1 kwiecień 1998 – sobota
1 kwiecień 1998 – sobota
Dosyć długo nie pisałam. Troszeczkę się wydarzyło, ale mogłoby być
lepiej. Zacznę od piątku (20 marca).
W szkole zrobiliśmy coś z okazji „Dnia Wiosny”. Oczywiście było
zupełnie inaczej niż w podstawówce. Mieliśmy różne konkursy – „Jeden z dziesięciu”, „Kalambury”. W „Jednym z dziesięciu” wygrałyśmy
(tzn. ja, Iwona i Aśka – ta nowa, która niedawno doszła do naszej klasy). Po lekcjach pojechałam do „ósemki”. Był tam mecz kosza, lecz Anka
chciała iść do domu. Później wyszła na spacer i spotkałyśmy część „śmietanki” – Marka, Blachę i Sommera. Oczywiście żaden się nie odezwał.
Rozumiem Blachę, ale reszta, no cóż… Chyba od nich wszystkich za
dużo oczekuję.
W ogóle za dużo oczekuję od ludzi, szczególnie facetów.
31
„Prawdziwy << Dzień Wiosny >> był jeszcze fajniejszy niż w piątek.
W sobotę rano byłyśmy z Magdą i Maryśką na meczu nogi. Były to rozgrywki między liceami. Grały „jedynka”, „dwójka”, „czwórka”, „piątka”,
„siódemka”, „ósemka” i „dziewiątka”.
(Dopisek – Z „siódemki” był Mulat. Parę razy zamienił ze mną kilka
słów).
Z „ósemki” był Przemek. Z „dwójki” był mój „ulubiony” chłopak, którego znam od żłobka – Kazek. Oczywiście nie przyznawał się do znajomości
ze mną. Właściwie mu się nie dziwię, ale to boli. Po meczach pojechałam
na Rynek, gdyż umówiłyśmy się z Magdą i Krewetką. Połaziłyśmy po
mieście i w ogóle. Później poszłyśmy na „Sponę”. Film był ogólnie dosyć
OK. Można o nim napisać, że był sympatyczny. Jakoś nie mam dzisiaj
natchnienie do pisania. Skończę to jutro
Komentarze
Prześlij komentarz