5 czerwiec 1998 – piątek
5 czerwiec 1998 – piątek
Ludzie! Jak długo już nie pisałam. To wstyd. Jestem jednak w bardzo ponurym humorze i nie mam ochoty pisać. No, ale trzeba nadrobić zaległości. I tak będzie tego mało. Najdawniejszą rzeczą, której jeszcze nie opisałam to moja „rozmowa” z Michalinką. To było tak. Po w-fie poszłam z Iwoną do sklepiku. Tam był Michał i Stefan i grali z panią ze sklepiku w karty. Ja kupowałam 37 puszkę coli i zabrakło mi 20 groszy (tzn. miałam w plecaku). Wtedy Michał coś stwierdził, że ja na pewno doniosę. Coś tam jeszcze powiedział, lecz już nie pamiętam co. W każdym razie był dla mnie miły. Następne wydarzenie to wyjście na Wiosnę Gliwicką – 15 maja, gdzie oczywiście spotkałam Marka i Boomera. Po tym „spotkaniu” troszeczkę wróciło mi do Marka. Wiem jednak, że to już nigdy nie będzie takie silne uczucie jak niecały rok temu. Właśnie przed chwilą policzyłam, że byłam zadurzona (czy też może nawet lekko zakochana) w Marku przez 1 rok 4 miesiące i 24 dni (z małymi przerwami). Normalnie przeżyłam szok. Jak to możliwe, że przez ponad rok czułam coś do faceta, który dawno już zapomniał o moim istnieniu. Później, przy okazji opisywania koncertu „Turnieju….” wspomnę jeszcze coś na temat Marka. (Dopisek – Muszę o tym wspomnieć). A teraz skoro już piszę coś o facetach, to wspomnę o ludziach z mojej szkoły. Zacznę od Dzidzi. Aktualnie przestał się na mnie patrzeć tym swoim wzrokiem. Za to Adam (czyli dosyć OK. facet z pierwszej klasy) od czasu fajnie się na mnie patrzy. (Dodatkowa kartka dopięta do pamiętnika. – A więc Marek, gdy wychodziliśmy z Operetki popatrzył się na mnie jak za starych, „dobrych” czasów. To takie wyćwiczone powłóczyste spojrzenie. Powinnam znów się w nim zadurzyć po „takim” spojrzeniu. Lecz ja go olałam. Kiedyś łapałam się na takie spojrzenie, teraz jest zupełnie inaczej). Teraz pozostali do obróbki tylko Łukasz i Grzesiek. A z nimi niestety coraz gorzej.
(Dopisek – Co za bzdury. 08.04.2001).
Grzesiek nie popatrzył się na mnie już od bardzo długiego czasu. Z Mulatem jest to samo. Tylko, że Mulat jak najbardziej będzie chodził ze mną nadal do budy. Grzesiek natomiast za półtora tygodnia zniknie z mojego życia. Tak samo Stefan i Michalinka, ale tym się nie przejmuję, bo to nie do nich czuję taką sympatię jak do Grześka. Sądzę, że to bardzo nie fair, że nie zaprzyjaźniłam się z tym człowiekiem. Sądzę, że bardzo wiele straciłam, gdyż jak sądzę, jest on bardzo wartościowym facetem. (Dopisek – Kompletne bzdury. 20.02.2005).
Myślę, że to już ostatni wpis na temat Grześka. Za kilka dni całkiem stracę go z oczu. I za jakiś czas o nim zapomnę. Smutne to, ale prawdziwe. 38 A co do Mulata to ostatnio mam ochotę go zamordować i właśnie bardzo morderczym wzrokiem go obdarzam. Należy mu się. Teraz muszę poruszyć bardzo smutny temat. Mam tu na myśli Krewetkę i jej egoistyczne wybryki. Kompletnie nie mam ochoty o tym pisać. W skrócie – Krewetka łaskawie w piątek rano powiadomiła mnie, że tegoż dnia nie idzie ze mną na IGRY, tylko z Karą. Tylko, że mówiła o tym tak mętnie, że ja pomyślałam, że po prostu Kara pójdzie z nami. Nie sądziłam, że zostałam wyłączona z tej eskapady. Krewetka też nie powiedziała mi tego wprost. Ale to jeszcze nic. Krewetka chciała być super przyjaciółką i załatwić mi książkę od Marka.
(Dopisek – O Denisie Rodmanie. Potrzebna mi była do pracy z języka angielskiego).
Tylko tak namieszała, że wyszło na to, że to ona jej potrzebuje. Ale to dalej nic. Następnego dnia Magda robiła imprezę. Fakt, że byli tam zaproszeni ludzie z Igrów. Lecz, gdy Krewetka została zaproszona, nawet przez sekundę nie zastanowiła się, czy aby nie spytać się o to, czy ja też mogę iść. Ona nawet o mnie nie pomyślała przez cały weekend, no bo po co skoro ma Karę. Przecież się nie nudziła, więc po co ja jej. Mieszam już kompletnie. Kończę na razie pisać. Może jutro będę w stanie w spokoju to opisać. Chociaż mimo wszystko nie sądzę, bo to nadal jak cierń tkwi gdzieś we mnie. I przy każdym poruszeniu bardzo boli. To chwilowo tyle. Nie mam zamiaru dalej pisać na temat Krewetki i jej zachowania. Przecież ona zawsze była, jest i będzie egoistką
Witam.
Marta wspomina o egoizmie. Myślę, że każdy z nas jeśli rozejrzy się wokół siebie zobaczy, ze ludzi egoistycznych mamy wiele. W dzisiejszych czasach ludzi przez duże L jest niewielu. Jeśli takich mamy to ceńmy ich, bo tak ich niewielu.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz