14 czerwiec – sobota

14 czerwiec – sobota

Dzisiejszy dzień był bardzo sympatyczny. Już dawno / a może nigdy/ nie było tak fajnego dnia. Ale o tym później. Najpierw opiszę środę, czwartek piątek. W środę Giżmo nam stwierdził, że Marek ma się zamiar obciąć. Ja na to zareagowałam obojętnie. To znaczy spytałam się:

- „No i…?”

Potem było już nudno. W czwartek zresztą też. W piątek ósma A poszła na wagary. Więc my też się zebrałyśmy. Poszłyśmy do miasta. A potem poszłyśmy do Mc Donald`a i kiedy tam już trochę posiedziałyśmy poszłyśmy stanąć w kolejce do W.C. Kiedy tam stałyśmy przyszedł Polo / chwilę później Bajka i Berbo/. Stanął popatrzył mi prosto w oczy i… zamurowało go. Wyglądał bardzo dziwnie i był bardzo zdziwiony. Po południu w piątek miałam bardzo okropny i ponury nastrój. Nie ma dziwne. Nie dość, że 13 w piątek, to jeszcze to, że tego dnia miał być komers.

/ Dopisek – Zastanawiam się czy to jednak nie lepiej, że komersu nie było. Bo gdyby był, a nikt nie zwracałby na mnie uwagi, to chybabym umarła z rozpaczy/.

Przecież to miał być jeden z najwspanialszych dni mojej młodości. No ale nie będę sobie psuć dzisiejszego humoru, bo ten jest dość dobry / chyba nawet bardzo dobry/. A teraz dzień dzisiejszy. Nie napisałam wcześniej, że mecz gramy ze Szkołą Podstawową nr 35. W drodze na mecz spotkałyśmy Knapcię, która nam coś mówiła o meczu. Ale my udawałyśmy, że nie wiemy o co chodzi. Kiedy już byłyśmy na miejscu, pierwsze co zobaczyłam to nową fryzurę Marka. Jego nowa fryzura to dwa ewentualnie trzy milimetry włosów / dziś jeszcze zafarbowanych na czerwono/. Może to dziwne, ale bardzo szybko przyzwyczaiłam się. I stwierdzam, że Marek wcale się nie zmienił / chociaż wygląda zupełnie inaczej i całkiem możliwe, że bym go nie poznała n.p. kiedy spotkałabym go na ulicy/. Dlaczego twierdzę, że się nie zmienił? Dlatego, że w każdym człowieku najważniejsze jest wnętrze, a to przecież u Marka się nie zmieniło. Jest tym samym chłopakiem i dalej tak samo mi się podoba. Chociaż kiedy wczoraj usłyszałam, że Marek może się ściąć na łyso to stwierdziłam, że jeśli to zrobi, to na pewno mi do niego przejdzie. Wcale tak się nie stało. Nadal jest ważny w moim życiu. A w sumie dzisiaj doszłam do wniosku, że jest najważniejszy. Reszta chłopaków może być super przyjaciółmi, ale nic więcej. Tak więc jawnie piszę, że Marek bardzo mi się podoba i jest bardzo ważny w moim życiu.

A w nowej fryzurze wygląda równie słodko jak w poprzedniej. A może nawet bardziej słodko. To nie koniec nowych fryzur na dziś. Stefania, który ostatnio miał fryzurę całkiem normalną / podobną do Boomera/ dziś obciachał się. Wyglądał tragicznie. Również Michalinka się obciął prawie na łyso. Jednak mu to pasuje. Ale teraz krótki opis Michalinki. Michalinka to najlepszy przyjaciel Stefanii. Jest rudy, ale i tak wygląda sympatycznie. Również był na meczu w Szkole Podstawowej nr 35, ale o nim nie pisałam. Keketka też z nim była na obozie. Stwierdzam, że na kumpla się nadaje. I jeszcze jedna fryzura to fryzura Blachy. Wyglądał dosyć O.K. Najgorzej na obcięciu się wyszedł Stefania. No, ale teraz przechodzę do meczu. Walka była zażarta. Zwycięstwo co chwilę zmieniało właściciela. Wszyscy dawali z siebie wszystko. Mecz był bardzo dramatyczny. Ale oczywiście wygraliśmy. Jak się okazało wygraliśmy już trzeci mecz ze Szkołą Podstawową nr 35. A poza tym w tym sezonie w rozgrywkach zasadniczych nie przegraliśmy żadnego meczu. Acha nie napisałam wyniku meczu. Wygraliśmy 80:73. Radość była wielka. /Fajnie się cieszył Marek/. Podczas meczu, rozgrzewki i po meczu / przy rozdaniu nagród/ zrobiliśmy dużo zdjęć / około piętnastu/. Nie napisałam jeszcze, że Siergie zdobył I miejsce w konkursie rzutów za trzy punkty. Rzucił siedem na dziesięć. Po meczu było jeszcze jedno bardzo fajne wydarzenie, ale opiszę je później. Chciałam zrobić zdjęcie Stefanii, ale Krewetka wlazła mi w kadr. Blacha patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. I to nie raz. A Siergie traktował nas jak powietrze. Nie napisałam jeszcze w jakim składzie graliśmy. Po kolei / numerami/ grali: Bajka, Bummer, Siergie. Polo, Marek, Kania, Big Freshu i Giżmo. Oczywiście najwięcej grali najlepsi czyli super piątka: Bajka, Bommer, Siergie, Polo i Marek. A`propos Polo to się na mnie w pewnym momencie patrzył bardzo dziwnie. / To już któryś raz z kolei/. No, ale teraz wracam do tego fajnego wydarzenia. Otóż chciałyśmy sobie zrobić zdjęcie z drużyną. Część chciała / Giżmo, Bommer, Polo, Bajka/, część zrobiła to z bliżej nieznanych powodów / Marek/, a ostatnia część nas olała i poszła do szatni / Siergie, Fresh i Kania/. No więc zrobiłyśmy sobie zdjęcia / wyglądam na nim jak tragedia/. Za mną stał Marek. Na podłodze siedział Boomer, na którego głowie Polo postawił puchar. Boomer miał wtedy bardzo fajną minę. Najciekawiej jednak było kiedy Marek stał za mną i parę razy dotknął moich rąk./Ciekawe, czy w ogóle o tym wiedział/. Poczułam się w tym momencie bardzo milutko. Nie, to za bardzo nie wyraża tego co czułam. Mogę tu chyba napisać, że poczułam się prawie cudownie

/ Dopisek – to jest bez sensu. Ja nic dla niego nie znaczę. On pewnie nawet nie poczuł, ze mnie dotknął i dla niego nic to nie znaczyło/.

Nie wiem czemu Marek tak na mnie działa. Jestem dzisiaj w bardzo dziwnym nastroju. Czuję się bardzo fajnie, ale ogarnia mnie też nostalgia. Napiszę sobie jeszcze raz. Marek znaczy dla mnie bardzo dużo / tylko czy nie za dużo. Przecież za cztery dni jest koniec szkoły. I co wtedy?/

/ Dopisek – „Gdy Do Ludzia Tuli Się Ludź

To Ludź Do Ludzia Musi Coś Czuć”/.


„Żaden dzień się nie powtórzy

Nie ma dwóch podobnych nocy

Dwóch tych samych pocałunków

Dwóch jednakich spojrzeń w oczy”.

Wisława Szymborska

 

Witam

Jakie ładne zakończenie dzisiejszego wpisu "żaden dzień się nie powtórzy"... 

Pozdrawiam

Ela

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137