18 czerwiec – środa

18 czerwiec – środa

W niedzielę, poniedziałek i wtorek było potwornie nudno. Dzisiejszy dzień był super. Jednak był to już ostatni dzień w szkole. A więc ostatni dzień jakiegoś etapu w moim życiu. Dziś coś się skończyło. Coś co nawet nie wiem jak określić. Może coś w stylu, że próbowałam, bardzo próbowałam zmienić coś

w moim życiu, znaleźć nowych, dobrych, długoletnich przyjaciół. Jednak nic z tego nie wyszło. Może to było nieodpowiednie towarzystwo. Skończę już ten temat. Przejdę do następnego. Dziś większość chłopców w szkole była ubrana w garnitury, ewentualnie marynarki. Wyglądali fajnie. Siergie zjawił się w nowej fryzurze. Wyglądał trochę dziwnie, ale szybko się przyzwyczaiłam. Potem zaczęła się już akademia. Było całkiem O.K. Żadnych pomyłek. Wszystko dosyć luzacko. Nikt się nie popłakał. Nikt nie czuł, że coś się kończy. Podczas akademii, Marek parę razy bardzo fajnie się na mnie popatrzył / i to wcale nie tylko wtedy, kiedy coś mówiłam/.

/ Dopisek – Więc po co to robił? Przecież nic go nie obchodzę/.

Napiszę teraz na pamiętne fragment wiersza „Nic dwa razy…” Wisławy Szymborskiej, który recytowałam:

„ Uśmiechnięci, wpół objęci

spróbujemy szukać zgody.

Choć różnimy się od siebie

jak dwie krople czystej wody”.

To tyle na temat akademii. Potem wszyscy poszliśmy do klasy. W klasie też nie było jakoś smutno. Wszyscy byli w dobrych humorach. Oprócz Madzi. Magda płakała, przyniosła nam po różyczce na pamiątkę. I naprawdę było po niej widać, że nie chce odejść z tej szkoły. Mnie powoli zaczął ogarniać podobny nastrój. Poszłyśmy już wtedy pod sklepik. Pod sklepikiem mój nastrój zaczął pogarszać się. Lecz szybko się zmienił dzięki Bommerowi / dziękuję mu za to/. Co takiego zrobił Bommer? Nic. Najzwyczajniej w świecie przyszedł się z nami pożegnać, Byłam dosyć zdziwiona, bo w końcu przez cały czas nie przejawiał w stosunku do nas jakiejś szczególnej sympatii. Ale w każdym razie podszedł do nas i do mnie, podał rękę i coś powiedział / już nie pamiętam co, ale były to jakieś słowa pożegnania/. A ja mu wtedy życzyłam zdanych egzaminów. Kiedy Marek zauważył, to co robi Bommer, to też do nas podszedł. Nie mógł być przecież gorszy.

/ Dopisek – Jakie to wszystko słodkie i niewinne!

18.02.05 r./

Też podał każdej rękę, coś powiedział. I chciał już sobie pójść, kiedy zapytałam go:

- „Podpiszesz mi się na zdjęciach?”

On oczywiście się zgodził. Na zdjęciach i kartkach podpisali mi się prawie wszyscy z ósmej A i z ósmej C. Jednak byłam zawiedziona, bo moje imię znał tylko Marek. Całej reszcie musiałam mówić jak się nazywam. A jeszcze większość rozumiała to jako Magda. Ale przynajmniej na zdjęciach jest tylko moje imię, ewentualnie chłopcy podpisywali się tylko swoim przezwiskiem. Było mi smutno, że Bommer nie znał mojego imienia. Jednak podpisywał mi się tak miło, że mu wybaczyłam. I mam nadzieję, że już teraz będzie mnie znał.

// Dopisek – Później /gdzieś we wrześniu/ 

Krewetka spotkała Bommera i Marka. No i Bommer nie znał nadal mojego imienia. Trudno. Przeżyłam to. W każdym razie Bommer / w przeciwieństwie do Siergiego/ przynajmniej pamięta, że chodził ze mną do podstawówki//. Nie napisałam jeszcze, że przy podpisywaniu Siergie fajnie się uśmiechał. Kiedy to piszę gdzieś u Bommera jest impreza urodzinowa. Jest już 20 czerwiec. Wczoraj dla odmiany była impreza u Gośki. Była do pierwszej w nocy i podobno, była bardzo fajna. Dzisiaj z Krewetką byłam u Iwony. Było całkiem sympatycznie. Później przyszli Bartek i Kleryk. Kleryk miał fajną minę, kiedy nas zobaczył u Iwony. Usłyszałam dużo o tych wczorajszych urodzinach i o tym co planuję na dzisiejszych. Ale skończę już ten temat i powrócę do wydarzeń z środy. Kiedy już zebrałyśmy podpisy, poszłyśmy do miasta. Posiedziałyśmy trochę pod Neptunem. Posmęciłyśmy trochę na różne tematy. Potem poszłyśmy do Mc`Donalda. Kiedy usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść cheeseburgery przyszedł Polo, Bajka, Berbo, Robert i… Siergie. Polo stwierdził mi:

- „Cześć i smacznego”.

Jak nigdy Polo się do mnie odezwał. Potem pojechaliśmy zawieść papiery. Poznałyśmy już kilka nowych kumpel. Ja poznałam nawet jedną dziewczynę z mojego profilu. Nazywa się Ania / kolejna/. Jest całkiem spoko. Będąc jeszcze w mieście kupiłyśmy Boomerowi kartkę urodzinową. Wysłałyśmy mu tę kartkę / już nie za bardzo pamiętam, co tam napisałyśmy/ i nasze zdjęcie z „Pierwszego Dnia Wiosny” / też nie pamiętam co tam pisałyśmy/. Już na pewno dostał tę kartkę. Mam nadzieję, że mu się spodobała nasza niespodzianka. Również w środę była impreza u Piotrka / było dosyć O.K./ Potem byłyśmy trochę w „Pawim Oczku”. I później znowu poszłyśmy do Piotrka. Było spoko. Przynajmniej nie myślałam o głupotach. Jednak dopadł mnie dziwny humor tamtego dnia. Nie wiem czemu, ale ani wtedy przez najbliższe dwa dni nie mogłam / i nie mogę dalej/ płakać. Czuję się okropnie i chciałabym sobie pochlipać, ale nie mogę. Po prostu nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Że nic nowego co ma związek z ósmą A już mnie nie czeka. Według mnie po prostu to się nie mogło skończyć. Teraz pozostały mi już wspomnienia. I nadzieja, że chłopcy z ósmej A szybko o mnie nie zapomną. Że choć czasem coś o mnie powspominają.

„Rozstać się – to nie znaczy zapomnieć

Ale zapomnieć – rozstać się na zawsze”. 

 

Witam.

Jak piękna myśl kończy kolejny wpis Marty w pamiętniku.   

Pozdrawiam

Ela

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137