BYLI RAZEM
BYLI RAZEM
Byli razem już kilka miesięcy, ale czuła, że powoli zbliża się koniec. Coś w niej szeptało, żeby mu nie wierzyć, gdy mówił, że nie przyjdzie, bo musi pojechać do babci. A potem faktycznie Anka widziała go z kumplami. Albo inny przykład: - tak bardzo się cieszyła na jego urodziny - zrobi jakąś imprezę. Będą się bawić tak dobrze jak na jej półmetku, ale on powiedział, że robi urodziny tylko dla ciotek i wujków. Oczywiście zaprosił ją, ale to nie było to. W końcu nie poszła. Wystraszyła się. Wydawało się jej, że może jeśli będzie okazywać miłość za nich dwoje, to wszystko wróci do normy. Pamiętała więc o Mikołaju, o rocznicy (tak to już osiem miesięcy!), a potem o świętach. On przyjmował wszystkie drobiazgi od niej i niby wszystko było dobrze, a jednak... Zbliżał się Sylwester. Ich pierwszy wspólny. Tak się cieszyła. Planowała jak uczczą przyjście Nowego Roku. Gdy spytała się go o to, powiedział: – „Nie wiem co ty będziesz robić, ale ja chcę być sam. Muszę przemyśleć parę rzeczy. A tak się składa, że moja siostra zostawiła wolne mieszkanie, więc będę u niej „świętował”. Zabolało. Bardzo ją to zabolało. Na szczęście w ostatniej chwili przygarnęła ją Magda. Poszły razem na Rynek, gdzie zawsze bawi się młodzież przy muzyce. Było naprawdę wesoło, ale z jednym Magda miała rację – jak mógł zostawić ją samą w tę szczególną noc. Z godziny na godzinę, niemal z minuty 29 na minutę zaczęła dojrzewać do tej decyzji – odejdzie od niego. Może jeśli zrobią sobie przerwę on zatęskni bardzo za nią, wróci do niej szybko i znów wszystko będzie tak jak dawniej. Tak! To jest dobra decyzja. Teraz trzeba już tylko ją przekazać. Umówili się na wtorek. Głupio to wszystko wyszło, bo w sobotę mieli przecież iść razem na jego studniówkę. Ona nie była już taka pewna swej decyzji. Pomyślała, że może po studniówce. Może coś się da naprawić na tym balu. Tak się przecież jeszcze niedawno cieszyła, że pójdą razem. Jej mama miała trochę obiekcji, ale w końcu udało się ją przekonać. Nadszedł wtorek. Przyszedł. Ona była strasznie zdenerwowana. On raczej spokojny. Nie wierzyła, gdy mówił: – „Wiesz dużo myślałem. Nie możemy dalej tego ciągnąć. Bądźmy przyjaciółmi. Tak będzie najlepiej”. Najlepiej dla kogo – chciała krzyknąć! Była taka zła. To ona miała odejść od niego, miała odejść z honorem. A teraz pękło w niej coś. Chwytała się wszystkiego jak tonący brzytwy. – „Przecież nie możesz teraz odejść! A studniówka? Z kim pójdziesz?!” - spytała. A on na to: – „Nie przejmuj się. Adam obiecał, że załatwi mi koleżankę swojej dziewczyny. Wiesz taka podwójna randka”. - uśmiechnął się. Aż nią zatrzęsło. („To Adam już o tym wie? Ciekawe od kiedy?”) Ale nie spytała go o to, tylko powiedziała: – „To przecież niemądre byś szedł z obcą dziewczyną. Pójdźmy razem jako przyjaciele. Przecież tak też można”. Spojrzał na nią ironicznie, tymi niesamowitymi niebieskimi oczami i stwierdził: – „Zastanowię się. Jakby co to zadzwonię”. Wiedziała, że nie zadzwoni. Walczyła o niego jeszcze chwilę. Potem poszedł. Chciała go pocałować na pożegnanie ostatni raz, ale szybko odwrócił głowę. 