26 czerwiec – czwartek
26 czerwiec – czwartek
Dzisiaj są urodziny Polo. Nie wysłałam mu kartki, ale może zadzwonię. Już od paru dni teoretycznie mam wakacje. Praktycznie mam egzaminy. Wczoraj miałam super humor. Bardzo szybko zmieniłam stosunek do Boomera i Marka. Mam ich teraz „gdzieś”. Ale opiszę najpierw wszystkie inne wydarzenia, a dopiero później wczorajszy dzień / wczorajszy dzień był bardzo słodziutki i milutki/. Więc piszę. W sobotę byłyśmy w kinie na „Ryzykantach”, na filmie z Van Damem i Dennisem Rodmanem. Rodman w filmie był bardzo fajny. Dowiedziałam się, że Marka idolem jest Dennis Rodman. Ale to nie ma nic do rzeczy. W niedzielę w Kościele ubzdurałam sobie, że muszę podać Kani rękę. I chociaż miałam z tym małe problemy to dopięłam swego. W poniedziałek i we wtorek miałam egzaminy wstępne do liceum. No i się załamałam. Nie dość, że u nas w szkole jest bardzo mało chłopaków / czterdziestu dwóch na wszystkie cztery klasy/ to jeszcze są tak żadni, że aż mnie mdli. A żeby było mi jeszcze gorzej to dowiedziałam się, że w VIII LO nie tylko są prawie wszyscy chłopcy z ósmej A, ale jeszcze jest tam Jacek. Załamałam się. Nie wiem co robić. Mam wielką ochotę chodzić do „ósemki”, ale z drugiej strony wypadałoby wreszcie coś pozmieniać w swoim życiu. Zmienić szkołę, towarzystwo, otoczenie. Jeszcze się nad tym zastanowię. We wtorek wracając z egzaminów poszłyśmy do mamy Keketki. I wracając stamtąd spotkałyśmy Boomera. Porozmawiał z nami całkiem po ludzku. / Dopisek – Super była ta rozmowa. Krewetkę ze szczęścia zamurowało i oczywiście ja prowadziłam rozmowę. Ale czułam się trochę jak piąte koło u wozu. Od razu było widać, że Boomer wolałby aby Krewetka była sama.
^
Nie chcę żyć bo nie mam po co, nikomu nie jestem potrzebna/. Poczułam do niego sympatię. Tylko, że zastanawiałam się czy gdybym była sama to Boomer też by się do mnie odezwał. Mam nadzieję, że tak. Ale w końcu nie jestem przekonana. Po południu /a właściwie wieczorem/ wracając do domu spotkałam Roberta. No i bardzo się zdziwiłam / miło/ kiedy zaczął ze mną rozmawiać na temat egzaminów. Rozmawiało mi się z nim bardzo sympatycznie. Muszę zauważyć, że gdyby nie egzaminy to dużo rzeczy by się nie wydarzyło. Nie byłoby o czym rozmawiać. W środę / czyli wczoraj/ było bardzo fajnie. Poszłam z Anką do „ósemki” na ogłoszenie wyników. W „ósemce” byli wszyscy zainteresowani. Bardzo szybko Marek zraził mnie do siebie. Znowu się zachowywał jak głupi dzieciak. W sumie kiedyś to mi nawet odpowiadało, bo w końcu zauważał mnie wśród tłumu i nie byłam szarym tłem dla wszystkich innych dziewczyn. Ale teraz zmieniłam się i takie zachowanie uważam za idiotyczne. I chociaż wiem, że Marek jest zupełnie inny poza szkołą i kolegami to i tak jestem do niego zrażona. Również Bommer stracił dużo w moich oczach bo dzisiaj nawet już nie powiedział mi „cześć”. Znowu wpływ kolegów / a może nie, może on jest właśnie taki/. Z ludźmi których bardzo polubiłam w środę / to znaczy z Jackiem i Siergiem/ stał cały czas Freshu i Maciek. Maciek wygląda całkiem sympatycznie i taki właśnie jest. Padam właśnie ze zmęczenia. Dopiero co wróciłam z koncertu HEY`a. Czuję się szczęśliwa i… bardzo zmęczona. Jest dzisiaj 28 czerwiec. Koncert był SUPER. Już dawno się tak dobrze nie bawiłam. Żałuję tylko, że byłam tam ze znajomymi / to znaczy Szczepkiem, Anka i Krewetką/ a nie z jakimś fajnym chłopakiem. Ale trudno. Zostawię już ten temat w spokoju. Wrócę do wydarzeń z środy. Bardzo szybko w środę poczułam sympatię do Fido i Jacka. Parę razy rozmawiałam z Jackiem / nawet już nie wiem na jaki temat/. A poza tym Jacek wykazywał pewne zainteresowanie moją osobą. Było mi wtedy bardzo miło. Ale nie wiem co o tym sądzić. Chyba na razie nie będę nic sądzić. Myślę sobie / może mylnie, nawet bardzo mylnie/, że Jacek zainteresował się mną najbardziej ze wszystkich dziewczyn.
/ Dopisek – Może to prawda, ale co z tego skoro teraz on mnie nie poznaje. Nie wie, że kiedykolwiek wcześniej mnie widział. A było tego trochę.
We wrześniu
Mecze
Kiedyś po treningu
Na egzaminach
Parę razy w „Ósemce”
Chyba wystarczy/. Kiedy ja pisałam swoje inicjały na ścianie to Jacek przyglądał się temu / pewnie sądził, że może napisze tam swoje imię lub przezwisko/.
A potem pożyczył ode mnie długopis i podpisał się również. I odezwał się do mnie jeszcze raz kiedy, patrzyłam się na niego, ale traktowałam go już jako tło. Byłam daleko w świecie swoich myśli i marzeń. A wtedy Jacek rozpiął koszulę/ ja zauważyłam to dopiero wtedy kiedy się do mnie odezwał/ i zapytał czemu się gapię. Ale nie było to niemiłe.
/ Dopisek - A może jednak było niemiłe. Teraz już nie wiem/.
Raczej lekko zaczepne / miało wywołać u mnie jakąś reakcję/. Warto tu również wspomnieć, że całe trzy godziny / bo tyle tam siedzieliśmy/ Jacek przyglądał mi się. Niestety nie umiem określić co jego wzrok miał oznaczać. Niestety. Rozmazują mi się litery i nie mogę już pisać. Na temat Łukasza będę pisać jutro. I na całą resztę tematów też. Jest właśnie jutro / to znaczy 29 czerwiec/. Na dworze temperatura sięga w słońcu pięćdziesiąt stopni Celsjusza. Można ducha wyzionąć. Co do Łukasza to w środę nie był sobą. Zachowywał się tak jak jeszcze nigdy. Był rozgadany i roześmiany. Spodobał mi się jeszcze bardziej. Kiedy Anka spytała się Siergiego, co dostał z języka polskiego / a dostał piątkę z testu i jedynkę z dyktanda – ładny zestaw/ on nam / bo ja stałam obok/ ładnie odpowiedział i bardzo, ale to bardzo słodziutko się uśmiechnął.
/ Dopisek – Jakim nam? Przecież on chce tylko Ankę. On poza nią nie widzi żadnej dziewczyny. Nie czaruj sobie. Spójrz prawdzie w oczy. Fakt to bolesny, ale prawdziwy/.
Później Siergie uśmiechał się jeszcze kilka razy / jak jeszcze nigdy/. Stał się w moich oczach jeszcze bardziej słodki / o ile to możliwe/. Chciałabym napisać / na pamiątkę/, że kiedy Siergie się uśmiecha, to po pierwsze człowiekowi robi się lżej na duszy; po drugie – jego uśmiech sprawia, że nawet kiedy mam zły dzień to się rozchmurzam; po trzecie – gdyby ktokolwiek z ludzi którzy to będą czytać, widział jego uśmiech zrozumiałby dlaczego tak się nad tym rozpisuję. Napiszę tylko jeszcze, że Siergie`mu kiedy się uśmiecha robią się dołeczki w policzkach / dokładniej jeden dołeczek/. Wygląda wtedy naprawdę słodziutko. Ale teraz już zostawię ten temat. Napiszę, że jednak bardzo żałuję / kolejna kropla w kielichu/, że nie chodzę do „ósemki”. Mam tylko nadzieję, że w mojej szkole znajdzie się choć jeden tak fajny chłopak jak Siergie czy Jacek. I, że ten chłopak się mną zainteresuje. W tę środę bardzo polubiłam Łukasza i Jacka. Poczułam do nich ogromną sympatię. I mam nadzieję, że oni mnie też choć trochę, troszeczkę polubili.
/ Dopisek – Tusiu, Tusiu, Tusiu! W jakim świecie ty żyjesz?! Przecież oni nie wiedzą o twoim istnieniu. A, że wtedy myślałaś, że będzie inaczej, to trudno, myliłaś się/.
A jeśli nie to mam ogromnego pecha i przestaję wierzyć w to, że kiedykolwiek, ktokolwiek poczuje do mnie jakąkolwiek sympatię. Również w środę tylko, że po południu spotkałam Kanię i jego kumpla w sklepie. I długo się nie namyślając podeszłam do nich i zaczęłam rozmawiać na temat egzaminów i ich nowych szkół. Kania był bardzo zaskoczony, ale uśmiechał się. Ogromnie było miło. Mamy dzisiaj 4 lipca. Od tamtej środy troszkę się wydarzyło. Opiszę to w osobnym wpisie.
Witam.
Bardzo długi wpis i dużo się działo w życiu Marty. W taki sposób Marta zakończyła etap nauki w szkole podstawowej i rozpoczęła nowy etap w swoim życiu.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz