NYC, Brooklyn, 10/ 4/ 06 – środa
NYC, Brooklyn, 10/ 4/ 06 – środa
Dziś miałam pierwszą randkę z Davidem. Tak to przynajmniej nazwał. To trochę dziwne po tym wszystkim co robiliśmy, że dopiero teraz mamy randkę. Byliśmy razem na Staten Island. Przegadaliśmy kilka godzin tylko całując się od czasu do czasu. Potem poszliśmy na stadion Yankees. Potem okazało się, że zamknęli stadion i nie mamy jak wyjść. Byłam naprawdę przerażona, bo nie powinnam mieć żadnych konfliktów z prawem jeśli chcę tu wrócić. W każdym razie pokluczyliśmy trochę po szatniach i różnych korytarzach i na szczęście znaleźliśmy wyjście. Nie ma to jak niezapomniane wrażenia z pierwszej randki. To właśnie jest moje bycie z Davidem. Nigdy się z nim nie nudzę i nawet jeśli wpadamy w tarapaty, razem udaje nam się z nich wyjść. Uwielbiam spędzać z nim czas. Wczoraj i w poniedziałek, kiedy byłam sama zaczęłam rozumieć jak bardzo go potrzebuję i jak mi go brakuje. Czuję się dobrze jedynie kiedy jest przy mnie. Bez niego czuję się pusta, niepełna. Nawet w nocy jest mi źle bez niego, bo przyzwyczaiłam się, że śpi ze mną i że mogę się do niego przytulić w każdej chwili. To jest o tyle dziwne, że zawsze wolałam sypiać sama!
Witam.
Tak pięknie Marta definiuje miłość.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz