Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2022

29 listopad 1998 – niedziela

29 listopad 1998 – niedziela  Dzisiaj są urodziny Krewetki. Ale nie o tym miało być. Mam dzisiaj różne dziwne przemyślenia. Oglądałam dzisiaj „Ostatniego Mohikanina”. Jest to bardzo ekstra film. I a` propos miłości Kory i Nataniela znowu uświadomiłam sobie, że kocham Łukasza. To jest silniejsze niż mój rozsądek.  (Dopisek – Nie mogę tego czytać! Beznadzieja!!! 21.02.2005).  Później moje rozmyślania wskoczyły na inny tor. Po raz nie wiem który stwierdziłam, że wolałabym żyć w innych czasach. Najlepiej w czasie II wojny światowej. Wydaje mi się, że wtedy byłabym potrzebna i raczej na pewno na coś, bym się przydała. A teraz nikt mnie nie potrzebuje i nikomu nie zależy na mnie. Takie jest całe moje życie. Ludzie tylko mnie wykorzystują i potrzebują z jakiś egoistycznych pobudek.  PÓŹNIEJ  Jak można tak bardzo tęsknić za człowiekiem, którego nawet się nie zna? Czy to normalne? Przecież moja miłość do Łukasza jest równie idiotyczna, co miłość np. do Rodmana,...

23 listopad 1998 – poniedziałek

23 listopad 1998 – poniedziałek  Chociaż powinnam opisać poprzedni tydzień – nie zrobię tego. Opiszę tylko dzisiejszy dzień. Dziś odbył się mecz „ósemki” z moim liceum. Niestety przegraliśmy 66:81. Byłam oczywiście za „siódemką”, ale nie udało się. Na meczu był: Marek, Boomer, Polo, Bajka, Serżi i jeszcze kilku innych ludzi. I co? I nic! Marek mnie nie poznał lub udawał, że mnie nie zna. Zresztą żaden inny facet mnie nie poznał (lub udawał). Za to Marek parę razy się na mnie patrzył. A ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Teraz trochę o koszykarzach z naszej szkoły. Najlepiej grał Błażej i Kosmos. Faceci z mojej klasy w ogóle nie weszli na boisko. No to pora już na Mulata. Otóż próbował mnie dziś zabić wzrokiem. Nie wiem dlaczego. Ale wiem, że poniekąd podobało mi się to, bo oznacza to, że nie jestem obojętna. Gdy pierwszy raz popatrzył się tak na mnie (a zrobił to dwa razy) mówiłam właśnie o „ósemce”, więc może… No, ale nie będę gdybać i wysnuwać różnych tez. Szkoda cza...

21 listopad 1998 – sobota

21 listopad 1998 – sobota  Mam beznadziejny humor. Słucham właśnie „Waszej muzyki” w RFM FM. Każdy jest przez kogoś kochany, tylko nie ja! Jest mi smutno i bardzo, bardzo źle. Mulat siedzi teraz pewnie i myśli o jakiejś wspaniałej brunetce. Takie jest życie. Ale to nie wszystko co mnie trapi. Następnym „problemem” jest Krewetka. Wydaje mi się, że ona raczej nie jest moją przyjaciółką, lecz tylko zwyczajną koleżanką. Cały czas (według mnie) stara się być lepsza. Znać tych ludzi, na których poznaniu mi zależy, być bliżej ludzi z „ósemki” niż ja, o nauce już nie wspomnę. Jedyną rzeczą, której nie może mieć jest mój głos i talent. To ja śpiewam i występuję. To o mnie mówią, że mam ładny głos. To ja występuję w szkole. Ona za to poznała Marcina, chociaż to ja chciałam go poznać. Ona jest w bliskich stosunkach z Markiem, Boomerem, etc., chociaż to mi bardzo na nim zależy. Gdzie tu sprawiedliwość? Dlaczego ona ma być lepsza ode mnie? Dlaczego nie ja?  C`est la Vie!  ...

18 listopad 1998 – środa

18 listopad 1998 – środa  Jak mi dzisiaj jest źle! Nienawidzę całego świata! Mój brat to taki egoista. Doprowadza mnie do białej gorączki. Mam ochotę skopać mu jego zgrabną pupę. Nie cierpię Romy, bo dostałam dzisiaj przez nią pałę z fizy. Pominę resztę świata. Nie cierpię Mulata i kocham go. Mam ochotę krzyczeć na niego, a potem przytulić się do niego. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek będzie mi dane być tak bliziutko niego i jego serca? Tak bardzo tego pragnę, lecz to coś tak bardzo nieosiągalnego.  (Dopisek – Fascynujące doprawdy!!! Nisko upadłam skoro tak szybko zamieniłam super Marusia na takiego Mulata! 21.02.2005).  Witam. No tak jedna zła ocena może nagle zmienić postrzeganie świata. Jako pedagog zawsze zastanawiałam się dlaczego nauczyciele tak łatwo uczniom dają oceny niedostateczne? Czemu ma to służyć? Przecież nie jest to motywacja do nauki. Ale to takie moje przemyślenia.  Pozdrawiam Ela

16 listopad 1998 – poniedziałek

16 listopad 1998 – poniedziałek  Piszę dzisiaj z powodu Błażeja. Dawno o nim nie było. Gdy dzisiaj pisaliśmy dyktando, był na nim Błażej. I co zrobił? Uśmiechnął się do Krewetki! Beznadzieja! Nie powinnam być taką zazdrośnicą! Chwilowo spodobał mi się Błażej, ale nie zmienia to faktu, że Mulat jest najważniejszy. Błażej jest chwilowym kaprysem. A poza tym u Błażeja mam jeszcze mniejsze szanse niż u Mulata. I o wiele mniej prawdopodobne jest, że poznam Błażeja, bo niby w jaki sposób? Kończę to wszystko. DOBRANOC.  Witam. Zazdrość. Dobrze, że Marta o tym pisze. Warto się zastanowić nad tym uczuciem. Myślę, że też jestem taka zazdrośnicą. Muszę też nad tym uczuciem popracować. Pozdrawiam Ela

15 listopad 1998 – niedziela

15 listopad 1998 – niedziela  Wczoraj byłam w ciekawym stanie. A i tak nie zdołałam zapomnieć o Mulacie. Ten człowiek mnie rozwala wewnętrznie. Jest on pierwszym facetem przez którego chciałam się upić. Ciekawe co dalej? Dobra, teraz skrótowo o tym co się działo w ostatnich dniach. We wtorek była akademia. Z mojej strony było bez pomyłek i całkiem dobrze. Nie wiem co Mulat o mnie pomyślał. Pewnie w ogóle nie wiedział, że to ja śpiewam, bo siedział z boku i raczej mnie nie widział. Za to, gdy nie śpiewałam, mogłam mu się dobrze przyjrzeć. Oczywiście czułam wtedy falę czułości. Dodam jeszcze, że o dziwo, w ogóle się nie denerwowałam. To chyba dobrze. Po południu poszłam z Iwoną do kina na film „Sposób na blondynkę”. Poprawił mi się trochę humor, bo film był wyjątkowo zabawny. W czwartek mieliśmy kółko teatralne. Przyszedł na nie (i ma zamiar dalej chodzić) Marcin (tzn. taki gościu, który gra w kosza, ma długie włosy i przesympatyczny uśmiech). Oczywiście znałam go wcześni...

14 listopad 1998 – sobota

14 listopad 1998 – sobota  Dzisiaj są urodziny Marysi. Z tej okazji wypiłam dwa piwa. Jestem chyba lekko wstawiona. Aż dziwne, że piszę prosto. Tak bardzo tęsknię za jakimś chłopakiem. Mam tego serdecznie dość. Co to za życie, gdy zawsze jest się nieszczęśliwym i samotnym. To wszystko jest beznadziejne. Ja tak bardzo chcę się z kimś całować!  Witam. No cóż chyba Marcie te piwa nie posłużyły. Wpadła w taki smutny nastrój. Ja wczoraj też piłam piwo. Byłam na super imprezie w Jaworznie głownie czas spędzałam na strzelnicy i przypominałam sobie tę umiejętność. Całkiem dobrze mi ta czynność wychodziła, mimo upływu wieku. A na koniec wypiłam właśnie piwo. Pozdrawiam Ela

9 listopad 1998 – poniedziałek

9 listopad 1998 – poniedziałek  A jednak nie poszłam na półmetek! Według mnie to dobrze. Dlaczego się rozmyśliłam? To proste. Nie lubię czuć się nie na miejscu, a poza tym stwierdziłam, że nikt mnie nie interesuje z „ósemki”, a na zabawę nie mam ochoty. Jak widać powodów było wiele. Który przeważył? – Sama nie wiem. Jutrzejszy dzień jest bardzo ważny. Występuję jutro na akademii z okazji odzyskania Niepodległości. Będę śpiewać przed całą szkołą! Najbardziej boję się głupich dogadywań potem. Ja nie rozumiem tego, że tak się denerwuję – to jest chore! Przecież najwyżej wszystko skopię – i co z tego? Jedynie dziewczyny może będą miały do mnie pretensje. A swoją drogą świetnie jest na próbach. Szkoda tylko, że Artur, Stasiu, Sebastian i dziewczyny odzywają się do mnie na próbach. Poza próbami w ogóle się do mnie nie przyznają. No, ale mniejsza z tym wszystkim. Kończę te głupie wynurzenia.  Witam. Wreszcie Marta wspomina o swoich występach muzycznych. A miała ich przez ...

8 listopad 1998 – niedziela

8 listopad 1998 – niedziela  Przez te kilka dni właściwie nic się nie wydarzyło. Tzn. w czwartek po kółku teatralnym, na przystanku spotkałyśmy (ja i Marysia) Wojtka. I o dziwo, zaczął on z nami rozmawiać, na dodatek wyjątkowo miło i sympatycznie. A następnego dnia Wojtek jakoś dziwnie na mnie patrzył. Może dziwnie dlatego, że w ogóle to zrobił? W każdym razie aktualnie dosyć go lubię. A teraz coś a` propos ćwierćmetka. Mogę pójść na ćwierćmetek „ósemki”. Jest on jutro. Krewetka idzie na pewno i zostaje do rana. Ja też mogę iść, gdzieś tak do dwunastej, ale za bardzo nie mam ochoty. Poza tym widzę, że Anka ewidentnie nie ma ochoty, abym szła. Oznacza to, że znowu siedziałabym i zastawiałabym się: „Co ja tu robię?”  PÓŹNIEJ  Oglądałam właśnie w TV „Wichry namiętności”. Ekstra film. A wracając do poprzedniego tematu, nadal nie wiem, co zrobić. Chociaż coraz bardziej skłaniam się ku temu, aby w ogóle nie iść. Jeszcze się zastanowię. Doszłam do wniosku, że chyba j...

5 listopad 1998 – czwartek

5 listopad 1998 – czwartek  Ja tego zupełnie nie rozumiem. W innych domach każde młodsze dziecko jest bardzo rozpieszczane. U mnie jest zupełnie inaczej. Mój brat to taki rozpieszczony dzieciak jakiego świat nie widział. Jego egoizm jest strasznie wielki. A moja matka jeszcze cały czas mu dogadza. Ja czuję się jak ktoś gorszy, chociaż wszyscy mnie potrzebują (bo kto by poszedł do sklepu, wyszedł z psem?). Boże! Dlaczego tak jest? Ja tak bardzo potrzebuję chłopaka, który mnie pokocha i będzie mnie szanował. Jak mi smutno i źle!  Witam. Dzisiaj jest jeden z dwóch wpisów w Marty pamiętnikach, gdy jestem przez nią krytykowana. Pewnie słusznie. Ewidentnie brak jej ojca. Ale cóż ojciec moich dzieci nigdy się nimi nie interesował i nawet nie płacił alimentów. no cóż, może nie zauważałam swoich zachowań, a Marta swoich spostrzeżeń nie wypowiadała głośno. Nie wiem. Ale nie jest łatwo być jedynym rodzicem. Pozdrawiam Ela

