22 czerwiec – sobota
22 czerwiec – sobota
Właśnie wróciłam ze spaceru z nad morza. Jestem tutaj / Wisełka/ od rana. Całą noc spędziłamw pociągu. Dziewczyny są niedostępne, zadzierają nosa. Udają piękności / większość taka nie jest/ i cały czas rozglądają się za chłopakami. Chłopcy z naszej kolonii są małolatami. Jest dwóch w moim wieku. Są mili i sympatyczni. Niedawno stały się dwie fajne rzeczy. We wtorek wyszliśmy trochę wcześniej z chemii. Poszłam do szatni / na w-f/, zostawiłam rzeczy i poszłam do sklepiku. Przed sklepikiem siedzieli Radek i Michał. Radek spytał mnie , czy mam pożyczyć mu forsę. Stwierdziłam, że mam ale nie pożyczę. Ale kiedy już kupiłam, to co chciałam, został mi tysiąc złotych. Idąc na salę / nie wiem, co mnie napadło/ powiedziałam Radkowi, że mu pożyczę kanta. Podeszłam do niego, dotknęłam jego ręki popatrzyłam mu w oczy. Drugą fajną rzeczą jest to. W czwartek nie było w ogóle lekcji. To znaczy siedzieliśmy w szkole i nic nie robiliśmy. Ja grałam w karty z Sebastianem, Andrzejem i Wiktorem. Nadal / w połowie lekcji/ przyszli Wojtek i Rafał. Zaczęli grać z nami w karty. I nie wiem dlaczego, ale Rafał nagle się do mnie tak słodko uśmiechnął. Ja oczywiście też się do niego uśmiechnęłam. I chwilę patrzyliśmy na siebie. Potem grając, co chwilę zerkałam na niego. Było sympatycznie.
Witam.
Marta opisuje swoją "zieloną szkołę". Nie pamiętałam tylko, ze to była Wisełka. Do Wisełki jeździłam z dziećmi na kolonie i organizowałam tam obóz dla wolontariuszy.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz