16 listopad 1997 – niedziela

16 listopad 1997 – niedziela 

Znowu wpisuję się w czyjeś urodziny. Tym razem Bajka kończy piętnastkę. Dzisiaj byłam na Cantate Deo`97. Wczoraj zresztą też byłam. Na Cantate byłam ze Szczepkiem, Cychą i Keketką. Było nawet O.K. Był również Kania i Filip. No właśnie wczoraj Filip zadziwił mnie. Kiedy przechodził koło mnie zrobił minkę jak mój dobry znajomy. A przecież ja go nie znam. No, ale mniejsza z tym. W sobotę byłam w „ósemce”. 14 Odrabiali oni 10 listopada. Ale nikogo nie widziałam. I coś mi się wydaje, że zbyt szybko nie zobaczę. Faktem jest, że Marka (bo głównie chodzi mi o niego) nie widziałam szmat czasu. Tzn. widziałam go kilka razy (to też zresztą było już dawno temu), ale ja umieram bez niego, potrzebuję go (raczej jego widoku) codziennie. Ja go całkiem po prostu POTRZEBUJĘ!!! (Dopisek – Teraz już nie! Teraz potrzebuję kogoś innego. Mulata. 01.10.1998 Później. Co za bzdury. Ten to w ogóle była porażka! 20.02.2005). No, ale przecież on mnie wcale nie potrzebuje. Skoro nie jestem mu potrzebna to chyba oznacza, że właściwie jestem niepotrzebna. Nikomu na mnie nie zależy. Chyba jestem dzisiaj pesymistycznie nastawiona do życia. Zresztą nie tylko dzisiaj. Taki nastrój mam już bardzo, bardzo długo (od trzech do pięciu miesięcy). Teraz troszkę zmienię temat. W piątek na wychowawczej był mój brat i robił program „Siedem kroków”. Spodobał się większości panienek w mojej klasie. Może to zaprocentuje dla mnie. Chociaż wątpię. Nadal mam bardzo dziwne układy z moją klasą. Jest kilka osób, które jak (sądzę) mnie lubią. Ale są też ludzie, którzy nawet nie wiedzą, jak się nazywam. Może to się kiedyś zmieni (może pod koniec czwartej klasy). Ha, ha, ha. Sama nie wiem dlaczego się śmieję, ale chyba nic innego mi nie pozostało. Życie jest potwornie nie fair. Inni ludzie są szczęśliwi – a ja nie!!! Jeśli zaraz nie skończę, to się chyba popłaczę. No to teraz jeszcze napiszę troszeczkę na temat Marcina, Grześka i Michała. Dzisiaj (bo jest już 18 listopada) Stefan mnie zdziwił. To było tak: my mamy angielski w „dwójce”, natomiast ósma D ma lekcje w „siódemce” (jest to ten sam parter). No i właśnie ósma D szła do jakieś innej klasy. W każdym razie minęłam się na schodach ze Stefanem. A on popatrzył na mnie jakoś bardzo, bardzo dziwnie. (Dopisek – Co?) Coś tak jakby mnie poznawał, ale nie kojarzył mojej buzi z żadnym miejscem i czasem. (Dopisek – Niezły bajer w Bel Air nawet. 19.10.1998). Ale mniejsza z nim. Michał popatrzył na mnie normalnie. Potem szedł Czarek, który mnie nie zna. A jeszcze później szedł Grzesiu, ale nie widziałam jego buzi. To tyle na temat małolatów. Cieszę się, że oni istnieją, bo gdyby nie oni to chyba bym zrobiła, to czego zrobić po prostu nie mogę. 15 (Dopisek – Teraz małolatów nie ma w szkole, ale wcale nie jest tak źle. Dla odmiany jest Mulat i może Maciek. 19.10.1998).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137