4 listopad 1998 – środa

4 listopad 1998 – środa  Ogólnie niewiele się wydarzyło. W poniedziałek był mecz kosza. Znowu wygraliśmy. Ci faceci są rozbrajający, grają super, extra. Wygraliśmy 134:30 czy jakoś tak. Błażej podoba mi się jeszcze bardziej. Ale o moich uczuciach napiszę trochę później. We wtorek Mulat zachował się trochę niemiło. Gdy szłam na francuski z Krewetką (ona szła do mamy), a Łukasz szedł gdzieś obok nas. Ale potem poszedł inną drogą. A później w ogóle podszedł do jakiegoś kumpla. Według mnie znaczy to, że on albo bardzo mnie nie lubi i woli nie przebywać w moim towarzystwie, albo się mnie boi (a raczej mojego uczucia do niego, które zapewne bardzo widać) albo nie lubi Krewetki (i dlatego nie podszedł do nas). Iwona wysnuła jeszcze kilka wniosków – m.in., że jest nieśmiały, nie chciał nam przeszkadzać etc. Dlaczego tak się zachował wie tylko on i ja raczej się nie dowiem. To tyle na temat Łukasza. Chciałam teraz napisać, że aktualnie podoba mi się trzech facetów: Łukasz, Maci...

3 listopad 1998 – wtorek

3 listopad 1998 – wtorek  Boże! Jaki okropny mam humor! To straszne – jestem kompletnie zdołowana i załamana. Przestałam wierzyć w cokolwiek, a już na pewno nie wierzę w szczęście. Nie mogę tak żyć, już nie mogę.  Witam. Dziś krótko i smutno. Ja miałam wczoraj taki nastrój, ale dziś sobie uświadomiłam, że trzeba się cieszyć. w końcu mamy spokojne jeszcze święta. A Pan Jezus prawdziwie Zmartwychwstał i nas nie opuści. Pozdrawiam Ela

30 październik 1998 – piątek

30 październik 1998 – piątek  Mam ochotę opisać aktualny stan moich uczuć. Dlatego pominę na razie inne wydarzenia, a opiszę tylko to, które coś zmieniło w moim myśleniu. Gdy stałam dzisiaj w autobusie koło Mulata (szczegóły później) poczułam się strasznie obco. Dotarło do mnie, że on mnie strasznie olewa. Nic dla niego nie znaczę. Poczułam również, że jest on mi strasznie daleki, że choć nie wiem, jak blisko niego bym stała, on i tak nie pragnąłby mojej bliskości. Poczułam coś, co strasznie trudno ubrać w słowa. A to, co najdziwniejsze to, to, że chyba mi do niego przeszło. Już nie umiem wyobrazić sobie nas całujących się, bo to jest ewidentna abstrakcja, rzecz kompletnie niemożliwa. I sądzę, że moja miłość (sympatia lub jeszcze co innego) do niego po siedmiu miesiącach skończyła się definitywnie. To wszystko okaże się w poniedziałek, gdy go zobaczę (lub nie). W każdym razie sądzę, że to koniec. PÓŹNIEJ Przechodzę teraz do wydarzeń z wczoraj i dzisiaj. Wczoraj mieliśm...

27 październik 1998 – wtorek

27 październik 1998 – wtorek  Chociaż widziałam Łukasza wcale nie jestem pełna wiary. To co się dzieje nic nie znaczy. Bo co z tego, że Łukasz się na mnie popatrzył, skoro nie sprawiło mu to żadnej różnicy, gdyby zamiast mnie był tam ktoś inny? To jest bez sensu. Błędne koło. Raz się cieszę, że się na mnie patrzy. Innym razem wydaje mi się, że to nic nie znaczy. Jaka jest prawda? Czy Łukasz mnie lubi? Na to może odpowiedzieć tylko on. Ale ja jestem przekonana, że nigdy nie będzie mi dane poznać prawdę. Dzisiaj szłam na francuski przed Mulatem. Nie wiem, co on sobie myślał, ale ja bardzo chciałam iść z nim. Niestety tak nie było i to też trochę uświadomiło mi moje miejsce w jego życiu. Przecież ja nic dla niego nie znaczę. Tylko sama w siebie wmawiam, że on mnie strasznie lubi i za mną tęskni. Ale gdzie dowód na to? W słowach Magdy? (Która mówi, że on się na mnie patrzy, a gdy mnie nie widzi jest smutny). To nic nie znaczy. Bo gdy ja przechodzę koło kogoś, też się patrzę...

