23 maj – piątek

23 maj – piątek

Bardzo, bardzo długo nie pisałam. Wydarzyło się trochę. Chociaż w sumie to tylko nie wiem który raz okazało się, że Marek i Boomer mają coś do Keketki. No, ale po kolei. Poniedziałek 12 maja był nawet O.K. Kiedy przed chemią stałyśmy pod pracownią, ósma A miała już lekcje. Ale, że ich drzwi są rozwalone to się non – stop otwierają. I właśnie kiedy się otworzyły, to ja pomachałam Pako. A Boomer stwierdził, że to zapewne do niego. I zaczął coś komentować do Marka, a potem pokazywać mnie palcami. Keketka sądziła, że to na nią pokazują. Co prawda nie jestem do końca przekonana, że to było do mnie, ale prędzej do mnie niż do niej. We wtorek było nudno. Dopiero po piątej lekcji zrobiło się ciekawiej. Gadałyśmy sobie troszeczkę z Polo. Na temat pożyczenia kasy co prawda, ale zawsze coś. A kiedy ludzie wychodzili z budy Boomer powiedział Keketce:

- „Cześć”.

Nie wiem śmiać się czy płakać. Znowu Keketka jest ważniejsza. I to nie ostatni raz. W środę było nudno. W czwartek 15 maja byłam złożyć papiery w VII Liceum Ogólnokształcącym. Myślałam, że może kogoś spotkam / na przykład Blachę, Stefanię – o nim później lub Stokłosę – gostka, który chodził w tamtym roku do siódmej A/.

// Dopisek – Stokłosa nazywałam Grześka, sądziłam, że go znam, jednak myliłam się. Tak więc nie Stokłosa / bo tak nazywa się Misiu//.

Ale niestety. Nic się nie wydarzyło. W piątek działo się dosyć dużo. Marek z Bommerem bardzo się zdziwili, kiedy zobaczyli nas w krótkich spodenkach. Później Bajka chciał pożyczyć od nas kasę. Na w-fie był Bajka i Giżmo. I potem Bajka coś Głupiego powiedział do Anki. A ja w tym momencie obdarzyłam go takim wzrokiem, że już się nie odezwał. Po południu zrobiliśmy sobie ognisko. Najpierw było cholernie nudno. Potem przyszedł Pako ze Zborem. No i zrobiło się fajnie. Wiadomo oni zawsze wnoszą miłą atmosferę do otoczenia. Gadałam z Pako na temat Cychy. Fajnie mi się z nim rozmawiało. I może źle to zrozumiałam, ale wydaje mi się, że Pako woli mnie bardziej niż Keketkę.

W pewnym momencie było mi bardzo milutko, bo Pako mnie przytulił. Na pół po przyjacielsku, na pół dla żartów. A dla odmiany Piotrek Z. przesadzał już kompletnie. To znaczy bardzo do mnie doczepiał. I fajne plotki z tego wyszły. Takie, że podobno na ognisku całowałam się z Piotrkiem Z.

/ Dopisek – Nie zrobiłabym tego za żadne skarby świata/.

Po ognisku poszłam do Keketki, bo miałam u niej spać. Noc zapowiadała się bardzo fajnie. Była z nami Cycha. Jednak o drugiej w nocy zadzwoniła moja mama i powiedziała mi:

- „Napadli na Michała”.

Czułam się tragicznie. Pomyślałam sobie, że nic nie jest ważniejsze od mojego brata. Nieważny jest żaden Marek, Bomer, Siergie itd. Nieważne są moje problemy z tymi chłopakami / one są błahe/. Najważniejsze było to, że mój brat żyje i czuje się lepiej! W sobotę byłyśmy na boisku szkolnym. Był tam Andrzej, który jest do nas najbardziej / z całej trójki/ pozytywnie nastawiony. W niedzielę siedziałyśmy w kościele przed Kanią, jego kumplem oraz Andrzejem. Jednak Kania jak zwykle mordował mnie wzrokiem, jego kumpel był / jak zwykle/dziwnie do nas nastawiony. Andrzej był sympatyczny. Jest jednak jedna pozytywna rzecz. Kiedy nie podałam ręki kumplowi Kani / przy przekazywaniu „znaku pokoju”/ on się zawiódł. I rzucił mi pełne wyrzutu spojrzenie.

29.05.97 – Kończę teraz wydarzenia, których jeszcze nie opisałam. W poniedziałek chciałam iść

z Keketką zrobić jej zdjęcia, ale ona uparła się, że pójdzie sama. Miała w tym swój cel. Chciała pogadać z Markiem i Bommerem. Nie wiem dlaczego wszyscy ludzie to tacy okropni egoiści. Chyba tylko ja myślę o innych ludziach i o tym, by inni byli szczęśliwi. Zastanawiam się dlaczego Marek i Bommer mają mnie „gdzieś”, a Keketkę nie. To nie fair. Ale czy w ogóle życie jest fair / szczególnie w stosunku do mnie/. Acha zapomniałam jeszcze napisać, że oni zaprosili Keketkę na mecz / właśnie przyszło mi na myśl, że nie wiem czy zaprosili tylko Keketkę czy nas. No, ale chyba się nie dowiem prawdy/.We wtorek w szkole trochę mi odbijało. Kiedy mieliśmy lekcję w ósmej A, Anka znalazła tam zeszyt Siergiego z matmy. A ja napisałam mu list, którego treść zamieszczam poniżej:

„Cześć Łukasz!!!

Życzę ci miłej matmy. I bardzo łatwych zadań. A a` propos nauki to życzę ci samych piątek na koniec roku oraz z egzaminów. A poza tym uśmiechnij się. Przecież jest wiosna”. Nie wiem co mi odbiło, ale chciałam mu coś napisać. Może po to, żeby się chociaż raz uśmiechnął. Kiedy wychodziłyśmy ze szkoły ja zobaczyłam Siergiego na rowerze. Wyglądał fajnie. I miał do tego głupiutką minkę. Potem przyjechał Polo na rowerze. On dla odmiany wyglądał troszeczkę idiotycznie. Również we wtorek byłam z Keketką w kinie na filmie „Romeo i Julia”. Był on SUPER!!! Leonardo Di Caprio wyglądał słodziutko. W środę przed lekcjami Marek i Bommer ponownie zaprosili Keketkę / ewentualnie nas / na mecz. Ale Keketka nic mi o tym nie powiedziała / to znaczy coś tam napomknęła, ale w sumie to nic nie powiedziała. Dowiedziałam się przypadkiem /. W czwartek było mi całkiem milutko / a nawet bardzo milutko/. Najpierw kiedy siedziałyśmy pod sklepikiem był tam Marek i Bommer. I w pewnym momencie w jakiś sposób Marek „zmusił” mnie do tego, abym się na niego patrzyła. I on wtedy powiedział mi:

- „Cześć”.

Jednak ja mu nie odpowiedziałam. A potem krzyknął nam / może mi?/ , że wygrali mecz. To chyba dobrze / nie wiem, troszeczkę się już pogubiłam w ich wygranych i przegranych/. Na następnej przerwie Bommer / z pewnym wyrzutem / spytał się nas dlaczego byłyśmy na meczu. Żadnej reakcji z mojej i Keketki strony. Jednak najfajniej było kiedy jechałyśmy do VII Liceum Ogólnokształcącego złożyć Keketki papiery. Spotkałyśmy tam Stefanię. Teraz krótki opis Stefanii Jest on chłopakiem / wbrew swojemu przezwisku/. Ma oczy jak dziewczynka / stąd przezwisko/. Jest o rok ode mnie młodszy. Chodzi do Szkoły Podstawowej. Keketka zna go z obozu, ja zobaczyłam go po raz pierwszy na meczu „naszych” pierwszego marca. Nie pisałam nic o nim bo już i tak się wtedy dużo działo. W każdym razie Stefania mi się spodobał i troszeczkę żałuję, że jest o rok młodszy. Ale teraz wracam do tamtych wydarzeń. Spotkałyśmy go i przez jakiś czas siedzieli w auli / my zresztą też/. Przyglądał się nam. Ale ja oczywiście przez Keketkę nie mogłam na niego patrzeć. Po prostu głupio byśmy wtedy wyglądały. A Keketka nie przejęła się tym, że nie jest sama i przejawia swój wielki egoizm. Trudno, po prostu jak zwykle byłam na drugim planie i oglądałam gazetki zamiast Stefanię. Pech / chyba powinnam się już przyzwyczaić/. W każdym razie byłam jednak troszeczkę usatysfakcjonowana. Kiedy wychodziłam ze szkoły musiałam przejść koło Stefanii. Było mi wtedy bardzo milutko / chyba jestem trochę głupiutka – cieszyć się taką drobnostką, ale niestety nie mam nic innego, bardziej normalnego, żeby się cieszyć/. W piątek nic się nie działo. 

 

Witam.

Marta teraz pisze rzadziej w swoim pamiętniku, ale za to wpisy są coraz dłuższe. Dużo się dzieje w jej nastolatkowym życiu. 

Pozdrawiam

Ela

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137