Rozdział III 29 czerwiec 1998 – poniedziałek Ćeladna
Rozdział III
29 czerwiec 1998 – poniedziałek Ćeladna
Od wczoraj jestem na obozie. Mam fajne dziewczyny w pokoju (Beatę – Tosię, Magdę i Basię). I w ogóle jest O.K. No, poza jedną sprawą. Dziś w nocy miałam bardzo okropny sen. Nie tyle, że nawiedziły mnie jakieś zmory i tym podobne. Całkiem po prostu śniło mi się, że „mój” Łukasz chodził z … Krewetką. Jezu! Tragedia. A jeszcze w moim śnie oni cały czas się przytulali, całowali i w ogóle były z nich papużki nierozłączki. Obudziłam się w nocy zlana potem i myślałam, że się popłaczę. Przecież to takie okropne i niestety dosyć realne. Bo przecież z tego co zaobserwowałam, Krewetka nie miałaby nic przeciwko temu, aby z nim chodzić. A on … cóż, nic nie wiem na temat jego uczuć. I to co zobaczyłam w jego oczach w poprzedni czwartek, mogłam po prostu źle zinterpretować. Tyle samo mam szans u niego co i Krewetka. A może i mniej. A jeszcze wracając do mojego snu, to podczas niego i już później, gdy się obudziłam, czułam się tak okropnie zdradzona i upokorzona. Gdyby Łukasz zaczął chodzić z Krewetką, to zapewne coś bym sobie zrobiła. Tego bym już chyba nie wytrzymała. Ostatnio Łukasz jest dla mnie ważny i tak strasznie mi na nim zależy, że to aż boli. Nie widziałam go zaledwie kilka dni, a ja już za nim tak strasznie, bardzo tęsknię. To jest chore. Czasami zastanawiam się, czy ja się w nim przez przypadek nie zakochałam.
Witam.
Pierwszy Marty wyjazd za granicę. Pamiętam trudy w wyrabianiu paszportu / taka osobista historia z Marty ojcem/. Ale udało się i wyjechała. Tak to był taki czas, że do Czechosłowacji jadąc trzeba było mieć paszport. Marta przywiozła mi kubek jako pamiątkę. Mam go do dziś i uwielbiam w nim pic kawę.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz