124
124
Ostatnim momentem dla Marty, była wiosna dwa tysiące szóstego roku. Kończyła piąty rok studiów i do jesieni mogła mieć status studentki. Podjęła decyzję, że leci z programem „Work and travel”. Póki jest studentką nie będzie miała problemów z wizą. Potem już nie miałaby takiej szansy. Przełożyła obronę pracy magisterskiej na jesień. Jej promotor była zadowolona, że Marta poszerzy pracę o źródła amerykańskie. Takie było jej założenie. Miała tam lecieć z Mikołajem i jego znajomymi. Pojechała do Warszawy i razem poszli na amerykańskie targi pracy. Na miejscu Mikołaj postanowił jednak ze swoją grupą polecieć do Teksasu. Marta została przy swoim marzeniu. Znalazła sobie pracę w Playlandzie obok Nowego Jorku. Poznała na targach amerykankę Elizę, która potem jej bardzo pomagała. Wróciła z Warszawy oburzona na Mikołaja i poczuła się przez niego zdradzona. Wiedziała już , że do Nowego Jorku leci sama. Bardzo się o nią bałam. Na szczęście przez przypadek dowiedziałam się, że od niedawna mieszka w Nowym Jorku mój kuzyn z żoną. Skontaktowałam się z nimi. Obiecali, że odbiorą Martę z lotniska i pomogą się dostać do hotelu, w którym miała rozpocząć swój amerykański program. Teraz zauważyłam na stoliku przy którym piszę ten fragment, ze w wazonie są suszone kwiatki. Pamiętam, że takie same w kolorze niebieskim Marta miała w kosmetyczce, które przywiozła ze stanów. Te kwiaty sprawiają wrażenie, jakby siedziała tu obok mnie i podpowiadała co mam pisać. Czasami myślę, że to ona pisze tę opowieść moją ręką. Drugim, a może pierwszym celem Marty podróży był teatr. Chciała tam znaleźć miejsce, w którym mogłaby śpiewać. To było jej marzenie. Skoro w Polsce nie mogła się przebić ze swoim pięknym, mocnym, od dziecka szkolonym pięknym głosem, liczyła na Nowy Jork. Rozpoczęła przygotowania do podróży.
Komentarze
Prześlij komentarz