10 styczeń 1999 – niedziela
10 styczeń 1999 – niedziela
I wszystko z głowy: koncert, zbieranie kasy, głupie nadzieje. Mój koncert był całkiem spoko, nie było aż tak mało ludzi (był nawet Adam i dwóch gości z Id). Poszło mi ponoć wspaniale i wszystkim się podobałam. Poza tym prawie w ogóle nie bałam się śpiewać. To duży plus. Po koncercie wróciłam z Ankami na Sikornik i zbierałyśmy kasę na WOŚP. Myślę, że zebrałam około 200 – 250 złotych. To według mnie dosyć dużo. Najśmieszniejsze było to, że gdy ktoś wrzucał kasę zawsze wrzucał ją do mojej puszki. Krewetka nieźle się wkurzała. Zostało mi bardzo dużo serduszek i zastanawiam się co z nimi zrobić. (Wklejone serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy).
Prawda, że ładne? Chyba wkleję takie do każdego zeszytu. Na Rynku przez cały dzień były koncerty. I z tej okazji było dużo ludzi. Większa część z „ósemki”, dużo dziewczyn ode mnie z klasy, Koju z dziewczyną, kociaki z mojej szkoły i mnóstwo innych ludzi. Zdałam sobie sprawę, że chciałabym się z kimś całować (znowu?!) i jest mi wszystko jedno kto to będzie. Mimo wszystko najbardziej chciałabym, aby to był Mulat, ale jeśli ktoś inny chciałby się ze mną całować, nie miałabym nic przeciwko. Ale to jest dobijające!! Nikt mnie nie chce. Żaden facet nie odczuwa pragnienia całowania się ze mną. Ciekawe ile będę miała lat, gdy się pierwszy raz pocałuję z kimś?
(Dopisek – szesnaście lat, siedem miesięcy, dziewiętnaście dni – niecałe siedemnaście lat).
Trzydzieści lat? Czterdzieści lat? A może w ogóle nigdy nie będę się całować?
(Zasuszony kwiatek, wklejony do zeszytu).
Witam.
Nareszcie relacja Marty z koncertu. Dopisek zrobiony na marginesie dużo później. Marta podaje czas swojego pierwszego pocałunku.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz