12 lipiec – piątek
12 lipiec – piątek
Jak ja bardzo tęsknię za Misiem. Jak bardzo chciałabym być z Michałem w Wisełce. Być blisko niego. Czasami się zastanawiam, czy Misiu mnie pamięta? Z drugiej strony myślę sobie, że w końcu on mnie podrywał. Dziewczyny były zazdrosne, że za każdym razem kiedy mówiłam do niego „Misiu” lub „Miśku” / z przyzwyczajenia, bo tak mówiłam do brata/, dziewczyny patrzyły na mnie ze złością. Była też kiedyś dyskoteka, na której Michał co chwilę przechodził koło mnie, patrzył na mnie, uśmiechał się. Wydawało mi się, ze chce mnie poprosić do tańca. Ale te wszystkie dziewczyny. Zaraz zaczęły mówić, żeby poprosił Ewelinę / to ta, z którą on cały czas coś kręcił/ do tańca. Potem on mówił, że boli go ząb i był smutny. Boże, ile tu może być przykładów, że gdyby nie dziewczyny, to …, że gdyby nie moje docinki to…Chyba za bardzo chcę kogoś winić. Może po prostu nie mogę zrozumieć dlaczego nie jesteśmy razem. Przecież on mnie podrywał, zależało mu na mnie. A ja w końcu często próbowałam, dać mu do zrozumienia, że nie jest mi obojętny. Gdybym wcześniej połączyła te wszystkie zdarzenia. Ale Michał też był nie fair. Tyle razy go widywałam z Eweliną. Tyle razy miałam powód, by twierdzić, że Michałowi zależy na niej. Ona jest taką lolitką. Tyle razy widziałam, jak prawie rzucała się na innych chłopaków. A kiedy nie było innych w pobliżu, dobry był i Michał. Nie wiem, czy Michał ślepy, czy to namiętność. Mama powiedziała mi takie zdanie:
- Śmiałość rodzi namiętność, onieśmielenie miłość.
Może Michał był zbyt śmiały w stosunku do Eweliny. Chociaż muszę przyznać, że przed wyjazdem widziałam, jak Ewelina i Sławek ciągnęli go do pokoju, a Michał nie chciał iść. Wiem, że Michał chciał iść do nas. Coś mi się wydaje, że dziewczyny widziały, jak między nami coś zaczyna być. Wtedy wepchnęły go w ramiona Eweliny. One chyba musiały ciągnąć losy, bo na kolonii chyba nie było dziewczyny, która by nie chciała Michała. Ale nie wiem dlaczego, tak bardzo mnie nie lubiły? Dlaczego nie chciały, żebym była szczęśliwa? Chcę pisać listy do niego, ale nie wiem, czy on się ucieszy. Mama powiedziała, że z własnego doświadczenia wie, że można chłopakowi zbyt szybko mówić o swoich uczuciach, że to go może po prostu odrzucić. Więc muszę pisać listy sympatyczne, a nie romantyczne. Może to i lepiej. Przecież chyba będę się z nim jeszcze widzieć. Bardzo się boję, że Michała może nie być w Szczecinie. Że nie będzie wiedział o moich listach. Bardzo boję się tych kilku tygodni. Już powoli nie umiem przypomnieć sobie twarzy Misia. A potrzebuję jego widoku. Bardzo, bardzo chciałabym poczuć na sobie ten jego wzrok. Boże pomóż!!!
Witam.
C.d. historii kolonijnej miłości Marty.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz