Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2022

16 luty 1999 – wtorek

 16 luty 1999 – wtorek  Dzisiaj mam beznadziejny humor. Moja nadzieja została brutalnie „zabita” – skrzynka była puściusieńka. Poza tym wszyscy mnie olewają, gadają sobie różne sekrety za moimi plecami. Czuję się cholernie niepotrzebna. Ani jedna osoba na tej ziemi nie przejmuje się moją osobą. Mogłabym umrzeć i nikt by nawet nie był smutny z tego powodu. Czy to jest fair? Nie mam przyjaciół, faceta, nikogo bliskiego. O moich problemach mogę pogadać tylko ze sobą (dialog wewnętrzny). Czy tak ma wyglądać dalsze moje życie? Czy ono nigdy się nie zmieni? Jeśli tak, to chcę umrzeć, zniknąć raz na zawsze! Witam. Smutny wpis dzisiaj. Ale to nieprawda o czym Marta pisała. Jestem świadkiem jak wiele osób jak wiele osób Martę pamięta i wspomina. Ponadto z wydanych Marty książek sprzedałam ponad dwa tysiące i nadal wydaję jej twórczość. Pozdrawiam Ela

14 luty 1999 – niedziela

14 luty 1999 – niedziela  WALENTYNKI  O dziwo w tym roku nie mam ponurego nastroju mimo, że nadal jestem sama. Ciągle liczę na to, że jutro znajdę w skrzynce na listy Walentynkę. Moja nadzieja jest strasznie olbrzymia. Może i jestem naiwna, ale przez kilka godzin będę jeszcze względnie radosna. Jutro o tej porze raczej tak nie będzie. Ale kto wie? Może wreszcie się coś zmieni. Przecież nie mogę przez całe życie być nieszczęśliwa! Kiedyś szczęście musi zaistnieć w moim życiu! Tak więc liczę na kartkę od kogoś, nieważne kogo. Może to być ktokolwiek, nie ma to dla mnie żadnego znaczenia!  Witam. Na szczęście, gdy byłam młoda, to nie było Walentynek. Ten amerykański zwyczaj dotarł do Polski chyba w latach dziewięćdziesiątych. Bo przecież powiedzieć kocham Cię możemy w każdej chwili. Pozdrawiam Ela

12 luty 1999 – piątek

12 luty 1999 – piątek  I stało się – wysłałam Mulatowi Walentynkę. Przemek jednak w tym roku nie dostanie. On mnie na pewno nie zna i wcale to, że dostałby ode mnie Walentynkę pewnie nie sprawiłoby mu przyjemności. Trochę zamieszałam, ale chodzi o to, że to nie miało sensu. A Łukasz raczej ucieszy się z Walentynki, nawet jeśli pomyśli, że dostał ją od kogoś innego. Nie widziałam go od wtorku, odkąd się tak dziwnie na mnie popatrzył.  Jest mi trochę smutno z tego powodu, ale z drugiej strony gdyby zrobił coś głupiego, to bym go chyba znienawidziła. A tak cały czas w pamięci mam to jego spojrzenie z wtorku. Tym spojrzeniem wywalczył sobie z powrotem moje uczucie. Teraz trochę na temat Marcina. Dwidy`ego widuję codziennie. Iwona strasznie by chciała, aby był on moim kolejnym obiektem. Bo Iwona sądzi, że mi już nie zależy na Łukaszu. I niech tak będzie. A faktem jest, że chętnie byłabym w trochę bliższych stosunkach z Marcinem. Jest tylko jeden problem – on raczej tego...

9 luty 1999 – wtorek

9 luty 1999 – wtorek  Do jutra muszę się zdecydować, czy wysyłam „Walentynki”. I komu. Chyba wyślę Mulatowi, bo … chyba mi go szkoda i myślę sobie, że się ucieszy. Dzisiaj popatrzył się na mnie ze smutną miną. Słucham właśnie „Dumki na dwa serca” i myślę sobie, że „Ogniem i mieczem” będę oglądać z Łukaszem (bo idzie całe L.O.). Cały czas czuję sentyment do tego głupiutkiego misia (Łukasza). Staram się przekonać siebie, że mi nie zależy, ale to jest trudne! Kiedyś, gdy bardzo chciałam go zobaczyć w szkole, prawie nigdy nie udawało mi się to. Teraz widzę go prawie codziennie i to nie pozwala mi o nim zapomnieć. Dziś przecież (jak rzadko kiedy) popatrzył mi prosto w oczy! Może mu jednak na mnie zależy (tak łudź się dalej!). Możliwe również, że Przemuś dostanie ode mnie „Walentynkę”. Mnie to sprawi radość i jemu może też. Tak więc kto wie. Muszę się zdecydować i ewentualnie je wysłać. Tak trudno mi coś wybrać. Z jednej strony boję się, że w jakiś sposób dowiedzą się, że to...

1999.02.07

 1999.02.07  Teraz kilka słów o Przemku. Ogólnie ucieszyłam się, że przyszedł. Ale potem trochę zmieniłam zdanie. Przemek patrzył się na Krewetkę, patrzył się na Maryśkę, a na mnie nie. Nie, żeby mi było przykro. Po prostu pomyślałam, że nie warto sobie nim zawracać głowy. Po co ma mi zależeć na facecie, który nigdy w życiu, jeśli nie będzie musiał, to się na mnie nie popatrzy. Jaki to by miało sens? Umartwianie się nie jest dla mnie! Ja chcę ŻYĆ pełnią życia! Chcę się cieszyć każdym nadchodzącym dniem! Chcę być ucieleśnieniem Radości, Szczęścia, Humoru, Powodzenia! Chcę być zawsze uśmiechniętym słoneczkiem!!! Już za kilka godzin będę w szkole. Wcale nie mam ochoty tam iść. Po prostu, po raz pierwszy nie mam motywacji – zobaczę Łukasza! To dla mnie nic nie znaczy, bo Łukasz już nic dla mnie nie znaczy. Witam. Jakie piękne dziś mamy życzenia dla siebie, które Marta napisała. Życzę sobie i Wam tego samego. Pozdrawiam Ela

6 luty 1999 – sobota

6 luty 1999 – sobota  Piję sobie brzoskwiniowe wino i mam trochę sobie popisać. Opiszę najpierw wczorajszy wieczór, a dopiero później to, co porabiałam wcześniej. Wczoraj byłam w „Nitro”. Oczywiście na imprezie hip – hopowej, oczywiście z Krewetką i Maryśką. Było wczoraj dużo znajomych ludzi. M. In. Cycha, Gizmo, Przemek, Olka, Gosia i Asia. Było też trochę ludzi znanych mi z widzenia. Ogólnie rzecz biorąc było nawet O.K. Mogłam być do północy (!). Oczywiście piłam piwo. Lecz daleko mi było do dobrego humoru. Sama nie wiem, czemu było mi tak źle. Wiem tylko, że doszłam do (według mnie) bardzo trafnego wniosku – tzn. takiego, że nigdy nie będę się całować. Po prostu zdałam sobie sprawę, że żaden facet nie chce (i nie będzie chciał) mieć ze mną nic wspólnego. Według mnie to prawda, chociaż w głębi serca mam nadzieję, że znajdzie się jakiś facet, który mnie zechce. Jak będzie czas pokaże!  Witam. Dylematy nastolatki dzisiaj. Ale myślę, że nie tylko. Takie dylematy maj...

4 / 5 luty 1999 – czwartek / piątek

4 / 5 luty 1999 – czwartek / piątek  Prawie nic się nie dzieje w moim życiu. Trapi mnie tylko jedna sprawa. Otóż zaczynam tęsknić za Mulatem (!). To dziwne, bo sądziłam, że Łukasz to przeszłość. Tymczasem wczoraj poczułam tak wielką tęsknotę za nim, że to aż zabolało.  Witam. I cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz. To taki komentarz do dzisiejszego wpisu Marty.  Pozdrawiam Ela

30 styczeń 1999 – sobota

30 styczeń 1999 – sobota  Kolejny samotny wieczór spędzam w chacie. Zamiast gdzieś się bawić, tańczyć to siedzę, słucham RMF`a i piszę pamiętnik. To średnio świadczy o tym, że jestem nastolatką. Przecież jest KARNAWAŁ!!! Ale mniejsza z tym. Chciałam napisać o kilku sprawach. Po pierwsze jak się dowiedziałam od Krewetki, Żwiro jarzy kim jestem. Tzn. gdyby mnie spotkał na ulicy, wiedziałby, że mnie zna (!). Cieszy mnie to, chociaż sama nie wiem dlaczego. Po drugie, wszyscy ludzie, którzy mnie znają, widzą we mnie sympatyczną dziewczynę, kochającą świat. Skąd to wiem? Wczoraj miałam kółko teatralne. Miałam mówić Kaśce „Nienawidzę cię”. Jednak średnio mi to wychodziło. Wtedy Kinga spytała się, czy jest ktoś, kogo nienawidzę. A Kaśka w tym momencie powiedziała: - „Marta? Ona miałaby kogoś nienawidzić?” Nawet nie sądziłam, że taką opinię mają o mnie inni. A jeszcze przed feriami Magda powiedziała coś w tym stylu: - „Sądziłam, że ciebie wszyscy lubią”. (To było po dogadywaniach...

27 styczeń 1999 – środa

27 styczeń 1999 – środa  Chociaż mam ferie, to wcale nie jestem wesoła. Od piątku cały czas mam ponury nastrój, a każdy człowiek tylko go pogłębia. Wszyscy mają do mnie pretensje. A przez to ja staję się bardziej agresywna, a z drugiej strony apatyczna. Mam tak cholernie dość mojego życia! Nikt nie jest ze mnie zadowolony, a tylko zarzuca mi coraz to nowe winy. Nic co robię nie jest dobre. Postanowiłam, że będę zachowywać się w stosunku do każdego nijako. Może wtedy docenią moje poprzednie ja. Napiszę co się u mnie ostatnio działo (nie było tego zbyt dużo). W poniedziałek (t.j. 18 stycznia) była u nas w szkole dyskoteka. Było beznadziejnie; przyszły same dzieci. Za to trochę bardziej przyjrzałam się Kamilowi i doszłam do wniosku, że nie jest wcale taki najgorszy. Koło osiemnastej pojechałyśmy z Krewetką do miasta. Potem poszłyśmy po Maryśkę (kończyła właśnie trening). Poszłyśmy do Mac`a, pogadałyśmy i było O.K. We wtorek Mulat nabijał się z Ewki i z nas chyba też. Prze...

22 styczeń 1999 – piątek

22 styczeń 1999 – piątek  I nadszedł nareszcie koniec semestru i mam już ferie. Nie będę widzieć Mulata (to dobrze), Przemka (to źle), Marcina, Błażeja i całej reszty. Ogólnie cieszę się. Nareszcie trochę wypocznę i zastanowię się nad sobą i swoim życiem. Dziś mam wrażenie, że wszyscy mnie nienawidzą i nikt nie chce ze mną przebywać. Mam wrażenie, że wszyscy mnie unikają. Wydaje mi się, że jestem nudną, beznadziejną dziewczyną. Jestem kompletnie zdołowana. Chyba lepiej nie będę pisać. Chciałabym każdym potrząsnąć i powiedzieć: - „Jestem całkiem fajną osobą, nie widzisz tego?”  Witam. Dobrze, że Marta tak o sobie myślała. Najważniejsze jest, żeby dobrze o sobie myśleć i nie pozwolić sobie tego odebrać. Ale to jest trudne.  Pozdrawiam Ela

20 styczeń 1999 – środa

20 styczeń 1999 – środa  Mam dzisiaj bardzo zły humor. Mam ochotę kogoś „skopać”. Dobrze, że paru osobników trzyma się dzisiaj z dala ode mnie. Biedny byłby Mulat, Boomer, Marek, Kamil, czy Maciek, gdyby podszedł zbyt blisko lub nawet starał się być miły. Na szczęście (ich), a moje nieszczęście nikt się do mnie nie zbliżył. Doszłam do wniosku, że Łukasz odchodzi w zapomnienie. Gdy go widzę, nie czuję nic innego niż złość lub obojętność. Dlaczego złość? Bo jest beznadziejny, nabija się z ludzi (np. z Ewki), postrzega ludzi przez pryzmat kolegów i ich ideałów oraz jest POZEREM! Naprawdę w tym tygodniu koleś ma u mnie kompletnie przechlapane. Jak nigdy, bardzo często go widuję i zaczynam wyrabiać sobie o nim prawdziwe (jak sądzę) zdanie. Nigdy nie sądziłam, że nadejdzie taki czas, gdy będę czuła do niego niechęć, bo jest po prostu facetem (co jest jednoznaczne z tymi określeniami z poprzedniej strony). Dzisiaj zresztą w ogóle jestem uprzedzona do wszystkich facetów, gdy po...

19 styczeń 1999 – wtorek

19 styczeń 1999 – wtorek  Jeszcze trzy dni i ferie! Dwa tygodnie bez mojej klasy, bez Łukasza, Przemka, Kamila, Maćka, Błażeja, etc. Nareszcie. Mam serdecznie dość wszystkich facetów. Są oni beznadziejnymi pozerami. A na dodatek liczy się dla nich tylko śliczna buzia i zgrabna figura oraz duże, duże …. poczucie humoru (to żart wszystkich facetów – chodzi oczywiście o duże, duże piersi). Nieważny dla nich charakter ani osobowość. Najważniejsze jest to aby, była to śliczna lala. Ja już nie mogę. Czy jest na tym świecie jeden normalny facet? A jeśli tak, to czy go poznam? Czy kiedykolwiek facet zwróci uwagę na moje wnętrze, a nie na powierzchowność? Chyba nie!  Witam. Kiedy chodzi się lub pracuje w szkole to naprawdę czeka się na ferie i wakacje. Ale pod koniec wakacji już się tęskni za szkołą. Będąc na emeryturze ma się już tylko wakacje i trzeba sobie szukać zajęć. Ja na ten czas piszę książki i przepisuję i wydaję Marty twórczość. Ale teraz już za szkołą nie tęsknię. ...

16 / 17 styczeń 1999 – sobota / niedziela

16 / 17 styczeń 1999 – sobota / niedziela  I znowu tęsknię za Mulatem! Zdaję sobie sprawę, że jest on cząstką mojego życia. Nie ma przecież dnia, żebym o nim nie myślała. Nie ma dnia, żebym nie uświadomiła sobie, że go potrzebuję. Mam wrażenie, że wystarczyłoby, aby był tylko moim kumplem. Zależy mi tylko na tym, aby móc być blisko niego, rozmawiać z nim i mieć wrażenie, że choć trochę mu na mnie zależy. Nie muszę być jego dziewczyną, chociaż tego pragnę najbardziej. Nie muszę się z nim całować, choć chciałabym poczuć smak jego ust.  Witam. W Marcie zaczyna budzić się kobieta. Ja też patrząc za okno myślę sobie, że fajnie byłoby się zakochać. Ale w moim wieku to tylko w życiu takim jakie jest i cieszyć się nim, póki świeci słońce. Pozdrawiam Ela

4 styczeń 1999 – czwartek

4 styczeń 1999 – czwartek  Całkiem niedawno wróciłam z kina. Byłam na filmie „Wróg publiczny”. Ekstra. Will Smith był really cool! No i dzięki filmowi i Willowi poprawił mi się humor. Bo rano miałam iście wisielczo – topielczy humor. Jechałam sobie do szkoły z panem „Trochę mnie tu nie ma” (t.j. Marcinem) i doszłam do wniosku, że życie jest beznadziejne. Bo niby dlaczego jedni kogoś znają, a innym nie jest to dane. Na jakiej zasadzie przeprowadzona jest ta segregacja? Ładni – brzydcy? Dobrzy – źli? Mądrzy – głupi? A może nie ma reguły i wybór pada na zupełnie przypadkową osobą? Zastanawiam się jaki sens ma znanie czyjegoś imienia, nazwiska, adresu, daty urodzenia etc. Jeśli nigdy w życiu nie będzie ci dane zamienić z nim choćby jednego słowa. On (tzn. ten ktoś) nigdy nie powie ci „cześć”, nie pogratuluje bardzo dobrego z matmy, nie zapyta „Jak leci?”. Czy w takim razie nie lepiej by było, aby pozostał jednym z wielu nieznanych mi ludzi? Abym nie wiedziała, jak się nazy...

13 styczeń 1999 – środa

13 styczeń 1999 – środa   Przez dwa dni nie było mnie w szkole i trochę stęskniłam się za Łukaszem. Poza tym również chętnie zobaczyłabym Przemka. A może nawet Błażeja i Marcina, ale co do nich nie jestem pewna. I tak najbardziej zależy mi na Łukaszu. Bardzo chcę z nim chodzić, być z nim… Co do Błażeja i Marcina, to ostatnimi czasy raczej nie zwracam na nich uwagi. Są mi prawie zupełnie obojętni. Za to Przemek czasami wkrada się w moje myśli i serducho. Raz go lubię i mi na nim zależy. Innym razem uważam, że jest głupi i nie mam ochoty go widzieć. Ale i tak Łukasz jest przed wszystkimi. Myślałam, że już mi do niego przeszło, ale to jest tylko moje dziwne życzenie. Tak naprawdę to nie takie mam życzenie. O wiele bardziej wolałabym być z Łukaszem niż o nim zapomnieć. W piątek zdawałam informatykę. Był Łukasz (oczywiście, przecież on chyba nigdy nie opuszcza szkoły – odpukać (puk – puk), aby to się nie zmieniło), lecz w ogóle nie zwrócił uwagi na moją skromną osobę. J...

10 styczeń 1999 – niedziela

10 styczeń 1999 – niedziela  I wszystko z głowy: koncert, zbieranie kasy, głupie nadzieje. Mój koncert był całkiem spoko, nie było aż tak mało ludzi (był nawet Adam i dwóch gości z Id). Poszło mi ponoć wspaniale i wszystkim się podobałam. Poza tym prawie w ogóle nie bałam się śpiewać. To duży plus. Po koncercie wróciłam z Ankami na Sikornik i zbierałyśmy kasę na WOŚP. Myślę, że zebrałam około 200 – 250 złotych. To według mnie dosyć dużo. Najśmieszniejsze było to, że gdy ktoś wrzucał kasę zawsze wrzucał ją do mojej puszki. Krewetka nieźle się wkurzała. Zostało mi bardzo dużo serduszek i zastanawiam się co z nimi zrobić. (Wklejone serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy).  Prawda, że ładne? Chyba wkleję takie do każdego zeszytu. Na Rynku przez cały dzień były koncerty. I z tej okazji było dużo ludzi. Większa część z „ósemki”, dużo dziewczyn ode mnie z klasy, Koju z dziewczyną, kociaki z mojej szkoły i mnóstwo innych ludzi. Zdałam sobie sprawę, że chciałabym ...

8 styczeń 1998 – piątek

8 styczeń 1998 – piątek  Za dwadzieścia minut mam próbę. W niedzielę z okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, występuję na Rynku. Sądzę jednak, że raczej nikt mnie nie będzie oglądał, bo mam występować o 10:00 rano. No, ale zobaczymy. Teraz opiszę co się u mnie działo w ostatnich czasach. Ostatnio opisywałam Sylwester. Cały Nowy Rok przespałam i przeleżałam w łóżku. W sobotę pojechałam do Iwony. I wracając od niej widziałam Błażeja, Marcina i jego kumpla Łukasza. Kiedy koło nich przechodziłam, było mi trochę smutno, że oni mnie nie znają i nie mówią mi „cześć”. No, ale takie jest życie. Potem widziałam jeszcze Korka. A rano widziałam Grześka (!). Lecz nie zrobił na mnie większego wrażenia. Nareszcie!  Witam. Nareszcie Marta zaczynać wspominać o swoich muzycznych występach. Czytając jej pamiętnik, można zauważyć, ze koncerty nie sa dla niej tak ważne. Ale zaczęła śpiewać i występować w wieku dwóch lat. I całe swoje życie śpiewała. Mało o tym pisze. Pozdrawiam El...

5 / 6 styczeń 1999 – wtorek / sobota

5 / 6 styczeń 1999 – wtorek / sobota  Dalej mam ochotę się z kimś całować. Ale już zostawię ten temat. Teraz trochę o Łukaszu. Ostatnio uzmysłowiłam sobie, że chyba już go nie kocham i całkiem możliwe, że go nigdy nie kochałam. Tzn. wręcz ubóstwiałam tego Łukasza, którego wymyśliłam sobie z samymi zaletami, bez wad. Ale gdy widzę „prawdziwego” Łukasza nic się ze mną nie dzieje. I chociaż chcę się do niego przytulić, to raczej jest to podyktowane potrzebą bliskości chłopca, a nie miłością. Kocham faceta, którego zrobiłam z Łukasza, a zapewne kiedy go poznam (afirmacja) rozczaruję się jego osobą. Kiedyś (dawno temu), gdy wychodziliśmy z kina, Łukasz przez przypadek dotknął mnie i nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia. Żadnego dreszczyku, emocji, żadnej „ekstazy”. Nic, po prostu nic! I to chyba o czymś świadczy. Tym bardziej, że wtedy już mi na nim bardzo zależało. Będę już kończyć bo oczy mi się zamykają ze zmęczenia. DOBRANOC.  Witam. Powoli historia z Łukaszem do...

3 styczeń 1999

3 styczeń 1999  – właśnie skończyłam oglądać „Ukryte pragnienia” z Lio Tyler. Świetny film, świetna obsada, szczególnie Lio. Przy oglądaniu ostatniej sceny, kiedy Lio przeżywa swój pierwszy raz, doszłam do wniosku, że pierwszy raz jest najpiękniejszy tylko wtedy, gdy człowiek z którym się go przeżywa, kocha cię. Jest on wtedy piękny, pełen miłości i czułości. Wtedy naprawdę można dosięgnąć bram raju. Tylko człowiek, którego kochasz i który ciebie kocha, może dać ci tyle piękna w tym „prostym” doświadczeniu. Jestem jeszcze nieźle poruszona tym filmem. Jednak wiem, że parę rzeczy, które robiła Leo z tym Włochem, chciałabym robić już teraz. Mam w końcu już aż szesnaście lat. Tylko, że mając tyle lat, nawet nie całowałam się z chłopakiem i nie wiem, jak to jest czuć smak czyichś ust na swoich wargach. Do cholery – nic nie wiem. Nie wiem przecież nawet jak to jest, gdy facet trzyma cię za rękę, dotyka twarzy, włosów. Nic nie wiem!!! Jestem bardzo nieobeznania w temacie seks...

2 / 3 styczeń 1999 – sobota / niedziela

2 / 3 styczeń 1999 – sobota / niedziela  Właśnie mija dziewięć miesięcy odkąd przeszło mi z Marusia na Łukasza. Nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek było inaczej niż teraz. Nie pamiętam tego, że kiedyś chciałam chodzić z Marusiem i być z nim bliziutko. Wydaje mi się to bardzo zabawne. Teraz (tzn. od dziewięciu miesięcy) chcę być tylko z Łukaszem. To on wyzwala we mnie miłość, czułość i namiętność. To z nim chcę się całować, do niego się przytulać.  Witam. Kolejny raz możemy się przekonać, że to miłość jest najważniejsza. Kochani życzę Wam przede wszystkim miłości.  Pozdrawiam Ela

Rozdział V Nowy rok 1999 1 styczeń 1999 – piątek

Rozdział V Nowy rok 1999 1 styczeń 1999 – piątek  A więc stało się. Zaczął się nowy rok, który ma być najwspanialszy w całym moim dotychczasowym życiu.  (Dopisek – I tak jest!)  Przekonamy się czy tak będzie. Wczoraj był Sylwester. Spędziłam go z Magdą i Marysią. Było całkiem OK., ale wolałabym spędzać go z kimś innym i trochę w inny sposób. I dziś przyrzekam sobie, że następny Sylwester spędzę w super ekstra sposób w jakimś fajnym towarzystwie, które nie będzie ograniczać się do dwóch czy trzech osób. A wracając do wczorajszego Sylwestra. Siedziałyśmy u Magdy i gadałyśmy. Około 23:00 poszłyśmy na Rynek. Poszedł z nami brat Magdy, Robert. Ma on 19 lat i jest całkiem sympatyczny. Na Rynku byliśmy mniej więcej dwadzieścia minut przed północą. Cały czas puszczali petardy i przy niektórych, byłam nieźle wystraszona. Wtedy oczywiście myślałam o Łukaszu. Nie wiem, co on robił w Sylwestra, ani gdzie witał Nowy Rok. W każdym razie nie było go przy mnie i to było najg...

30 / 31 grudzień 1998 – środa / czwartek

30 / 31 grudzień 1998 – środa / czwartek  Właściwie jest już sylwester, bo jest godzina 1:10. To co chciałam teraz napisać to parę spostrzeżeń na różne tematy. Czytając poprzedni pamiętnik doszłam do kilku różnych wniosków, które chcę teraz zapisać. Pierwszy wniosek dotyczyć będzie Wojtka. Czytając poprzedni pamiętnik zauważyłam, że Wojtek zrobił się dla mnie na tej siedmio – dniowej wycieczce. Tzn. wcześniej też nie był niemiły lecz w ogóle raczej mnie nie zauważał. A od wycieczki to się raczej zmieniło. Niejednokrotnie Wojtek coś do mnie zagadywał i czasami miło się z nim rozmawia (oczywiście tylko wtedy, gdy nie ma śmietanki towarzyskiej). To tyle o Wojtku. Następny jest Ali i nasz taniec na dyskotece. Teraz gdy czytałam wpis z tamtego dnia (notabene było to w dzień urodzin Will`a Smith`a – 25 września) zobaczyłam, że nie napisałam wszystkiego, co wtedy czułam. Mam tu na myśli to, że jeśli Ali chciałby mnie pocałować, to ja …. Nie miałabym nic przeciwko (mimo, że jest...

27 grudzień 1998 – niedziela

27 grudzień 1998 – niedziela  W czwartek pojechałam do babci, a wczoraj wróciłam. Opłacał mi się ten wyjazd, bo dostałam razem 160 złoty. Ale bardzo chętnie bym je oddała za pięć minut spędzonych w towarzystwie Łukasza. Oczywiście nic mi nie przeszło, a nawet wręcz przeciwnie – prawie cały czas myślę o nim i tęsknię, tak bardzo, bardzo jak tylko potrafi człowiek. Dobra, chwilowo temat: Łukasz, zostawiam w spokoju. Teraz trochę o mojej klasie. W poniedziałek ze szkoły wracałam z Kojem (a przepraszam z Krzysiem – obiecałam mu, że będę do niego – i o nim – mówić po imieniu) i Agą. Wszyscy byliśmy dla siebie mili jak nigdy. Ale to było naprawdę dziwne. Tym bardziej, że z Krzyśkiem mam bardzo nijakie stosunki i rzadko kiedy się do siebie odzywamy, chyba, że w niezbyt miły i koleżeński sposób. We wtorek mieliśmy Wigilię (klasową). Było o wiele lepiej niż rok temu. Opłatkiem podzieliłam się z prawie każdym. Początkowo w ogóle nie miałam się dzielić z facetami ode mnie z klas...

