22 luty 1998 – niedziela

22 luty 1998 – niedziela 

Zacznę od tego, że właściwie nic ciekawego się nie wydarzyło. Ale ten weekend był bardzo fajny i chciałabym, aby każdy był taki. Opiszę go. W piątek (20 lutego) u nas w szkole była dyskoteka. Było na niej dużo ludzi z mojej klasy. Początkowo cały czas tańczyłam. Później trochę czasu spędzałam u góry a trochę na dole w szatni, gdzie siedziała Keketka, 28 potem również Magda i Anka. No właśnie nie napisałam, że Anka i Magda były na naszej dyskotece. Na dole siedział również Michał i Marcin. Właściwie to na dole było sympatyczniej niż u góry. Niestety koszykarze (tzn. ludzie z „ósemki” i małolaty) tym razem mieli mecz w Zabrzu a nie w naszej szkole. Nie wiem czemu, ale sądzę, że to dobrze. Wystarczyło mi, że w piątek widziałam Polo i Bajkę (nie chce mi się opisywać okoliczności). Za to trochę dziwnie się czułam, gdy nie było małolatów. Nie wiem dlaczego. Swoją drogą dotyczyło to raczej jednego z nich – Grześka. A a` propos małolatów to Stefan od ferii nie pojawił się jeszcze w szkole. Ciekawe czy znowu jest na jakiś zawodach, czy też coś innego. A wracając do pozostałych dwóch małolatów to pojawili się około dwudziestej. Ale mniejsza już z tym wszystkim. Dyskoteka była fajna pomimo braku różnych ludzi. W sobotę rano byłyśmy w mieście. Wróciłam do domu około piętnastej, zjadłam obiad i poszłam do Magdy, aby zrobić plakat. Poszłam z Keketką aby nie wracać samej. Siedziałyśmy u Magdy około pięciu godzin. Było przesympatycznie. Rozmawiałyśmy o szkole, dyskotece, koszu i o Sergiem, Polo. Nie pisałam jeszcze, że w klasie mam dwie równie zagorzałe fanki NBA – Magdę właśnie i Marylę. No i w ogóle był to bardzo udany wieczór. Do domu wróciłam około 21:00, ale Keketka zaproponowała, żebym u niej spała. Zgodziłam się oczywiście. Więc do domu wpadłam tylko po koszulę i szczoteczkę do zębów. U Krewetki też było fajnie. Zasnęłyśmy około piątej, ale gdybyśmy mogły, to gadałybyśmy do białego rana i dłużej. No, ale Keketka oczywiście wygadała się z różnymi dziwnymi rzeczami. A co najważniejsze zawsze gdy z nią gadałam w nocy, przekonywałam ją z powrotem do Sommera. Jednak tym razem wręcz przeciwnie, wybierała pomiędzy dwoma chłopakami. Co jak co, ale najdziwniejsza wczoraj byłam ja. Bo z wszystkich ludzi nie umiałam wybrać żadnego. Nie ma chłopaka, który podobałby mi się bardziej niż inni. Tzn. później wybór ograniczył się tylko do Grześka i Marka. Ale jakoś żaden z nich nie był tym naj… Kończę już, bo muszę iść spać. 

DOBRANOC. SŁODKICH SNÓW. O Marku lub Grześku!!! Albo o kimś zupełnie innym. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137