Rozdział V Nowy rok 1999 1 styczeń 1999 – piątek

Rozdział V Nowy rok 1999 1 styczeń 1999 – piątek 

A więc stało się. Zaczął się nowy rok, który ma być najwspanialszy w całym moim dotychczasowym życiu. 

(Dopisek – I tak jest!) 

Przekonamy się czy tak będzie. Wczoraj był Sylwester. Spędziłam go z Magdą i Marysią. Było całkiem OK., ale wolałabym spędzać go z kimś innym i trochę w inny sposób. I dziś przyrzekam sobie, że następny Sylwester spędzę w super ekstra sposób w jakimś fajnym towarzystwie, które nie będzie ograniczać się do dwóch czy trzech osób. A wracając do wczorajszego Sylwestra. Siedziałyśmy u Magdy i gadałyśmy. Około 23:00 poszłyśmy na Rynek. Poszedł z nami brat Magdy, Robert. Ma on 19 lat i jest całkiem sympatyczny. Na Rynku byliśmy mniej więcej dwadzieścia minut przed północą. Cały czas puszczali petardy i przy niektórych, byłam nieźle wystraszona. Wtedy oczywiście myślałam o Łukaszu. Nie wiem, co on robił w Sylwestra, ani gdzie witał Nowy Rok. W każdym razie nie było go przy mnie i to było najgorsze. Gdy wreszcie przyszedł Nowy Rok, wcale tego nie zauważyłam, bo ludzie świętowali jego przyjście już od pięciu minut. Na Rynku byli m.in. Anka, Boomer, Korek, Marcin i Rafał, Gucio (Gościu z Anki klasy – opiszę go kiedy indziej) i jeszcze kilku ludzi od nas z budy lub znanych mi z widzenia. No i teraz będzie długi wywód na temat Boomera. Ja widziałam go mnóstwo razy, czy on mnie widział – nie wiem. Ja patrzyłam się na niego, gdy składał życzenia prawie każdemu, prawie z każdym się ściskał. Był już trochę „wstawiony”, więc robił to w bardzo „artystyczny” sposób. Ale nie o to chodzi. W pewnym momencie Boomer popatrzył się na mnie i chwilę mi się przyglądał, ale nie podszedł i nie złożył mi życzeń. Wnioski nasuwają się dwa: 

1. Poznał mnie i pamiętał, lecz wolał się do mnie nie przyznać. 

2. Nie pamiętał mnie i wydałam mu się kompletnie obcą osobą. 

Sama nie wiem, która opcja byłaby lepsza. Gdyby nie chciał się do mnie przyznać, to było by to z jego strony co najmniej chamskie. Wiem, że nie należę do super ludzi i że znajomość ze mną to żaden zaszczyt. Jednakże nie jestem taka zła, a wręcz przeciwnie jestem całkiem sympatyczną i ładną dziewczyną. Tak więc znajomość ze mną nie jest jakąś męką czy też karą. Jaki wniosek? Powinien podejść! Gdyby mnie nie pamiętał, byłoby mi smutno, że tak słabo zapadam w pamięć innym ludziom. Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatni raz (i jedyny!) rozmawiałam z Boomerem około półtora roku temu, wtedy po egzaminach. Jednak rok temu jeszcze mnie pamiętał. (Chyba!) z drugiej strony rok to długo. Chyba zostawię już te rozważania. Napiszę tylko jeszcze, że przez zachowanie Boomera trochę posmutniałam i pomyślałam sobie, że całkiem możliwe, że Mulat też mnie, mimo wszystko, nie poznałby na ulicy.  

Witam.

Nareszcie pozytywny wpis. Myślę, że my też mamy takie wspomnienia. Może je warto opisywać, bo mam wrażenie, że teraz cofamy się do czasu podobnego jaki przeżyłam w latach osiemdziesiątych. A nawet gorzej. Cieszmy się więc póki co wolnością.

Pozdrawiam

Ela

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137