23 grudzień 1997 – wtorek
23 grudzień 1997 – wtorek
Wreszcie upragnione święta i kilka dni odpoczynku od szkoły. Jestem dzisiaj bardzo smutna. W ogóle mój nastrój nie pasuje do Świąt Bożego Narodzenia. Ciekawe dlaczego mam taki humor? Teraz mogę zacząć narzekać. W szkole – nudy. Poza szkołą też. Właściwie małolaty już mnie nudzą. Tzn. z nimi jest gorzej niż z ósmą „a” sprzed roku. Może nie tylko gorzej, co bardziej nudno. Bo przecież ludzie z ósmej „a” zwracali na mnie choć trochę uwagi, czasami rozmawiali ze mną, uśmiechali się, czy też patrzyli na mnie. W każdym razie nie byłam dla nich niezauważalna. To oczywiście nie odnosi się do wszystkich, bo co poniektórzy do tej pory mnie nie zauważają, a właściwie dalej nie wiedzą o moim istnieniu. I tak też jest z facetami z ósmej „d”. Ja jestem kompletną idiotką!!! Tak bardzo przejmuję się facetami i to z ósmej klasy. Mnie chyba naprawdę odbiło! Od dziś nie będę przejmować się tym, co oni robią i czy mnie pamiętają czy też nie. Właściwie to wiem, że mnie nie powinni pamiętać, bo ja też widziałam na meczu dużo ludzi np. resztę drużyny, ale ich nie pamiętam. Tak więc zamykam temat chłopców z ósmej „d”. 18 Teraz więc troszeczkę na temat mojej wspaniałej klasy. W piątek były odjazdowe lekcje, a raczej ich nie było. Najpierw na plastyce rozmawiałam z Magdą i Dagmarą. Później na biologii szykowałyśmy klasę do Wigilii. Na wychowawczej mieliśmy wigilię, a na chemii był apel. Na Wigilii było fajnie, chociaż zupełnie inaczej niż w podstawówce. Oczywiście moja wychowawczyni kazała śpiewać mi kolędy z Kaśką, która grała na flecie i z Anią, która grała na gitarze. Właściwie szło nam całkiem nieźle, chociaż byłyśmy zupełnie niezgrane.
29.12.1997 – Jak zwykle nie dokończyłam wpisu. Właściwie to nie ma już dużo do opisania. Wracałam do domu z Magdą, Romą i Aśką oraz z Krzysiem. No i oczywiście złożyłam im wszystkim życzenia, a mnie właściwie złożył Krzysiek (dziewczyny odpowiedziały tylko: - „Nawzajem”. Jednak to nie to samo co rok temu. Wtedy pół ósmej „a” złożyło mi życzenia. Wtedy właśnie Boomer życzył nam „smacznego jajka”. Ale zostawmy już to wszystko w spokoju. Ponieważ podczas Świąt nic się nie działo, to nie mam co opisywać. No, ale zapomniałam napisać, że Krewetka nieźle mnie wkurzyła w piątek przed Świętami. Nie powiedziała mi, że nie będzie na apelu. A nie było jej, gdyż pojechała do…”ósemki” (a gdzieżby indziej”). Naprawdę zachowała się niekoleżeńsko. Tym bardziej, że poszła na Jasełka, na które nie miała ochoty iść (tak twierdziła dzień wcześniej). Ale już mniejsza z tym. Już się przyzwyczaiłam do jej egoizmu. (Dopisek – Czyżby? Do tego nie można się przyzwyczaić). A teraz czas na podsumowanie roku (nie sądzę, aby przez te dwa dni coś się zdarzyło).
Ten rok był: Nawet OK. Gdyby nie kilka, kilkanaście zdarzeń.
Mój największy sukces: Mój koncert w Ratuszu, nagranie dla TV, zdanie egzaminu i dostanie się do VII LO, świadectwo z paskiem.
Zupełnie mi się nie udało: Znaleźć pokrewnej duszy – czyli chłopaka, zdobyć właśnie jego, zaprzyjaźnić się z ludźmi z byłej ósmej „a”. Kocham teraz: Marka (tzn. nie kocham, raczej darzę go taką szczególnego rodzaju sympatią). (Dopisek – Execly). A w ubiegłym roku: Marka, Łukasza, Jacka, Marcina, Grześka – oczywiście nie kochałam ich wszystkich, tylko lubiłam, podobali mi się. Wśród nich prym wiedzie Marek, ale Łukasz również jest w czołówce.
Moje najwspanialsze przeżycie: Chyba wszystkie chwile, gdy Marek był dla mnie miły, na pewno mecz 14 czerwca (przeczytaj wpis z tego dnia, a dowiesz się o co chodzi), w ogóle chwile gdy ktoś z ósmej „a” był dla mnie MIŁY (oj! Chyba nie było tego dużo). Moje największe rozczarowanie: Osoba Marka i fakt, że on nigdy nie darzył mnie odrobiną sympatii. Fakt, że prawie nikt mnie nie lubi. ŻYCIE – tak po prostu los, który jest dla mnie niełaskawy. Najpiękniejszy moment w życiu intymnym: Głupie to zdanie. Co jest oczywiste nie mam życia intymnego, ponieważ nie mam chłopaka. Zero pocałunków, przytulania się czy choćby trzymania za rękę. Bolesna chwila: Gdy Marek chodził z Alą i gdy Krewetka postępowała egoistycznie cały czas chodząc za facetami z ówczesnej ósmej „a”, gdy widziałam Marka dwa miesiące i gdy jest mi okropnie źle, gdyż ja potrzebuję.
W szkole było: W podstawówce fajnie, w liceum nudno. Mam stopnie: Dosyć dobre. Było mi wstyd, gdy: Wow! Czy ja wiem? Gdy dzwoniłam do Marka i plotłam głupoty (zrobiłam to oczywiście przez Keketkę, nigdy więcej nie będę jej słuchać). Byłam szczęśliwa, gdy: ...Marek się na mnie patrzył tak cieplutko, …Marek się do mnie uśmiechał, …oglądałam ich mecze, …śpiewałam w Ratuszu. I to wszystko. Mało tego.
Moja piosenka roku: „Breathe” Prodiży, piosenki Spice Girls i BSB: „2 become 1” gdyż kojarzy mi się z dyskoteką i „Everybody”, która kojarzy mi się z Serżim i mnóstwo innych kawałków.
Film roku: „Romeo i Julia” przede wszystkim, poza tym jeszcze „Ryzykanci”, „Faceci w czerni” no i oczywiście „Space Jam”.
Oceniam siebie następująco: Czy ja wiem? Trudno jest pisać
o sobie. Sądzę, że w podstawówce ludzie mogli mieć o mnie złe zdanie.
W liceum za to uważana jestem za kujonkę i nudziarę. Jak ja siebie
oceniam? Sądzę, że zachowywałam się normalnie, tzn. jak nastolatka.
Ogólnie ten rok był dziwny i nudny. Nudny pewnie dlatego, że dalej
jestem samotna i nie mam właściwie żadnych przyjaciół. Mam wielkie
nadzieje, że ten nowy rok będzie CUDOWNY!!! Że poznam wielu nowych, sympatycznych ludzi.
Zobaczymy…
Komentarze
Prześlij komentarz