30 Płakała całą noc w poduszkę. Cierpiała bardzo w sobotę, gdy był z inną na studniówce. Cierpiała podwójnie bo wiedziała, że zachowała się głupio i niehonorowo. Może gdyby pozwoliła mu odejść bez słowa... Szybko mijał czas. Po miesiącu zmusiła się, by do niego zadzwonić i dowiedzieć się, kiedy może mu oddać jego rzeczy (parę książek i płyt). Był bardzo miły dla niej. Ochoczo przystał na spotkanie. Gdy nadszedł ten dzień, ucałował ją w policzek na powitanie i szybko zaczął opowiadać o nowej dziewczynie. Nie była to bynajmniej ta ze studniówki. Na koniec powiedział: – „Tak powinno być. Tak właśnie wyobrażałem sobie naszą znajomość. Będziemy dobrymi przyjaciółmi”. Choć wcześniej się łudziła, że on wróci, teraz jednak pozbyła się złudzeń. Ale faktycznie uwierzyła, że mogą pozostać przyjaciółmi. Mijały kolejne tygodnie. Przyszła wiosna. Spotykali się coraz rzadziej. Nie miał dla niej czasu. Czuła, że propozycja przyjaźni była tylko ochłapem rzuconym jej na pocieszenie. Niemal wiedziała, co sobie pomyślał: ...poudaję przez chwilę jej przyjaciela, ona da mi spokój, nie będzie histeryzować, a jak tylko się nadarzy okazja zniknę całkowicie z jej życia. Pewnie był dumny z tego planu – przecież chciał być troskliwy. Przestali się spotykać. Ona zrozumiała, że straciła go na zawsze. On zmieniał dziewczyny, szybko o niej zapomniał. Jednak pozostał w niej wielki ból i mnóstwo pytań. Przecież tak naprawdę nie wie dlaczego odszedł. Czy przestał ją kochać? A może nigdy nie kochał, udawał tylko przez cały czas? Na dodatek niemal błagała go o to, by został. Wiedziała, że musi coś z tym zrobić. Że musi zwrócić sobie poczucie godności, by mogła spojrzeć sobie co rano w twarz w lustrze i powiedzieć: – „Jestem dumna z tego kim jestem. Niczego nie żałuję”. 31 Dlatego wiedziała, że musi coś z tym zrobić. Nie może pozostać w takim stanie psychicznym, bo nigdy nie odważy się związać z kimś innym. Nigdy nie zaufa żadnemu facetowi i nie pokocha go. Długo o tym myślała. Zastanawiała się jak może odzyskać siebie, tą niewinną, dumną. W końcu doszła do wniosku, że musi ponownie się spotkać. Pewnego dnia zobaczyła go. Przytulał jakąś dziewczynę. Raczej nie była w jego typie. Kiedyś by na nią nawet nie spojrzał. Widać zmieniły mu się gusta. Przyglądała im się chwilę, ale w końcu ruszyła w ich kierunku. Nie miała wyboru – jeśli chce dotrzeć na czas na próbę teatrzyku (w którym co prawda była tylko narratorem, ale spóźnić się nie może) musi przejść koło nich. Wiedziała, że on ją widział, lecz nawet nie powiedział jej cześć. Udał, że jej nie zna!!! To wstrząsnęło nią do głębi. Potraktował ją jak przedmiot, jak element krajobrazu. W ten sposób przekreślił przecież całą ich przeszłość, ich miłość! A może ta miłość, ich wielka, szczęśliwa miłość nigdy nie istniała! Cały ten incydent motywował ją do działania. Gdy tylko wróciła do domu usiadła i zapisała na kartce co musi zrobić – zadzwonić do niego. Stanowczo uprzeć się na spotkanie z nim, najlepiej w miejscu neutralnym, a następnie przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Taką jaką powinna była odbyć w dniu ich rozstania. Najgorszy był pierwszy krok, czyli telefon. Choć tak usilnie starała się wymazać z pamięci jego numer, nie było teraz żadnego problemu by go sobie przypomnieć. Jej palce zaraz same bez nakazu jej umysłu wystukały go na klawiaturze telefonu. Na szczęście odebrał on. Był zdziwiony, gdy przedstawiła mu się nazwiskiem, nie żadnym „cześć to ja”. Ona w jak najbardziej oficjalny, zimny, wyprany z emocji sposób powiedziała mu: 32 – „Uważam, że nie załatwiliśmy pewnych spraw do końca. Bądź tak dobry i ofiaruj mi po raz ostatni kilka minut swojego życia. Umówmy się tam gdzie zawsze, jutro o piątej, może być?!” Milczał. Ona też. W końcu powiedział: – „Dobrze. Zrobię to dla ciebie. Będę tam. Cześć”. Zawsze przychodziła pierwsza na ich spotkanie, ale dziś umyślnie spóźniła się. Czekał na nią. Nie za bardzo wiedział jak
ma się zachować. Przywitał ją krótkim: – „Cześć”. Cała sytuacja była niezręczna, więc ona postanowiła załatwić sprawę krótko i zdecydowanie. Poszli usiąść na ławce, na której często przesiadywali. Była ładna pogoda, przecież był już maj. Dopiero teraz sobie uświadomiła, że on jest w trakcie matury. Zapytała o to raczej z grzeczności. On coś jej odpowiedział. Ona wysłuchawszy, tego co najważniejsze, że zdał, zbierała myśli. (W pewnym momencie słońce zalśniło w jej jasnych włosach, a oczy zrobiły się zielone – wyglądała wręcz zjawiskowo). Spojrzał na nią tym ciepłym spojrzeniem, którym kiedyś podbił jej serce. Powiedziała: – „Dość. Już od dawna nie jestem twoją dziewczyną, więc nie patrz się tak na mnie. Twoje sztuczki nie robią na mnie wrażenia”. Zdziwił się trochę tym jej chłodem i ostrym tonem. Zrozumiał, że to już nie jest jego słodka, niewinna dziewczynka. Zauważył, że czas i pewnie rozpacz albo ból po jego odejściu zmieniły ją. Ona wreszcie zebrała się w sobie i zaczęła mówić: – „Jest jeszcze parę niejasności, które chciałabym rozwiać. Wtedy w styczniu zachowywałam się jak smarkula. Tak naprawdę sama chciałam z tobą zerwać, ale nie dałeś mi szansy nawet powiedzieć jednego słowa. Pewnie dlatego wybuchłam 33 w tak histeryczny sposób. Chciałam zachować swoją dumę, a wyszło coś odwrotnego. Tym niemniej uważam, że należą mi się pewne wyjaśnienia. Najważniejsza sprawa – dlaczego mnie zostawiłeś? Przestałeś mnie kochać, czy nigdy mnie nie kochałeś”? Czekała na jego odpowiedź długo, bo on milczał. W końcu zmienionym głosem powiedział: – „Nie waż się nigdy więcej myśleć, że cię nie kochałem. To nie tak, po prostu skończył się chyba nasz czas. Nie sądzisz? Przecież sama chciałaś odejść”! – „Pewnie masz rację. Wszystko ma swój początek i koniec. Dziwi mnie może raczej fakt, że na ulicy mijasz mnie bez słowa. Jakbym nigdy nie była nawet małą cząstką twojego życia. Monologowała. Nie, nie zaprzeczaj. Nie chcę już więcej twoich pustych słów. Jedyne czego od ciebie oczekuję to szacunku. Dlatego przyznaj się, że nigdy nie pragnąłeś mojej przyjaźni po naszym zerwaniu. Prawda, że twoja propozycja była tylko zagrywką taktyczną”. Znów milczał. Pewnie dziwił się całej taj przemowie. Naprawdę nie była już sobą. Zebrał jednak myśli. – „To nie jest tylko czarne lub białe. Ja naprawdę nie chciałem tracić kontaktu, myślałem, że może nam się udać. Wierzyłem, że kiedyś uporasz się z tą rozpaczą, jaka cię ogarnęła, wtedy gdy mówiłem, że lepiej będzie...” – „...po prostu, gdy ze mną zrywałeś”. Popatrzył na nią smutno. – „Tak brzydko o tym mówisz, a ja naprawdę nie chciałem źle”. – „To już nieważne. Faktem jest jednak, że mnie zostawiłeś”. 34 – „Wiem o tym, ale nadal wierzę w to, że gdy będziesz w stanie mi to wybaczyć, uda nam się zostać przyjaciółmi. Stworzyć przyjaźń. Przecież wiesz, że znałaś mnie lepiej niż ktokolwiek inny”. – „Znałaś! Dobrze, że użyłeś czasu przeszłego”! - ironizowała. Teraz już tylko bez słowa patrzyli sobie w oczy. On pierwszy spuścił wzrok. Dziś czuła się moralnym zwycięzcą. To on się jej tłumaczył, on czuł przed nią respekt. Mogła już odejść, z podniesioną głową. Ale jednak powiedziała do niego parę słów: – „Dzięki za wszystko. Dużo mi dała nasza rozmowa. Posłuchaj! Nasz związek skończył się definitywnie, lecz na zawsze pozostaniesz w moim sercu, bo przez dziewięć miesięcy byłeś integralną częścią mojego życia. Kochałam cię wiesz o tym. Zaraz jednak odejdę i cię zostawię. Mam nadzieję, że poprzez wzgląd na dawne czasy będziesz się do mnie przyznawać, gdy spotkamy się przypadkiem. I wiedz jeszcze jedno. Gdyby zdarzyło się tak, że będziesz potrzebował wsparcia, a już naprawdę nie będziesz miał się do kogo zwrócić, zadzwoń do mnie. Jeśli będę mogła chętnie ci pomogę. A teraz żegnaj.” Ucałowała go w policzek, trochę za długo rozkoszując się jego zapachem. Potem wstała i odeszła zdecydowanym krokiem ku nowemu etapowi swojego życia. On jeszcze długo siedział na ławce, myśląc o niej. Ona wróciła do domu i usiadła w ciemnym pokoju. Bezgłośnie spływały jej łzy. Wiedziała, że to ostatnie łzy wylane przez niego. Była dumna z tego co zrobiła. Przeżywała od nowa całe to ich spotkanie. Zrozumiała, że do końca życia będzie mu wdzięczna przede wszystkim za to, że nauczył ją kochać. Ale nie tylko. Przecież dzięki niemu zaczęła grać na gitarze. Także dzięki niemu powstało mnóstwo jej wierszy. I to opowiadanie takie.
Witam.
Zakończyłam prezentację szkice literackie Marty. Od dziś prezentuje opowiadania. Szkice i opowiadania są w książce p.t. "Cudowne wspomnienia". Oczywiście wszystkie wydane egzemplarze są już sprzedane.
Pozdrawiam
Ela
Byli razem już kilka miesięcy, ale czuła, że powoli zbliża się koniec. Coś w niej szeptało, żeby mu nie wierzyć, gdy mówił, że nie przyjdzie, bo musi pojechać do babci. A potem faktycznie Anka widziała go z kumplami. Albo inny przykład: - tak bardzo się cieszyła na jego urodziny - zrobi jakąś imprezę. Będą się bawić tak dobrze jak na jej półmetku, ale on powiedział, że robi urodziny tylko dla ciotek i wujków. Oczywiście zaprosił ją, ale to nie było to. W końcu nie poszła. Wystraszyła się. Wydawało się jej, że może jeśli będzie okazywać miłość za nich dwoje, to wszystko wróci do normy. Pamiętała więc o Mikołaju, o rocznicy (tak to już osiem miesięcy!), a potem o świętach. On przyjmował wszystkie drobiazgi od niej i niby wszystko było dobrze, a jednak... Zbliżał się Sylwester. Ich pierwszy wspólny. Tak się cieszyła. Planowała jak uczczą przyjście Nowego Roku. Gdy spytała się go o to, powiedział: – „Nie wiem co ty będziesz robić, ale ja chcę być sam. Muszę przemyśleć parę rzeczy. A tak się składa, że moja siostra zostawiła wolne mieszkanie, więc będę u niej „świętował”. Zabolało. Bardzo ją to zabolało. Na szczęście w ostatniej chwili przygarnęła ją Magda. Poszły razem na Rynek, gdzie zawsze bawi się młodzież przy muzyce. Było naprawdę wesoło, ale z jednym Magda miała rację – jak mógł zostawić ją samą w tę szczególną noc. Z godziny na godzinę, niemal z minuty 29 na minutę zaczęła dojrzewać do tej decyzji – odejdzie od niego. Może jeśli zrobią sobie przerwę on zatęskni bardzo za nią, wróci do niej szybko i znów wszystko będzie tak jak dawniej. Tak! To jest dobra decyzja. Teraz trzeba już tylko ją przekazać. Umówili się na wtorek. Głupio to wszystko wyszło, bo w sobotę mieli przecież iść razem na jego studniówkę. Ona nie była już taka pewna swej decyzji. Pomyślała, że może po studniówce. Może coś się da naprawić na tym balu. Tak się przecież jeszcze niedawno cieszyła, że pójdą razem. Jej mama miała trochę obiekcji, ale w końcu udało się ją przekonać. Nadszedł wtorek. Przyszedł. Ona była strasznie zdenerwowana. On raczej spokojny. Nie wierzyła, gdy mówił: – „Wiesz dużo myślałem. Nie możemy dalej tego ciągnąć. Bądźmy przyjaciółmi. Tak będzie najlepiej”. Najlepiej dla kogo – chciała krzyknąć! Była taka zła. To ona miała odejść od niego, miała odejść z honorem. A teraz pękło w niej coś. Chwytała się wszystkiego jak tonący brzytwy. – „Przecież nie możesz teraz odejść! A studniówka? Z kim pójdziesz?!” - spytała. A on na to: – „Nie przejmuj się. Adam obiecał, że załatwi mi koleżankę swojej dziewczyny. Wiesz taka podwójna randka”. - uśmiechnął się. Aż nią zatrzęsło. („To Adam już o tym wie? Ciekawe od kiedy?”) Ale nie spytała go o to, tylko powiedziała: – „To przecież niemądre byś szedł z obcą dziewczyną. Pójdźmy razem jako przyjaciele. Przecież tak też można”. Spojrzał na nią ironicznie, tymi niesamowitymi niebieskimi oczami i stwierdził: – „Zastanowię się. Jakby co to zadzwonię”. Wiedziała, że nie zadzwoni. Walczyła o niego jeszcze chwilę. Potem poszedł. Chciała go pocałować na pożegnanie ostatni raz, ale szybko odwrócił głowę. 30 Płakała całą noc w poduszkę. Cierpiała bardzo w sobotę, gdy był z inną na studniówce. Cierpiała podwójnie bo wiedziała, że zachowała się głupio i niehonorowo. Może gdyby pozwoliła mu odejść bez słowa... Szybko mijał czas. Po miesiącu zmusiła się, by do niego zadzwonić i dowiedzieć się, kiedy może mu oddać jego rzeczy (parę książek i płyt). Był bardzo miły dla niej. Ochoczo przystał na spotkanie. Gdy nadszedł ten dzień, ucałował ją w policzek na powitanie i szybko zaczął opowiadać o nowej dziewczynie. Nie była to bynajmniej ta ze studniówki. Na koniec powiedział: – „Tak powinno być. Tak właśnie wyobrażałem sobie naszą znajomość. Będziemy dobrymi przyjaciółmi”. Choć wcześniej się łudziła, że on wróci, teraz jednak pozbyła się złudzeń. Ale faktycznie uwierzyła, że mogą pozostać przyjaciółmi. Mijały kolejne tygodnie. Przyszła wiosna. Spotykali się coraz rzadziej. Nie miał dla niej czasu. Czuła, że propozycja przyjaźni była tylko ochłapem rzuconym jej na pocieszenie. Niemal wiedziała, co sobie pomyślał: ...poudaję przez chwilę jej przyjaciela, ona da mi spokój, nie będzie histeryzować, a jak tylko się nadarzy okazja zniknę całkowicie z jej życia. Pewnie był dumny z tego planu – przecież chciał być troskliwy. Przestali się spotykać. Ona zrozumiała, że straciła go na zawsze. On zmieniał dziewczyny, szybko o niej zapomniał. Jednak pozostał w niej wielki ból i mnóstwo pytań. Przecież tak naprawdę nie wie dlaczego odszedł. Czy przestał ją kochać? A może nigdy nie kochał, udawał tylko przez cały czas? Na dodatek niemal błagała go o to, by został. Wiedziała, że musi coś z tym zrobić. Że musi zwrócić sobie poczucie godności, by mogła spojrzeć sobie co rano w twarz w lustrze i powiedzieć: – „Jestem dumna z tego kim jestem. Niczego nie żałuję”. 31 Dlatego wiedziała, że musi coś z tym zrobić. Nie może pozostać w takim stanie psychicznym, bo nigdy nie odważy się związać z kimś innym. Nigdy nie zaufa żadnemu facetowi i nie pokocha go. Długo o tym myślała. Zastanawiała się jak może odzyskać siebie, tą niewinną, dumną. W końcu doszła do wniosku, że musi ponownie się spotkać. Pewnego dnia zobaczyła go. Przytulał jakąś dziewczynę. Raczej nie była w jego typie. Kiedyś by na nią nawet nie spojrzał. Widać zmieniły mu się gusta. Przyglądała im się chwilę, ale w końcu ruszyła w ich kierunku. Nie miała wyboru – jeśli chce dotrzeć na czas na próbę teatrzyku (w którym co prawda była tylko narratorem, ale spóźnić się nie może) musi przejść koło nich. Wiedziała, że on ją widział, lecz nawet nie powiedział jej cześć. Udał, że jej nie zna!!! To wstrząsnęło nią do głębi. Potraktował ją jak przedmiot, jak element krajobrazu. W ten sposób przekreślił przecież całą ich przeszłość, ich miłość! A może ta miłość, ich wielka, szczęśliwa miłość nigdy nie istniała! Cały ten incydent motywował ją do działania. Gdy tylko wróciła do domu usiadła i zapisała na kartce co musi zrobić – zadzwonić do niego. Stanowczo uprzeć się na spotkanie z nim, najlepiej w miejscu neutralnym, a następnie przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Taką jaką powinna była odbyć w dniu ich rozstania. Najgorszy był pierwszy krok, czyli telefon. Choć tak usilnie starała się wymazać z pamięci jego numer, nie było teraz żadnego problemu by go sobie przypomnieć. Jej palce zaraz same bez nakazu jej umysłu wystukały go na klawiaturze telefonu. Na szczęście odebrał on. Był zdziwiony, gdy przedstawiła mu się nazwiskiem, nie żadnym „cześć to ja”. Ona w jak najbardziej oficjalny, zimny, wyprany z emocji sposób powiedziała mu: 32 – „Uważam, że nie załatwiliśmy pewnych spraw do końca. Bądź tak dobry i ofiaruj mi po raz ostatni kilka minut swojego życia. Umówmy się tam gdzie zawsze, jutro o piątej, może być?!” Milczał. Ona też. W końcu powiedział: – „Dobrze. Zrobię to dla ciebie. Będę tam. Cześć”. Zawsze przychodziła pierwsza na ich spotkanie, ale dziś umyślnie spóźniła się. Czekał na nią. Nie za bardzo wiedział jak
ma się zachować. Przywitał ją krótkim: – „Cześć”. Cała sytuacja była niezręczna, więc ona postanowiła załatwić sprawę krótko i zdecydowanie. Poszli usiąść na ławce, na której często przesiadywali. Była ładna pogoda, przecież był już maj. Dopiero teraz sobie uświadomiła, że on jest w trakcie matury. Zapytała o to raczej z grzeczności. On coś jej odpowiedział. Ona wysłuchawszy, tego co najważniejsze, że zdał, zbierała myśli. (W pewnym momencie słońce zalśniło w jej jasnych włosach, a oczy zrobiły się zielone – wyglądała wręcz zjawiskowo). Spojrzał na nią tym ciepłym spojrzeniem, którym kiedyś podbił jej serce. Powiedziała: – „Dość. Już od dawna nie jestem twoją dziewczyną, więc nie patrz się tak na mnie. Twoje sztuczki nie robią na mnie wrażenia”. Zdziwił się trochę tym jej chłodem i ostrym tonem. Zrozumiał, że to już nie jest jego słodka, niewinna dziewczynka. Zauważył, że czas i pewnie rozpacz albo ból po jego odejściu zmieniły ją. Ona wreszcie zebrała się w sobie i zaczęła mówić: – „Jest jeszcze parę niejasności, które chciałabym rozwiać. Wtedy w styczniu zachowywałam się jak smarkula. Tak naprawdę sama chciałam z tobą zerwać, ale nie dałeś mi szansy nawet powiedzieć jednego słowa. Pewnie dlatego wybuchłam 33 w tak histeryczny sposób. Chciałam zachować swoją dumę, a wyszło coś odwrotnego. Tym niemniej uważam, że należą mi się pewne wyjaśnienia. Najważniejsza sprawa – dlaczego mnie zostawiłeś? Przestałeś mnie kochać, czy nigdy mnie nie kochałeś”? Czekała na jego odpowiedź długo, bo on milczał. W końcu zmienionym głosem powiedział: – „Nie waż się nigdy więcej myśleć, że cię nie kochałem. To nie tak, po prostu skończył się chyba nasz czas. Nie sądzisz? Przecież sama chciałaś odejść”! – „Pewnie masz rację. Wszystko ma swój początek i koniec. Dziwi mnie może raczej fakt, że na ulicy mijasz mnie bez słowa. Jakbym nigdy nie była nawet małą cząstką twojego życia. Monologowała. Nie, nie zaprzeczaj. Nie chcę już więcej twoich pustych słów. Jedyne czego od ciebie oczekuję to szacunku. Dlatego przyznaj się, że nigdy nie pragnąłeś mojej przyjaźni po naszym zerwaniu. Prawda, że twoja propozycja była tylko zagrywką taktyczną”. Znów milczał. Pewnie dziwił się całej taj przemowie. Naprawdę nie była już sobą. Zebrał jednak myśli. – „To nie jest tylko czarne lub białe. Ja naprawdę nie chciałem tracić kontaktu, myślałem, że może nam się udać. Wierzyłem, że kiedyś uporasz się z tą rozpaczą, jaka cię ogarnęła, wtedy gdy mówiłem, że lepiej będzie...” – „...po prostu, gdy ze mną zrywałeś”. Popatrzył na nią smutno. – „Tak brzydko o tym mówisz, a ja naprawdę nie chciałem źle”. – „To już nieważne. Faktem jest jednak, że mnie zostawiłeś”. 34 – „Wiem o tym, ale nadal wierzę w to, że gdy będziesz w stanie mi to wybaczyć, uda nam się zostać przyjaciółmi. Stworzyć przyjaźń. Przecież wiesz, że znałaś mnie lepiej niż ktokolwiek inny”. – „Znałaś! Dobrze, że użyłeś czasu przeszłego”! - ironizowała. Teraz już tylko bez słowa patrzyli sobie w oczy. On pierwszy spuścił wzrok. Dziś czuła się moralnym zwycięzcą. To on się jej tłumaczył, on czuł przed nią respekt. Mogła już odejść, z podniesioną głową. Ale jednak powiedziała do niego parę słów: – „Dzięki za wszystko. Dużo mi dała nasza rozmowa. Posłuchaj! Nasz związek skończył się definitywnie, lecz na zawsze pozostaniesz w moim sercu, bo przez dziewięć miesięcy byłeś integralną częścią mojego życia. Kochałam cię wiesz o tym. Zaraz jednak odejdę i cię zostawię. Mam nadzieję, że poprzez wzgląd na dawne czasy będziesz się do mnie przyznawać, gdy spotkamy się przypadkiem. I wiedz jeszcze jedno. Gdyby zdarzyło się tak, że będziesz potrzebował wsparcia, a już naprawdę nie będziesz miał się do kogo zwrócić, zadzwoń do mnie. Jeśli będę mogła chętnie ci pomogę. A teraz żegnaj.” Ucałowała go w policzek, trochę za długo rozkoszując się jego zapachem. Potem wstała i odeszła zdecydowanym krokiem ku nowemu etapowi swojego życia. On jeszcze długo siedział na ławce, myśląc o niej. Ona wróciła do domu i usiadła w ciemnym pokoju. Bezgłośnie spływały jej łzy. Wiedziała, że to ostatnie łzy wylane przez niego. Była dumna z tego co zrobiła. Przeżywała od nowa całe to ich spotkanie. Zrozumiała, że do końca życia będzie mu wdzięczna przede wszystkim za to, że nauczył ją kochać. Ale nie tylko. Przecież dzięki niemu zaczęła grać na gitarze. Także dzięki niemu powstało mnóstwo jej wierszy. I to opowiadanie takie.
Witam.
Zakończyłam prezentację szkice literackie Marty. Od dziś prezentuje opowiadania. Szkice i opowiadania są w książce p.t. "Cudowne wspomnienia". Oczywiście wszystkie wydane egzemplarze są już sprzedane.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz