sądziłam, że chociaż trochę będzie po naszej stronie, bo przecież chyba mnie lubi lub przynajmniej kiedyś lubił, też dopytuje Davida po co jest ze mną, jeśli jestem w Polsce. Nie byłam tak naiwna by sądzić, że wszyscy jego bliscy przyjmą mnie z otwartymi ramionami, ale żeby teraz robić wszystko by nam przeszkodzić w kontakcie to nie sądziłam. Bo teraz mamy problemy by rozmawiać przez telefon. Zresztą także z powodu mojej Mamy, która nagle zaczęła mi jakieś sceny odstawiać mimo iż nadal twierdzi, że lubi Davida i nie ma nic przeciwko niemu. Ale może tylko udaje?  W każdym razie modlę s...

BYŁAM KIEDYŚ

BYŁAM KIEDYŚ Byłam kiedyś z naprawdę fantastycznym facetem. Zostawił mnie. A ja kochałam go jeszcze na długo po jego odejściu. On zabawiał się z coraz to nowszymi pannami, a ja cierpiałam tak bardzo, że niejednokrotnie trudno było to unieść. Minęło kilka miesięcy, lat już nawet udało mi się jakoś zaleczyć te rany. Myślę, że pomógł mi w tym fakt, że straciłam z nim wszelki kontakt. Czasem tylko dowiadywałam się co u niego od naszych wspólnych znajomych, choć staraliśmy się nie poruszać jego tematu. Czasem po prostu wychodziło tak przypadkiem. Pewnie dlatego tak silnie przeżyłam spotkanie, tak mniej więcej dwa lata po naszym rozstaniu. Bo trzeba przyznać, że przez ten czas nie umiałam związać się z nikim innym. Spotkaliśmy się na moście. Szliśmy na przeciw siebie trudno więc byłoby gdzieś uciec nie będąc zauważoną. Podniosłam więc wysoko głowę, zaklinając się w duchu bym nie powiedziała mu pierwsza cześć ani tym bardziej nie okazywała zbyt dużej radości na jego widok. - Cześć – powied...

BAJKĘ „ŻURAW I CZAPLA” ZNAŁAM OD DZIECIŃSTWA

 BAJKĘ „ŻURAW I CZAPLA” ZNAŁAM OD DZIECIŃSTWA (Opowiadanie niedokończone) Bajkę „Żuraw i czapla” znałam od dzieciństwa. Dziwnym wydawało mi się to, że można tak się mijać. Przecież jeżeli oboje chcą… Kubę poznałam, gdy byłam w trzeciej klasie liceum, dzięki wspólnemu znajomemu. Nie pamiętam jakie zrobił na mnie pierwsze wrażenie, ale nie mogło być zbyt silne, bo dość szybko zapomniałam o nim. Jakiś czas później znów się spotkaliśmy. Przedstawiłam go mojej dobrej kumpeli, a ona zaczęła tracić głowę dla niego – mimo iż była w stałym związku z Tomkiem, to podrywała Kubę. Ja nawet pomagałam jej w tym. Widocznie jednak nie była w jego typie. Spotykałam się z Kubą dość rzadko. Od przypadku do przypadku. Zawsze on był dla mnie miły, więc ja odpłacałam mu tym samym. Na początku czwartej klasy trochę zaczęło się to zmieniać. Coś nas łączyło – wizja matury. Kuba też był w klasie maturalnej, ale w innym liceum. Tak czy inaczej, temat matury i dalszych planów życiowych zbliżył nas co nieco...

NIKA

NIKA Nika miała 19 lat i była pełną życia maturzystką. Była właśnie po egzaminach na studia. Czekała na ich wyniki z niecierpliwością. Zdawała na polonistykę???? Wiedziała, że nie będzie miała tylko zajęć z poezji i literatury, że będzie również gramatyka. Ale chciała pisać. Chciała pisać wiersze i może kiedyś nawet opowiadania, powieści. Sądziła, że tego również się nauczy na tym kierunku. I właśnie dlatego go wybrała. Zaraz wszystko będzie jasne i dowie się czy będzie już studentką. Z niecierpliwością podeszła do listy. Zaczęła patrzeć od dołu, tak na wszelki wypadek. Jest! Piąta nad kreską! Dostała się!!!!! Podeszli do niej rodzice. Rzuciła im się z radością na szyje. Nagle zrobiła się bledsza od śniegu i straciła przytomność. Nika obudziła się w karetce. Jechała na sygnale. Wycie syreny pulsowało jej w głowie. Widziała nad sobą zatroskaną twarz matki. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. Chciała podnieść rękę, ale nie miała nawet siły ruszyć jednym palcem. Zamknęła oczy i znów ...

KIEDYŚ MOGŁEŚ BYĆ MÓJ

KIEDYŚ MOGŁEŚ BYĆ MÓJ Kiedyś mogłeś być mój. Był taki czas, że chciałeś być najbliżej mnie. Niejednokrotnie tonęłam w twoim spojrzeniu. Zawsze emanowała z ciebie siła, bezpieczeństwo i ciepło! Zmarnowałam swoją szansę. Ale przecież tyle było przeciwności! Przede wszystkim poznałam ciebie, gdy jeszcze trwałam w stałym związku. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że chyli się on już ku końcowi. Dzieliło nas bardzo wiele – zainteresowania, towarzystwo, poglądy na życie. No i jeszcze wiek – fakt, że to tylko rok, ale jednak jesteś młodszy. Nie widziałam dla nas żadnej przyszłości. W końcu on mnie zostawił. Stwierdził, że zasługuję na kogoś lepszego – cóż za banał! Nie byłeś wtedy przy mnie. Właściwie nie było nikogo. Bolało. Nie miałam żadnego oparcia, żadnego ukojenia. Nie mogłam tego wybaczyć tobie. Nikomu nie mogłam. Na jakiś czas strasznie zamknęłam się w sobie. Nawet tego nie dostrzegłeś! Nie mogłabym być wtedy z tobą. Odrzucałam ciebie, nawet myśl o tobie. Skończył się jednak w pewnym mo...

BYLI RAZEM

BYLI RAZEM  Byli razem już kilka miesięcy, ale czuła, że powoli zbliża się koniec. Coś w niej szeptało, żeby mu nie wierzyć, gdy mówił, że nie przyjdzie, bo musi pojechać do babci. A potem faktycznie Anka widziała go z kumplami. Albo inny przykład: - tak bardzo się cieszyła na jego urodziny - zrobi jakąś imprezę. Będą się bawić tak dobrze jak na jej półmetku, ale on powiedział, że robi urodziny tylko dla ciotek i wujków. Oczywiście zaprosił ją, ale to nie było to. W końcu nie poszła. Wystraszyła się. Wydawało się jej, że może jeśli będzie okazywać miłość za nich dwoje, to wszystko wróci do normy. Pamiętała więc o Mikołaju, o rocznicy (tak to już osiem miesięcy!), a potem o świętach. On przyjmował wszystkie drobiazgi od niej i niby wszystko było dobrze, a jednak... Zbliżał się Sylwester. Ich pierwszy wspólny. Tak się cieszyła. Planowała jak uczczą przyjście Nowego Roku. Gdy spytała się go o to, powiedział: – „Nie wiem co ty będziesz robić, ale ja chcę być sam. Muszę przemyśleć par...

WINNA SOBIE SAMA

WINNA SOBIE SAMA Winna sama sobie. Samotność, która mnie otacza jest wynikiem moich działań. Przyznaję, że nie zawsze przemyślanych. Odrzucam ludzi, którzy choć raz mnie zranią. Nie umiem wybaczać, szczególnie wtedy, gdy oni nawet o to nie proszą. Boję się być sama i nie umiem być z ludźmi. Jak więc mam żyć? Jak podołać przygnębieniu, które mnie dopada za każdym razem, gdy nie mam komu się zwierzyć ze swojego szczęścia bądź smutku? Czy moje życie naprawdę musi być tak trudne, jałowe, przewidywalne, nudne, szare (mogłabym jeszcze wymienić wiele określeń, ale zmilczę je)? Witam. Bardzo ciekawa analiza. Psychologicznie można wytłumaczyć. Marta była odrzucona przez swojego ojca, gdy była dzieckiem... Myślę, że potrafiła przebaczać, ale unikała zranień. Ja robię to samo. Odsuwam się od ludzi, którzy ranią. Myślę, że to jest dobra metoda. Przynajmniej dla mnie. Potrzebuję w swoim otoczeniu ludzi taktownych i życzliwych. Na szczęście mam takich, może nielicznych, ale są... Pozdrawiam ...

SZKIC NIEDOKOŃCZONY

SZKIC NIEDOKOŃCZONY Czy nasze życie faktycznie uzależnione jest od przeznaczenia? Czy to ono powoduje, że spotykamy tych, a nie innych ludzi, że robimy właśnie to co robimy? Czy gdy stanę na rozdrożu, to mój wybór jest z góry określony i tylko wydaje się, że mogę decydować o sobie? A przypadek?   Oto moja historia:   Pewnego dnia słonecznego, ale niezbyt ciepłego szłam na uczelnię, ulicą tą co zwykle. Znałam już na pamięć tę drogę i jej znaki – najpierw przejście dla pieszych, obumarły kasztan, ławka na której zawsze siedzą jacyś zakochani, jeden skręt w prawo i jestem na miejscu! Niby co mogłoby mnie spotkać na tym utartym szlaku. A jednak. Na ławce zakochanych siedział chłopak. Przykuł moją uwagę nie wyglądem, nie ulicznym jakimś wyznaniem, lecz… Pewnie nie zwróciłabym na niego uwagi, bo oduczyłam się patrzeć na tę ławkę – widok zakochanych wywoływał we mnie mdłości…. Witam. Ciekawe pytania Marta zadaje. Ale równie jest ciekawa jeje odpowiedź. Warte przemyślenie. Poz...

STUDENCKIE ŻYCIE

STUDENCKIE ŻYCIE Reakcja każdego na to, że studiuję w Krakowie jest podobna – ależ masz życie studenckie! Te imprezy! Gdyby to były jedyne problemy studenckie! Jednak moim głównym problemem jest skazanie na nieistnienie – począwszy od mojego ojca, a na instytucjach państwowych skończywszy. Nikt nie daje mi prawa studiowania. Ale może po kolei. Moi rodzice rozwiedli się wiele lat temu. Mój ojciec nigdy nie wyrażał chęci uczestniczenia w moim życiu, ani fizyczne w różnych ważnych momentach, ani tym bardziej wspierając mnie finansowo. Mówiąc krótko – nie widziałam go od lat i równie długo nie otrzymuję od niego alimentów. Państwo dbało jednak o takie porzucone dzieci jak ja. Istniał Fundusz Alimentacyjny, który choć drobnymi kwotami, to jednak wspomagał moją mamę w wychowywaniu mnie. Pomoc ta jednak skończyła się dokładnie 1 maja 2004 roku. Wtedy przestał istnieć ten fundusz i zaczęła się moja gehenna. Jestem dorosła, więc zajęłam się poszukiwaniem moich alimentów. Zaczęłam od Opieki S...

RZYMSKIE WAKACJE

RZYMSKIE WAKACJE Minęło już kilka lat (dokładnie sześć, ale nie chcę pokazywać, że liczę skrzętnie). Nie wiem czemu nagle zaczęły się pojawiać wspomnienia z naszych wakacji spędzonych w Rzymie. To był wspaniały czas. Do dziś to miasto kojarzy mi się tylko z nim. Mieliśmy tam kiedyś wrócić, by jeszcze raz i bardziej dokładnie wszystko pozwiedzać. Jedno czego jestem pewna w stu procentach, to fakt, że tam nie wrócimy. Nigdy już nie będziemy razem. Więc jeśli jeszcze kiedyś pojadę do Rzymu, to na pewno nie z nim. Witam. Marta już drugi raz nie pojechała do Rzymu. Ja byłam tam jeszcze cztery razy. Napisałam książkę "Rzymskie wakacje Marty", umieszczając Marty szkic we wstępie. Książka jest jeszcze dostępna. Pozdrawiam Ela

POŻEGNANIE, ŁZY I POCAŁUNEK

POŻEGNANIE, ŁZY I POCAŁUNEK Zapowiadały się nudne wakacje. Ostatecznie pojechałam do babci. Miałam tam przyjaciółkę Izę. Oprócz Izy nikogo tam nie znałam. Pewnego dnia poszłam z Izą na spacer. Po drodze spotkałyśmy kilku chłopców. Chodzili oni z Izą do klasy. Iza przedstawiła mnie. Zakochałam się w jednym z nich, Radku. Odtąd z chłopcami spotykałyśmy się codziennie. Szybko minęły wakacje. Przyszedł czas pożegnania. Obietnica przyjazdu, wymiana adresów, łzy i... pocałunek. To Radek mnie pocałował. Potem szybko odszedł. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Pojechałam do domu. Nie mogłam przestać myśleć o Radku. Postanowiłam napisać list do Radka. Dostałam krótką i wyczerpującą odpowiedź: „Kocham cię”... Tegoroczne wakacje były cudowne. Witam. Takie piękne przeżycia nastolatkowe chyba przezywał każdy z nas. Warto tylko wrócić do wspomnień. Pozdrawiam Ela