23 grudzień 1998 – środa

23 grudzień 1998 – środa  Już jutro Wigilia. Łukasza ostatnio raz widziałam wczoraj, a już za nim tęsknię. Nie wiem jak przetrwam te dwa tygodnie. Ogólnie nic ciekawego się nie dzieje. W sobotę wieczorem byłam z Krewetką w mieście. M.in. byłyśmy „Pod arkadami”. Byłam tam pierwszy raz i średnio mi się spodobało. O wiele bardziej wolę „Nitro”. Za to „Pod arkadami” można spotkać ludzi z „ósemki”, więc Krewetce tam się podoba. Jedyny plus tego miejsca to tanie piwo. Ja, jak już pisałam, wolę „Nitro”. Tam można spotkać fajnych skate`ów z Przemkiem na czele. A właśnie, może by tak parę słów o Przemku? Jak już kiedyś pewnie pisałam, jest on blondynem (ciemnym i krótko ściętym). Nie wiem jaki ma kolor oczu, ale w najbliższej przyszłości mam zamiar się dowiedzieć. Jest (oczywiście) skate`m. Mieszka na Sikorniku i czasami dojeżdżam z nim do szkoły. Według mnie jest całkiem spoko. Od pewnego czasu nazywamy go „latającym skate`m” lub „flying skate” (to odkąd Magda widziała go, ja...

18 grudzień 1998 – piątek

18 grudzień 1998 – piątek  Jeszcze tylko dwa dni do szkoły i nareszcie wolne. Niestety podczas przerwy świątecznej nie będę widziała Łukasza. I to jest wadą przerwy świątecznej. Co prawda Iwona pocieszała mnie, że skoro wytrzymałam w wakacje, to wytrzymam i teraz, ale nie wiem jak będzie. Chociaż widziałam go zaledwie parę godzin temu, to tęsknię za nim tak strasznie, jakbym nie widziała go co najmniej tydzień. Myślę o nim całą dobę. W nocy, podczas lekcji, w drodze do szkoły etc.  Witam. Marta ewidentnie w tym okresie zakochała się w Łukaszu. Co będzie dalej z tą miłością, to się dowiemy z dalszych jej wpisów. Dziś taka piękna pogoda i tak cudownie kwitną kwiaty i drzewa i jest tak wreszcie wiosennie i słonecznie, że sama bym się zakochała...  Pozdrawiam Ela

15.12. – wtorek

15.12. – wtorek  Nie mam żadnych przyjaciół, nie mam chłopaka. Nic nie mam. Jestem sama w świecie. Nienawidzę bycia samotną. Teraz gdy mam taki „wspaniały” humor, nie mam z kim pogadać. Nie ma nikogo, kto był mnie wsparł duchowo. Dlaczego nikt nie chce mieć ze mną nic wspólnego? Nie jestem przecież taka zła. Czy tak ma wyglądać moje dalsze życie? Czy każdego Sylwestra będę spędzać nudząc się i zastanawiając się: „co takiego przyniesie mi Nowy Rok?”. Zresztą po co się zastanawiać, każdy jeden rok nie różni się od poprzedniego 1995, 1996, 1997, 1998. Minęło jak z bicza trzasnął, a w moim życiu nic się nie zmieniło. Czy mogę więc żywić nadzieję, że 1999 rok będzie inny? Czy w ogóle mogę mieć nadzieję na szczęście? 93 Ratunku! Niech ktoś mnie zauważy na swojej drodze życia i niech mnie polubi…  Witam. Tak wygląda życie. Najczęściej monotonne czynności i czasami jak ja to nazywam "czekoladki", jakieś ciekawe wydarzenia. Pod ostatnim zdaniem w dzisiejszych czasach wiele ...

12.12.1998 (właściwie to już 13.12).

12.12.1998 (właściwie to już 13.12).  Napiszę teraz wspaniały wiersz Małgorzaty Hillar.  „My z drugiej połowy XX wieku”  My z drugiej połowy XX wieku  Rozbijający atomy  Zdobywcy księżyca  Wstydzimy się   Miękkich gestów  Czułych spojrzeń  Ciepłych uśmiechów  Kiedy cierpimy  Wykrzywiamy lekceważąco wargi  Kiedy przychodzi miłość  Wzruszamy pogardliwie ramionami  Silni cyniczni  Z ironicznie zmrużonymi oczami  Dopiero późną nocą  Przy szczelnie zamkniętych oknach  Gryziemy z bólu ręce  Umieramy z miłości  U mnie ogólnie nic się nie dzieje. Wczoraj Kosmos tak fajnie się na mnie popatrzył. Było mi miło. Kosmos, Błażej i Marcin trochę znaczą w moim życiu. Dlatego miło mi gdy w jakiś, choćby i bardzo nieznaczny, sposób zwracają na mnie uwagę.  Witam. To ja podsuwałam Martusi wiersze do czytania. Cieszę się, że wybrała ten wiersz i zapisała go w pamiętniku. Pamiętam, gdy byłam w je...

11 grudzień 1998 – piątek

11 grudzień 1998 – piątek  Jest 23:00 i całkiem niedawno wróciłam do domu. Byłam w mieście z Marysią. Potem w Mac`u spotkaliśmy Agnieszkę z jej kumpelami. Bardzo miło spędziłyśmy czas, prawie w ogóle nie przestawałyśmy się śmiać. Było naprawdę ekstra. Co prawda plan był całkiem inny, bo miałyśmy iść do „Nitro”, ale cieszę się, że nie poszłam. Ogólnie jestem już zmęczona, nie chce mi się pisać. Dokończę więc w najbliższym czasie.   Witam. Dobrze, że Marta pisze o śmiechu. mimo wszystko śmiejmy się. To świetna terapia. Zwłaszcza w tych trudnych czasach. Ale Marta też nie żyła w łatwych czasach. Pozdrawiam Ela

8 grudzień 1998 – wtorek

8 grudzień 1998 – wtorek  Jak ja tęsknię za Łukaszem! Kocham go i nienawidzę. Dlaczego on mnie nie chce? Przecież nie jestem taka zła. Gdy widzę siebie w lustrze, bo nie widzę jakiegoś monstrum. Dlaczego???!!! Mogę mu dać tak wiele, mogłoby nam być ze sobą tak dobrze. Sądzę, że bylibyśmy całkiem fajną parą. Mimo wszystko mamy dosyć dużo wspólnego. Jak go widzę na atrium (lub gdzieś indziej) to po prostu mam ochotę przytulić się do niego i tak trwać, aż do końca świata. Czy to normalne? Idę już spać. DOBRANOC.  Witam. Teraz w Marty pamiętniku mamy czas Łukasza. A ja dziś zobaczyłam, że Marta pisała ten pamiętnik 24 lata temu. To prawie ćwierć wieku. Mam wrażenie, że w miłości niewiele się zmieniło. Czasami rozmawiam ze swoim piętnastoletnim wnukiem... Pozdrawiam Ela

6 grudzień 1998 – niedziela MIKOŁAJKI

6 grudzień 1998 – niedziela MIKOŁAJKI  Chociaż dziś są Mikołajki, to ja prezenty dostałam tydzień temu. A ten, którego pragnę najbardziej i tak nigdy nie będzie mój. Mam tu na myśli Łukasza oczywiście. Nic się oczywiście nie zmieniło. On dalej mnie nie zauważa. Smutno mi z tego powodu. Ciekawe ile jeszcze czasu będę cierpieć z jego powodu? W październiku był taki moment, kiedy myślałam, że Łukasz to przeszłość. Ale taki stan rzeczy szybko minął, a ja zrozumiałam, że go kocham (!). Co będzie dalej? Będę go kochać coraz bardziej, a on będzie coraz dalej ode mnie? Czy ktoś zna odpowiedź na te pytania? Dlaczego kiedyś wydawało mi się, że Łukaszowi zależy na mnie? Dlaczego teraz nie umiem wyczytać z jego wzroku czegoś podobnego? Trudno wyczytać coś z oczu, które nigdy nie są skierowane w moją stronę (o przepraszam, ostatnio Łukasz oglądał moje buty – tak twierdzi Iwona). Nie wiem czemu, ale doszłam ostatnio do wniosku, że Łukasz mnie unika. W szkole cały czas siedzi w klasie...

1 grudzień 1998 – wtorek

1 grudzień 1998 – wtorek  Powinnam teraz uczyć się fizyki, ale nie mam ochoty. Za to opiszę wszystkie „wydarzenia” z ostatnich dni. Zacznę od dnia 17 listopada. Byłam wtedy w „ósemce”. Chciałam zobaczyć Marka, Boomera, a może nawet Aliego (?). W każdym razie nie widziałam Siergiego (po raz pierwszy od około sześciu miesięcy), Polo i Blachę. Nie ma to oczywiście większego znaczenia. Następne zdarzenie miało miejsce 21 listopada. Rano jechałam do miasta. W autobusie był Kania. Trochę mu się poprzyglądałam i miałam niezły ubaw, oglądając jego miny. Po południu jechałam do Maryśki. Poszłyśmy z nią do „Plusa”, gdzie widziałam Dawida i Damiana. Miałam z nich niezły ubaw, bo rozmawiali o Marku i Boomerze. Potem poszłam do Marysi. Oglądałyśmy „Independence day” z Willem Smithem i było O.K.  Dnia 23 listopada był u nas mecz. Lecz pisałam już o tym, więc drugi raz nie będę. Opiszę za to spojrzenia Łukasza. Było to po lekcjach. Szłam z Iwoną na atrium i mówiłam Ewelinie, że b...