27 sierpień`97 – środa
27 sierpień`97 – środa
Właściwie dużo się nie wydarzyło, ale chciałam to opisać. Byłam dzisiaj w „siódemce”. Czułam się bardzo, bardzo źle, bo dostałam miesiączkę. Dlatego było mi słabo i niedobrze. Wybierałam się z Keketką do Cychy, ale jednak wróciłam do domu. No właśnie, kiedy czekałam na autobus przyjechał 677, a w nim siedział…Misiu. Byłam w szoku. Michał schudł, zapuścił włosy / ma fryzurę taką jaką Marek miał do niedawna, tzn. coś w stylu grzybka/. Wyglądał bardzo słodko. Zasmuciło mnie jednak to, że kiedy się na mnie popatrzył to nie wiedział, że mnie zna. Nie wiem czy się tak bardzo zmieniłam czy po prostu nigdy dla niego nic nie znaczyłam. A teraz radykalna zmiana tematu. Po południu Keketkę ciągnęło na lotnisko. Więc poszłyśmy.
No i oczywiście spotkałyśmy Polo. Ten rozpromieniał się na nasz widok i powiedział nam:
- „Cześć”.
Witam.
Dzisiaj mamy dalszą część nastolatkowej miłości do Marka.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz