STRACONA SZANSA
STRACONA SZANSA
Kiedyś mogłeś być mój. Był taki czas, że chciałeś być jak najbliżej mnie. Niejednokrotnie tonęłam w twoim spojrzeniu. Zawsze emanowała z ciebie siła, bezpieczeństwo i ciepło! Zmarnowałam swoją szansę. Ale było przecież tyle przeciwności! Przez wszystkim poznałam ciebie, gdy trwałam w stałym związku. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że chyli się on ku końcowi. Dzieliło nas bardzo wiele – zainteresowania, towarzystwo, poglądy na życie. No i jeszcze wiek – fakt, że to tylko rok, ale jednak jesteś młodszy. Nie widziałam dla nas żadnej przyszłości. W końcu on mnie zostawił. Stwierdził, że zasługuję na kogoś lepszego – co za banał!!! Nie było ciebie wtedy przy mnie. Właściwie nie było nikogo. Bolało. Nie miałam żadnego oparcia, żadnego ukojenia. Nie mogłam tego wybaczyć tobie. Nikomu nie mogłam. Na jakiś czas strasznie zamknęłam się w sobie. Nawet tego nie dostrzegłeś. Nie mogłabym być wtedy z tobą. Odrzucałam ciebie, myśl o tobie. Skończył się jednak w pewnym momencie ten bunt. Nastał dziwny czas. Zaczęłam widzieć ciebie w innym świetle. Częściowo nawet wbrew sobie, lgnęłam do ciebie. Potrzebowałam twojej obecności. Iskrzyło bardzo między nami. I chyba wszyscy to widzieli, za wyjątkiem nas. Byliśmy sobie dość bliscy. 60 Mogłoby nam się udać być razem, lecz rozdzieliły nas wakacje. Dwa miesiące, podczas których gwałtownie ochłodły nasze relacje. Po wakacjach kogoś poznałam. Wydawało mi się, że to on jest mi pisany. Na kilka długich miesięcy oddałam mu swoje serce. Jednostronnie. On się mną tylko bawił. Miałam dołączyć do grona jego wielbicielek. Typowy sercołamacz. Ale wtedy tego nie widziałam. Oddaliłam się od ciebie bardzo. Potem było coraz gorzej. Poznałeś dziewczynę. Ładną, młodszą od ciebie, o podobnych zainteresowaniach. Zacząłeś z nią chodzić. Mało tego! Mówiłeś, że to twój ideał, że zawsze na nią czekałeś! Promieniowałeś szczęściem. Mieliście ze sobą tyle wspólnego! Ona była moim przeciwieństwem. I tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju – dlaczego miała na imię tak samo jak ja? Ironia losu? Przed moim wyjazdem na studia żegnałeś się ze mną zbyt ciepło. Za czule patrzyłeś mi w oczy! Ale zaraz po tym pożegnaniu, pobiegłeś na randkę z nią. Wyjechałam z postanowieniem, że zapomnę o tobie, znajdę sobie nowych przyjaciół i wszystko dobrze się ułoży. Nie pozwoliłeś mi jednak zapomnieć. Najpierw z różnych źródeł słyszałam, że nie jesteś już z tamtą dziewczyną. W końcu sam to potwierdziłeś. Potem zaprosiłeś mnie na swoją osiemnastkę. Nie było to specjalne wyróżnienie, bo byłam jednym z pięćdziesięciu twoich gości. Mało cię widziałam na twoich urodzinach. Ciągle byłeś zajęty kimś innym. Przeważnie jedną dziewczyną. Wracaliśmy z tej imprezy we trójkę – ty, ona i ja. Wtedy wydawało się mi, że to ona jest zbędna. Czas pokazał, że było inaczej. Zacząłeś z nią chodzić. Jaka byłam zła na twoją głupotę i zaślepienie! Znałam tę dziewczynę o kilka lat dłużej niż ty i wiedziałam, na co ją stać. Wiedziałam, że jest zakłamana, dwulicowa 61 i bezwzględna. Choć zawsze twierdziłeś, że jestem szczera aż do bólu, to nie uwierzyłeś mi, gdy mówiłam, abyś na nią uważał. Myślałeś, że kłamałam. Stałam się twoim, a przede wszystkim jej wrogiem. Ona przecież miała świadomość jak dużo o niej wiem. Paradoksalnie ona znowu miała na imię tak jak ja! Przestaliśmy w ogóle utrzymywać ze sobą kontakt. Co dziwne, nawet mi to nie przeszkadzało. Myślałam, że skoro lubisz cierpieć, to cierp. Ona prędzej czy później pokaże, na co ją stać. Znów z różnych źródeł słyszałam, że z nią zerwałeś. Ty nie potwierdziłeś ani nie zaprzeczyłeś. Wszystko trwało w zawieszeniu. Nikt nie widywał was razem, więc zaczęłam sądzić, że naprawdę zmądrzałeś. Nie potrafiliśmy jednak odbudować zaufania między nami. Staliśmy się sobie prawie obcy. Potem doszły do mnie dwie wiadomości, jedna po drugiej, jedna dobra, druga zła. Najpierw usłyszałam, że będziesz zdawał na „mój” uniwersytet. Przez 2-3 dni byłam pełna nadziei, że robisz to ze względu na mnie. Potem wybuchła druga wiadomość, ta gorsza. Ktoś cię z nią widział jak się całowaliście. Nie pozostawiało to żadnych wątpliwości. Ktoś inny w zaufaniu dodał, że ty z nią wcale nie przestałeś chodzić. Przez pół roku ukrywałeś to przed tymi, którzy byli przeciwni waszemu związkowi. To było najgorsze co mogłeś mi zrobić. Dobrze wiesz, że szczerość jest dla mnie najważniejsza. Wolę usłyszeć najgorszą prawdę niż żyć w zakłamaniu. Przestaliśmy wtedy ze sobą rozmawiać. Ja jeszcze wysyłałam ci sms-a przed i po maturze. Nie doczekałam się żadnej odpowiedzi. Od naszych znajomych dowiedziałam się, że zdałeś maturę. Dowiedziałam się również, że jednak nie zdajesz na „mój” uniwersytet. Zdawałeś egzaminy na uniwersytet w innym mieście. Zniknąłeś z mojego życia definitywnie! Gdyby nie kilka wspólnych zdjęć mogłabym sądzić, że wcale nie istniałeś, że byłeś tylko wytworem mojej wyobraźni!!! 62 Powiedz mi tylko, dlaczego jestem gotowa ci wszystko wybaczyć? Przecież nawet o to nie prosisz. Przecież nadal się do mnie nie odzywasz. Udajesz, że nigdy się nie znaliśmy. Wychodzi na to, że to ja lubię cierpieć.
Lipiec 2002 r.
Witam.
I kolejne opowiadanie dzisiaj. Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam
Ela
Kiedyś mogłeś być mój. Był taki czas, że chciałeś być jak najbliżej mnie. Niejednokrotnie tonęłam w twoim spojrzeniu. Zawsze emanowała z ciebie siła, bezpieczeństwo i ciepło! Zmarnowałam swoją szansę. Ale było przecież tyle przeciwności! Przez wszystkim poznałam ciebie, gdy trwałam w stałym związku. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że chyli się on ku końcowi. Dzieliło nas bardzo wiele – zainteresowania, towarzystwo, poglądy na życie. No i jeszcze wiek – fakt, że to tylko rok, ale jednak jesteś młodszy. Nie widziałam dla nas żadnej przyszłości. W końcu on mnie zostawił. Stwierdził, że zasługuję na kogoś lepszego – co za banał!!! Nie było ciebie wtedy przy mnie. Właściwie nie było nikogo. Bolało. Nie miałam żadnego oparcia, żadnego ukojenia. Nie mogłam tego wybaczyć tobie. Nikomu nie mogłam. Na jakiś czas strasznie zamknęłam się w sobie. Nawet tego nie dostrzegłeś. Nie mogłabym być wtedy z tobą. Odrzucałam ciebie, myśl o tobie. Skończył się jednak w pewnym momencie ten bunt. Nastał dziwny czas. Zaczęłam widzieć ciebie w innym świetle. Częściowo nawet wbrew sobie, lgnęłam do ciebie. Potrzebowałam twojej obecności. Iskrzyło bardzo między nami. I chyba wszyscy to widzieli, za wyjątkiem nas. Byliśmy sobie dość bliscy. 60 Mogłoby nam się udać być razem, lecz rozdzieliły nas wakacje. Dwa miesiące, podczas których gwałtownie ochłodły nasze relacje. Po wakacjach kogoś poznałam. Wydawało mi się, że to on jest mi pisany. Na kilka długich miesięcy oddałam mu swoje serce. Jednostronnie. On się mną tylko bawił. Miałam dołączyć do grona jego wielbicielek. Typowy sercołamacz. Ale wtedy tego nie widziałam. Oddaliłam się od ciebie bardzo. Potem było coraz gorzej. Poznałeś dziewczynę. Ładną, młodszą od ciebie, o podobnych zainteresowaniach. Zacząłeś z nią chodzić. Mało tego! Mówiłeś, że to twój ideał, że zawsze na nią czekałeś! Promieniowałeś szczęściem. Mieliście ze sobą tyle wspólnego! Ona była moim przeciwieństwem. I tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju – dlaczego miała na imię tak samo jak ja? Ironia losu? Przed moim wyjazdem na studia żegnałeś się ze mną zbyt ciepło. Za czule patrzyłeś mi w oczy! Ale zaraz po tym pożegnaniu, pobiegłeś na randkę z nią. Wyjechałam z postanowieniem, że zapomnę o tobie, znajdę sobie nowych przyjaciół i wszystko dobrze się ułoży. Nie pozwoliłeś mi jednak zapomnieć. Najpierw z różnych źródeł słyszałam, że nie jesteś już z tamtą dziewczyną. W końcu sam to potwierdziłeś. Potem zaprosiłeś mnie na swoją osiemnastkę. Nie było to specjalne wyróżnienie, bo byłam jednym z pięćdziesięciu twoich gości. Mało cię widziałam na twoich urodzinach. Ciągle byłeś zajęty kimś innym. Przeważnie jedną dziewczyną. Wracaliśmy z tej imprezy we trójkę – ty, ona i ja. Wtedy wydawało się mi, że to ona jest zbędna. Czas pokazał, że było inaczej. Zacząłeś z nią chodzić. Jaka byłam zła na twoją głupotę i zaślepienie! Znałam tę dziewczynę o kilka lat dłużej niż ty i wiedziałam, na co ją stać. Wiedziałam, że jest zakłamana, dwulicowa 61 i bezwzględna. Choć zawsze twierdziłeś, że jestem szczera aż do bólu, to nie uwierzyłeś mi, gdy mówiłam, abyś na nią uważał. Myślałeś, że kłamałam. Stałam się twoim, a przede wszystkim jej wrogiem. Ona przecież miała świadomość jak dużo o niej wiem. Paradoksalnie ona znowu miała na imię tak jak ja! Przestaliśmy w ogóle utrzymywać ze sobą kontakt. Co dziwne, nawet mi to nie przeszkadzało. Myślałam, że skoro lubisz cierpieć, to cierp. Ona prędzej czy później pokaże, na co ją stać. Znów z różnych źródeł słyszałam, że z nią zerwałeś. Ty nie potwierdziłeś ani nie zaprzeczyłeś. Wszystko trwało w zawieszeniu. Nikt nie widywał was razem, więc zaczęłam sądzić, że naprawdę zmądrzałeś. Nie potrafiliśmy jednak odbudować zaufania między nami. Staliśmy się sobie prawie obcy. Potem doszły do mnie dwie wiadomości, jedna po drugiej, jedna dobra, druga zła. Najpierw usłyszałam, że będziesz zdawał na „mój” uniwersytet. Przez 2-3 dni byłam pełna nadziei, że robisz to ze względu na mnie. Potem wybuchła druga wiadomość, ta gorsza. Ktoś cię z nią widział jak się całowaliście. Nie pozostawiało to żadnych wątpliwości. Ktoś inny w zaufaniu dodał, że ty z nią wcale nie przestałeś chodzić. Przez pół roku ukrywałeś to przed tymi, którzy byli przeciwni waszemu związkowi. To było najgorsze co mogłeś mi zrobić. Dobrze wiesz, że szczerość jest dla mnie najważniejsza. Wolę usłyszeć najgorszą prawdę niż żyć w zakłamaniu. Przestaliśmy wtedy ze sobą rozmawiać. Ja jeszcze wysyłałam ci sms-a przed i po maturze. Nie doczekałam się żadnej odpowiedzi. Od naszych znajomych dowiedziałam się, że zdałeś maturę. Dowiedziałam się również, że jednak nie zdajesz na „mój” uniwersytet. Zdawałeś egzaminy na uniwersytet w innym mieście. Zniknąłeś z mojego życia definitywnie! Gdyby nie kilka wspólnych zdjęć mogłabym sądzić, że wcale nie istniałeś, że byłeś tylko wytworem mojej wyobraźni!!! 62 Powiedz mi tylko, dlaczego jestem gotowa ci wszystko wybaczyć? Przecież nawet o to nie prosisz. Przecież nadal się do mnie nie odzywasz. Udajesz, że nigdy się nie znaliśmy. Wychodzi na to, że to ja lubię cierpieć.
Lipiec 2002 r.
Witam.
I kolejne opowiadanie dzisiaj. Życzę miłego czytania.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz