25 wrzesień 1998 – piątek

25 wrzesień 1998 – piątek 

Boże! Ratunku! Mam w głowie istny „Sajgon”! Co przez ten jeden dzień się powyrabiało. W moich myślach mieszają się Marek, Mulat, Boomer i … Ali. W ogóle nie wiem, co się dzieje. Jeszcze przed trzema godzinami moje myśli poświęcone były tylko Mulatowi. A teraz szkoda gadać. Tzn. dalej do Mulata ciągnie mnie najbardziej, ale … trudno mi to wszystko opisać. Może od początku. Rano, gdy wyszłam z psem, natknęłam się na Marka i Boomera, ale oni mnie nie zauważyli lub udawali, że mnie nie widzą. Po 18:00 wpadła Anka i zabrała mnie ze sobą na ich dyskotekę. Tam znowu widziałam Boomera i Marka. Na dodatek poznałam Aliego (chodzi do klasy drugiej w „ósemce”). Oczywiście nic do niego nie poczułam, poza odrobiną sympatii. Ale on … nie wiem, co o nim myśleć. Poprosił mnie do tańca i strasznie mnie do siebie przytulał. Na dodatek była to piosenka Guns i Ross p.t. „November rain”, która trwa około osiem 60 minut. Ja myślałam o Mulacie (lub o Marku, bo miałam go przed oczami, gdyż tańczył obok). A według mnie Ali „leciał” na mnie. No może trochę przesadziłam, ale ja nie obeznana w tych sprawach, tak to odebrałam. Już sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Koniecznie muszę pogadać o tym wszystkim z Iwoną, bo tylko ona może coś z tego zrozumie. Marek i Boomer nie przyznawali się do mnie. Ale pieprzę to. Niech się pocałują w swoje zgrabne (lub nie) tyłeczki. I teraz to co najważniejsze – NIE WRÓCIŁO MI DO MARKA. Co prawda świadczy to tylko o tym, jak bardzo jestem przywiązana do Łukasza. A to wcale nie jest dobrze, bo on mnie jeszcze nie raz zrani. Gdy tańczyłam z Alim, to po pierwsze pomyślałam sobie, że chyba nigdy nie będę tak tańczyć z Mulatem. 

(Dopisek – I słusznie! 20.02.2005). 

A po drugie zrozumiałam, że na pewno nie będzie go na półmetku (bo za bardzo mi na tym zależy). Chyba już się trochę uspokoiłam. Nie ma czym się przejmować. Wszystkich tych facetów (oprócz Mulata) zobaczę za długi czas. Tak więc na razie mam spokój. Będę się o to martwić później. Teraz jeszcze coś o B. Oczywiście też był na dyskotece. I w pewnym momencie podszedł do nas i zaczął kręcić pupą i w ogóle trudno to opisać. Chyba dobrze zareagowałam, bo tak sztucznie się uśmiechnęłam i w ten sposób chciałam wyrazić swoją dezaprobatę. Chciałam jeszcze napisać, że dzisiaj Mulat popatrzył mi się prosto w oczy, przy czym miał minę obojętności i właściwie cały czas był obojętny, ale to już coś. Boże! Co ja pieprzę (przepraszam za wyrażenie!). Przecież to straszne co ja piszę o Mulacie. Jestem mu tak samo bliska, jak słup ogłoszeniowy. To wszystko nie ma sensu. RATUNKU!!! 


Witam.

Taki przyjemny Marty wpis o normalnym życiu, dyskotece itp. a dziś czym jesteśmy zajęci...jak nie maski, to szczypawki, a teraz wojna u granic Polski. Cieszmy sie życiem. Dziś było piękne słońce, na szczęście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137