7 maj – środa

7 maj – środa

We wtorek 29 kwietnia przez większość czasu było nudno. Dopiero gdzieś tak po czwartej lekcji było fajnie. To znaczy pod sklepikiem na ławeczce naprzeciwko schodów siedzieli Boomer i Marek, stwierdził coś do nas na temat „kibicek”. Ja mu coś odpyskowałam na jakiś głupi temat. A potem jeszcze kiedy znowu powiedział do nas:

- „Kibicki”,

powiedziałam mu:

- „Nie odzywaj się”.

No, w każdym razie trochę sobie podgadywaliśmy. Ale miałam wtedy super humor. I się tym nie przejmowałam. W środę była akademia. Ale wcale nie było tak jak w listopadzie / ten listopad brzmi jak legenda, a przecież nic się wtedy nie wydarzyło/. To znaczy Marek zżerał wzrokiem Keketkę. A Keketka przeżywała to nieziemsko. Po tym wszystkim stwierdziłam, że ja chyba nie istnieję dla klasy ósmej A. Nie jestem dla nikogo z nich ważna. Bo Boomer też „zarywa” do Keketki. Nie umiem przelać na papier, tego co czuję. Nie umiem tego określić. Ale w każdym razie to jest coś okropnego. I coś czego nie życzę nikomu / nawet najgorszemu wrogowi /.

/ Dopisek – Nie wiem czemu, ale miałam tu na myśli Basię/.

Skończę / chwilowo / ten ponury temat. Również w środę, Boomer połknął szpilkę i pojechał na pogotowie. Ja zastanawiałam się co z nim będzie. Poza tym nabijałam się z niego / to było chamskie, ja to wiem/. A potem to już kompletnie się martwiłam o niego. W czwartek pojechałam z mamą na wieś do cioci Eli. Poznałam tam Agę. Jest dosyć O.K. Siedziałam tam do soboty. W niedzielę było bardzo fajnie i sympatycznie. W Kościele siedziałam koło Kani i jego kumpla. No i oczywiście przekazałam im „znak pokoju” / ciekawe który to już raz?/. W poniedziałek w szkole było nudno / po szkole zresztą też!/ Za to dla Keketki / jak to zwykle bywa/ był to jeden z najfajniejszych dni. Była w mieście i spotkała Boomera.

/ Dopisek – Dlaczego tylko ona ich spotykała? Dlaczego to nie byłam ja? Czy jestem od niej gorsza?/.

No i oczywiście gadała z nimi. Znowu poczułam kolejne pchnięcie nożem prosto w serce. Nie, to nie wyraża moich uczuć. Poczułam się zdradzona,

/ Dopisek – przez Keketkę/

odtrącona

/ Dopisek – przez Marka i Boomera i w ogóle przez świat/

i osamotniona

/ Dopisek – to chyba najtrafniejsze stwierdzenie/.

Co będzie ze mną dalej? Przecież ja chyba umrę. Zastanawiam się nad tym czy iść na komers.

/ Dopisek – No i nie poszłaś, na szczęście nie z własnej woli/.

Według mnie to nie ma żadnego sensu. Ale jeszcze się zastanowię. Nie wiem dlaczego Keketka mnie tak dobija. Cały czas to wspomina / niby jako złe przeżycie, ale tak naprawdę jest w siódmym niebie/.

/ Dopisek – Ona zawsze była dwulicowa/.

I jak ja mam się teraz zachowywać? Nie wiem teraz już nic. Również w poniedziałek miałam występ w Operetce. Śpiewałam „Wakacje”. Nawet sama nie wiem o czym/ a właściwie o kim/ myślałam podczas śpiewanie. To znaczy wiem, że przeleciały mi jakieś myśli o Marku / dalej jest najważniejszy?/

/ Dopisek – Tak, tak, tak. I to do teraz. 02.01.1998 r./

Przekonałam się, że mam super przyjaciół / chociaż nie jest tak do końca/. To znaczy na mój występ przyszli Keketka, Anka, Szczepek i Mirek. Było mi bardzo fajnie. Ale jednak / jak zawsze musi być ale/ wolałabym, aby był tam mój chłopak / którego przecież nie mam. Cóż za wymagania. Nieprawdaż?/. Nie będę już marudzić. / Pewnie jeszcze do tego wrócę. We wtorek dowiedziałam się, że Keketka w ósmej A znana jest jako „Ruda”. No cóż. Dosyć to ciekawe, ale również ciekawe jakie to ja mam przezwisko w ósmej A. Byliśmy we wtorek na ognisku z klasą / w ramach wycieczki/. Na ognisku było całkiem fajnie. Cały wtorek spędziłam poza domem. I miałam tragiczny humor. Cały czas myślałam o tym, że w nocy z wtorku na środę będą się działy fajne rzeczy na wycieczce ósmej A. Czułam jakiś potworny smutek, potworne osamotnienie i jakiś dziwny brak czegoś, a może kogoś / nawet nie wiem czego/. W środę byliśmy na wycieczce z siódmą B w Ogrodzieńcu, Mirowie, Bobolicach oraz Siewierzu. Było na niej fajnie. A o smutnych tematach myślałam tylko w autobusie. Miałam super humor. Cały czas się wygłupiałam i śmiałam. I dopiero w domu dopadły mnie myśli takie, że nie mam prawdziwych przyjaciół. Wszyscy to znajomi. Ale żadnych, ewidentnie żadnych przyjaciół. Cholerny pech / przepraszam za wyrażenie/.

 

Witam.

Tak się zdarzyło,że w tym roku byłam na wczasach z wnukami byliśmy na zamku w Bobolicach i w Mirowie.

Pozdrawiam

Ela

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137