138

 138

Marty Maliszewskiej. Artyści malują jej obrazy, poeci piszą o niej lub dla niej wiersze. To dzięki takim ludziom moje życie nadal ma sens.

Czasami robię jej ulubione ciasteczka, które nazwałam „ciasteczkami Marty”. Kiedy piekła je Martusia, wszyscy się nimi zachwycali. Wiem, że w jej wydaniu były znacznie lepsze. Jeśli ktoś chce spróbować podaję przepis: Po 25 dkg białego sera, mąki, masła lub margaryny, marmolada najlepiej różana, roztrzepane białko, cukier puder Ser zmielony zagnieść z posiekanym masłem i mąką. Uformować kulę i włożyć na godzinę do lodówki. Wyjąć ciasto, rozwałkować. Wycinać kwadraty lub inne formy. Na każdym kawałku ciasta położyć kawałek marmolady. Zlepić brzegi na trójkąty lub inne figury. Posmarować białkiem. Piec w niezbyt gorącym piekarniku na złoty kolor. Posypać cukier pudrem. Pycha. Najlepiej zajadać czytając Marty wiersze.

Często też przygotowuję ulubioną sałatkę Marty, którą zajadała się w Nowym Jorku. Mnie też ogromnie smakowała. Wtedy wraz ze znajomymi wspominam niesamowite wakacje w Ameryce. Wtedy mam takie przekonanie, że Marta jest w Nowym Jorku. Wysyłam tam jej twórczość. Podaję przepis : Układamy na talerzu warstwowo: sałatę, pokrojone w plastry ogórki, pomidory, trochę pasków papryki, cebuli. Na warzywa położyć wcześniej upieczone kotlety z piersi kurczaka w panierce z jajka, bułki tartej wymieszanej z ziarnami sezamu, pokrojone w paski. Wszystko posypać chipsami w kształcie małych frytek / np. cranschips/. Całość posypać ziarnkami sezamu i polać najlepiej sosem czosnkowym. Proponuję zajadać sałatkę słuchając Marty piosenek.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137