25 październik 1998 – niedziela

25 październik 1998 – niedziela  Wczoraj byłam na koncercie charytatywnym w Spodku. Byłam razem z Krewetką. Było kilka zespołów mało znanych, śpiewających o Panu Bogu. Całość otwierał premier Buzek. A na koniec wystąpiła Kasia Kowalska. Jest ona rewelacyjna i świetnie umie rozbawić publiczność. Chociaż nie mogłam zostać do końca, to i tak dobrze się bawiłam. Najgorsze było to, że koło mnie było mnóstwo całujących i przytulających się par. W takich momentach strasznie tęskniłam za Łukaszem. I dziś już nie jestem pełna optymizmu, a wręcz przeciwnie. Ale gdy tylko jutro Łukasz się na mnie popatrzy, to wszystko wróci do normy – będę pełna wiary w nas. Witam  Jakie ładne ostatnie zdanie - będę pełna wiary. Bądźmy pełni wiary. Są Święta Wielkanocne. Pozdrawiam Ela

23 październik 1998 – piątek

 23 październik 1998 – piątek  Ogólnie rzecz biorąc nic się nie wydarzyło. Jestem tylko znowu pełna optymizmu i wiary. Po głowie kołacze się tylko jedna myśl – Łukasz mnie lubi i wkrótce będziemy razem. Wierzę w to bardzo głęboko. I chyba właśnie ta wiara pomaga mi żyć. Dziś w szkole były dwa ciekawe momenty. Najpierw gdy szłam na biologię, przechodziłam koło klasy drugiej „d”. I gdy przechodziłam koło Łukasza, zamiast się na niego ładnie popatrzyć, popatrzyłam się w podłogę. Ale Magda, która szła za mną, powiedziała mi, że Łukasz patrzył na mnie. Drugi motyw też był ciekawy. Przechodziłam z Maryśką i Magdą koło Łukasza, Maćka i Adama. Oczywiście nie popatrzyłam się na niego, bo bałam się reakcji. I dziewczyny znowu twierdziły, że on się na mnie patrzył. A Marysia twierdzi, że nawet przechylił głowę, aby lepiej mnie widzieć! I co Ty pamiętniczku na to? Czy to świadczy o tym, że Łukasz mnie lubi? Bo mi się wydaje, że tak jest. I jeśli mam rację, to co z tym zrobić?...

22 październik 1998 – czwartek

22 październik 1998 – czwartek  Zaczynam kolejny pamiętnik. I jestem dzisiaj wyjątkowo nastawiona optymistycznie do świata. Wierzę w to, że ludzie mnie lubią, że kiedyś będę chodzić z Mulatem. I w ogóle wszystko będzie super! Zacznę tradycyjnie od Łukasza. Ogólnie rzecz biorąc, widuję go bardzo rzadko. Jestem jednak teraz w takim stanie, że raczej nie przeszkadza mi to. To oczywiste, że wolałabym widzieć go codziennie kilka razy i widzieć jego uśmiech skierowany do mnie. Ale gdy go nie widzę, też wszystko jest OK. Całkiem po prostu cały czas zależy mi na nim tak samo. Troszkę już się uspokoiłam i nie przeżywam tego wszystkiego, co związane z Łukaszem tak intensywnie. Według mnie to dobrze. Bardzo, bardzo, bardzo go lubię i dużo bym dla niego zrobiła. Właściwie to sama nie wiem, dlaczego mi na nim zależy. Dostrzegam w nim tak wiele dobrego, chociaż wszystko (i wszyscy) temu przeczy. Łukaszku! Mam do ciebie wielką prośbę – ZWRÓĆ NA MNIE UWAGĘ! Jestem troszkę zmęczona już...

Rozdział IV

Rozdział IV  „Spisuję swoje dzieje, radosne momenty swojej młodości, o których nie chciałabym zapomnieć”.   TYLKO TO, CO Z SERCA PŁYNIE DO SERCA TRAFIĆ MOŻE.   Dobrego człowieka nie może spotkać nic złego, przeciwieństwa nie chodzą ze sobą w parze.   Umieć się uśmiechać, To obdarowywać odrobiną RADOŚCI   Jeśli chcesz być kochanym - KOCHAJ!   Dwa są szczęścia na świecie: jedno małe: być szczęśliwym drugie wielkie: uszczęśliwiać innych.   UŚMIECH JEST POŁOWĄ POCAŁUNKU!   To, o czym marzę By się spełniło. I to co kocham By moje było  Witam. Zapisane myśli Marty i nie tylko jak myślę jej na początku kolejnego rozdziału jej pamiętnika. Uświadomiłam sobie, że Marta pisała ten pamiętnik 24 lata temu. To już prawie ćwierć wieku. Najbardziej podobają mi się myśli:  Jeśli chcesz być kochanym - KOCHAJ! i   UŚMIECH JEST POŁOWĄ POCAŁUNKU!  Wreszcie można zobaczyć ludzkie twarze, a nie jakieś szmat...

15 październik 1998 – czwartek Sanok

15 październik 1998 – czwartek Sanok  Cholera! Tęsknię nieziemsko za pewnym ktosiem. Jest mi on potrzebny jak powietrze. A może nawet bardziej? Ale przestaję już marudzić. Ogólnie wycieczka jest fajna. Z ludźmi z klasy jestem w trochę lepszych stosunkach. Koju powiedział mi, że mnie lubi, co trochę wprawiło mnie w zdziwienie. Ale to nic. Jest OK, chociaż paru facetów w ogóle się do mnie nie odzywa. Mniejsza jednak z tym wszystkim. 74 Gdy byłyśmy w Lublinie drugi dzień, poszliśmy wieczorem do miasta. Jakoś wyszło, że poszłam z Kaśką, Dagmarą i Eweliną oraz Maryśką do parku. I szło dwóch gostków (jeden z nich całkiem fajny). Poprosiłyśmy ich o zrobienie zdjęcia. I oni się zgodzili, ale nie chcieli nawiązać trochę bliższych kontaktów. Ciekawe dlaczego? (Dopisek – Pisane dużo później około miesiąca). Gdy siedziałyśmy w tym parku, na ławce niedaleko nas usiadło trzech gostków. Zaraz Kaśka poprosiła ich o zrobienie nam zdjęcia. Przyszedł do nas super skate. Zrobił zdjęcie i po...

14 październik 1998 – środa Sanok

14 październik 1998 – środa Sanok  Jak widać Iwona nie napisała mi bajeczki. Poza tym wyjechała do Gliwic, bo była chora. Przyjechali po nią rodzice w poniedziałek i zostałam sama. Teraz jestem w Sanoku. Zwiedziłam kawałek Polski i jest OK. Za dwa dni znowu będę w domu i będzie jeszcze bardziej OK. Ponieważ Iwona wyjechała, z nikim nie rozmawiam na temat Mulata. Nie zmienia to jednak faktu, że za nim tęsknię. W ogóle tęsknię za jakimś facetem. Na wycieczce dużo się dzieje, ale trudno to wszystko opisać. Wypiszę rzeczy, o których później warto wspomnieć:  1. Fajnych synków w Lublinie  2. Dzisiejszy dzień w Sanoku I jeszcze kilka rzeczy.  Witam. Mamy już wiosnę, trochę chłodno, ale na szczęście świeci słoneczko. Ładny spokojny dzień. Cieszmy się nim. Dobrej niedzieli Wam życzę. Pozdrawiam Ela

11 październik 1998 – niedziela Lublin

11 październik 1998 – niedziela Lublin  A teraz Iwonka napisze dzisiejszy odcinek bajeczki p.t.   „Love story”.  Przepraszam, że nie zdołałam napisać bajki. Ale na pewno ci ją napiszę. Obiecuję! Obiecuję również, że nie pójdę pozdrowić Mulata. Cieszysz się? Do zobaczenia w Gliwicach. Życzę ci udanej wycieczki i wspaniałej zabawy.  Iwona P.S. Fajna książka    Witam. To Marty koleżanka wpisała do pamiętnika. Cokolwiek to znaczy, wiemy, że Marta wybiera się na wycieczkę do Lublina.  Pozdrawiam Ela

23 sierpień 1998 – niedziela Cieplice

23 sierpień 1998 – niedziela Cieplice  A teraz to już tylko 2 dni. Już pojutrze będę w Gliwicach. Nareszcie!!! Wynudziłam się tutaj za wszystkie czasy. Lecz muszę zauważyć, że gdybym siedziała w Gliwicach, pewnie też tak bym się nudziła. Te wakacje należą do najbardziej nieudanych. Jeśli za rok czegoś nie wymyślę na całe wakacje, to chyba szybko osiwieję. To tyle marudzenia.  Witam Dziś taki króciutki wpis. Ale to dobrze, bo zapewne wszyscy teraz jesteśmy zajęci przygotowaniami do świąt. Nareszcie bez masek, ograniczeń i na szczęście spokojnych. Pozdrawiam Ela

2 sierpień 1998 – środa Cieplice

2 sierpień 1998 – środa Cieplice  Od wczoraj jestem z mamą i Adą w Cieplicach. Jest nudno i w ogóle nie ma ludzi w moim wieku. Nie wiem co tu będę robić. No, ale jeszcze tylko 12 dni. Na szczęście. Śnił mi się dzisiaj nikt inny jak Dzidziuś. To dosyć dziwne, bo bardzo długo o nim nie myślałam. Teraz dokładnie już nie pamiętam, o czym był ten sen. Jednak pamiętam, że Dzidziuś był pozytywnie do mnie nastawiony. Fakt, że o nim nie myślę, związany jest z tym, że on bardzo się podoba Marysi. A ja nie chciałabym, aby do „mojego” faceta (tzn. do tego, który mi się podoba) wzdychała moja bardzo dobra kumpela. To na razie tyle. Może jednak kogoś tu poznam i będzie ciekawiej.  Witam. Pamiętam tamte wczasy i czasy. Rzeczywiście dla Marty mogły być nudne, ale dla mnie było fajnie. A zwłaszcza tęsknię za "normalnymi" czasami. Ale zbliżają się święta. Cieszmy się nimi, pomimo galopujących cen. Pozdrawiam Ela

18 / 19 lipiec 1998 – sobota / niedziela Gliwice

18 / 19 lipiec 1998 – sobota / niedziela Gliwice  Jest 1:00 w nocy. Już od tygodnia jestem w domu i troszkę już zapomniałam o obozie. Niestety tylko trochę. Przed chwilą stałam na balkonie i właśnie myślałam o Ćeladnej. Tęsknię za obozem, bo wtedy coś się działo, a teraz tak strasznie się nudzę… Oczywiście tęsknię za Kropą i Muszką, za ich wygłupami i w ogóle. I właśnie przyszło mi na myśl, że muszę zapisać dwa wydarzenia związane z Wojtkiem. Muszę jeszcze napisać, że wydaje mi się, że Wojtek mnie lubi. Trochę przez Michała, a trochę chyba tak ogólnie. Dobra teraz te dwie rzeczy. Pierwsza. Kiedyś, przy którymś z posiłków, Wojtek stwierdził, że jestem podobna do brata. Ja odpowiedziałam, że:  - Wiem  (teraz zdaję sobie sprawę, że nie było to zbyt kulturalne). No i Wojtek powiedział wtedy, że:  - To miał być komplement.  Więc ja powiedziałam:  - Dziękuję.  To ogólnie było dosyć miłe stwierdzenie. Druga rzecz miała miejsce w dzień odjazdu. Stał...

14 lipiec 1998 – wtorek Gliwice

14 lipiec 1998 – wtorek Gliwice  Do Gliwic wróciłam już kilka dni temu, ale dalej myślę o obozie, o Kropie, o Muszce i innych ludziach. Co do dyskoteki to miałam rację. Gdzieś tak w połowie dyskoteki usiadłam z dala od wszystkich ludzi i … całkiem po prostu rozpłakałam się. A potem nie mogłam się uspokoić. Parę razy wydawało mi się, że Wojtek widzi co się ze mną dzieje, ale boi się podejść. Nie wiem, może tylko sobie to wymyśliłam? Rozpłakałam się ponieważ uświadomiłam sobie, że ostatni raz tańczyłam z facetem w siódmej klasie, a i tak zapewne był to Zboro, Szczepan, albo ktoś w tym stylu. Przecież to okropne. Potem wymyślałam wszystkie inne rzeczy, aby siebie bardziej pognębić. Jak zwykle. W tym czasie tak bardzo chciałam, aby przyszedł ktoś i przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie OK. Ale oczywiście nikt się mną nie przejmował. Bo niby kto? Przecież każdy traktuje mnie bezosobowo, jak rzecz bez uczuć, bez myśli, którą można ranić, bo ona i tak nic nie czuje....

10 lipiec 1998 – piątek Ćeladna

10 lipiec 1998 – piątek Ćeladna  I tak dobiega obóz w Ćeladnej. A ja nadal jestem naiwna. Na każdym kroku wszyscy się ze mnie nabijają, a ja tego nie dostrzegam, a raczej udaję, że nie dostrzegam. (Dopisek – No cóż). Jak zwykle wymyśliłam sobie, że wszyscy mnie lubią, a poniektórzy nawet więcej. Dziś, kiedy wszyscy podpisywali mi się w książce, którą dostałam, zrozumiałam, że właściwie nikt z tych ludzi mnie nie lubi, a to co piszę to tylko oklepane frazesy. A poza tym ci ludzie, których uważałam, czy ja wiem, za najlepszych kolegów? Lub może i przyjaciół pokazali dzisiaj, co o mnie sądzą i podpisywali mi się, tak jak podpisuje się ludziom, których się nie zna i nie lubi. No, ale dość na ten temat. Ostatnio pisałam, że w moim sercu jest dwóch facetów. Jeden z nich to Łukasz, drugi to … Kropa.  (Dopisek – ?!!?).  No, ale o Kropce to ja jeszcze nie pisałam. Jest to skate, który chodzi do mojej szkoły. Jest to niski ciemny blondyn o niebieskich oczach. I jest on s...

4 lipiec 1998 – sobota Ćeladna

4 lipiec 1998 – sobota Ćeladna  No tak, nie skończyłam wczorajszego wpisu, ale całkiem zapomniałam o tym, że mam go skończyć. W każdym razie piszę dzisiaj. Co do tej atmosfery, to w naszym pokoju porobiło się strasznie dziwnie. Basia (tzw. Barby) jest strasznie zadufana w sobie i można określić ją tymi słowami – rozpuszczona księżniczka. A tak pro forma napiszę, że Barby ma 17 lat i mieszka w Sosnowcu. Ale Basia to nie wszystko co psuje atmosferę. Następna jest Beata. Co chwilę między Beatą, a Magdą następują jakieś starcia. Teraz co prawda trochę się uspokoiły, ale to chyba dlatego, że Beaty prawie w ogóle nie ma w pokoju. A nie ma jej ponieważ, cały czas spędza u Bolka, który od przedwczoraj lub przed przedwczoraj jest jej facetem. I teraz przechodzimy do tematu facetów. Bolek, Kuba, Bartek i Michał mieszkają w pokoju obok. Michał chodzi z Basią i często przesiaduje u nas w pokoju. Jeszcze zanim Beata zaczęła chodzić z Bolkiem, pozostała trójka przesiadywała u nas do...

3 lipiec 1998 – piątek Ćeladna

3 lipiec 1998 – piątek Ćeladna  Na obozie jestem już kilka dni, ale atmosfera jest strasznie dziwna.  Witam. A dziś tylko taki wpis. Następne Marty przygody na obozie będą jutro. Pozdrawiam Ela

Rozdział III 29 czerwiec 1998 – poniedziałek Ćeladna

Rozdział III  29 czerwiec 1998 – poniedziałek Ćeladna  Od wczoraj jestem na obozie. Mam fajne dziewczyny w pokoju (Beatę – Tosię, Magdę i Basię). I w ogóle jest O.K. No, poza jedną sprawą. Dziś w nocy miałam bardzo okropny sen. Nie tyle, że nawiedziły mnie jakieś zmory i tym podobne. Całkiem po prostu śniło mi się, że „mój” Łukasz chodził z … Krewetką. Jezu! Tragedia. A jeszcze w moim śnie oni cały czas się przytulali, całowali i w ogóle były z nich papużki nierozłączki. Obudziłam się w nocy zlana potem i myślałam, że się popłaczę. Przecież to takie okropne i niestety dosyć realne. Bo przecież z tego co zaobserwowałam, Krewetka nie miałaby nic przeciwko temu, aby z nim chodzić. A on … cóż, nic nie wiem na temat jego uczuć. I to co zobaczyłam w jego oczach w poprzedni czwartek, mogłam po prostu źle zinterpretować. Tyle samo mam szans u niego co i Krewetka. A może i mniej. A jeszcze wracając do mojego snu, to podczas niego i już później, gdy się obudziłam, czułam si...