126

 126

- Marta co się dzieje?

- Nic mamo, to tylko nerwy, w końcu sama lecę za ocean na druki koniec świata.

- Boisz się?

- Trochę.

- Córeczko, może nie leć. Zrezygnuj.

- Mamo, no co ty dam sobie radę. Przecież jestem dużą

i zaradną dziewczynką.

- Wiem, zawsze sobie radziłaś.

- Już jest dobrze. Teraz mogę iść.

Ostatni uścisk i poszła. Patrzyłam jak podchodzi do odprawy, podaje paszport i bilet. Została przepuszczona. Pomachała mi ręką, posłała całuska i zniknęła… Kiedy dzwoniłam do domu zadzwoniłam. Była już w Amsterdamie. Miała tam międzylądowanie. Cztery godziny oczekiwała na samolot do Nowego Jorku.

- Marta, jak się czujesz?

- W porządku, tylko wiesz w samolocie lecieli sami Holendrzy i nie mówili po angielsku. Nikogo nie poznałam i teraz sama czekam na lot.

- Dasz sobie rade?

- Jasne. Chyba pójdę kupić sobie cos do picia i pooglądam lotnisko.

- Marta, nigdzie nie chodź, jeszcze się zgubisz.

- Mamo przestań histeryzować, jest wszystko w porządku.

- Ale nie spałaś całą noc. Siedź na miejscu.

- No dobrze. O widzę automat z napojami.

- To na razie córeczko. Pamiętaj zadzwoń, gdy będziesz już na miejscu. Kocham cię.

- Ja ciebie też mameczko. Też cię kocham.

Była sobota. Zmęczona poszłam spać. W nocy obudził mnie telefon. Dzwoniła kuzynka z Nowego Jorku.

- Możesz być spokojna. Twoje szczęście już u mnie śpi . Odebraliśmy ją z lotniska całą i zdrową. Jak się obudzi, to do ciebie zadzwoni.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137