72

72

Zresztą ten dzień zaczął się tragiczną wiadomością. Koleżanka zadzwoniła, że nasz uczeń popełnił samobójstwo. Ta wiadomość była jak zły omen. Następnego dnia Marta poszła do lekarza. Dostała jakieś maści. Znów wróciła do przygotowania się do podróży. Po kilku dniach pojawiła się na jej rękach wysypka. Znowu , więc poszła do lekarza. Tym razem dowiedziała się, że to alergia. I oczywiście otrzymała kolejną porcję lekarstw. Jakoś nie zajmowałyśmy się szczególnie jej stanem zdrowia. Ja miałam koniec semestru w szkole. W moim zawodzie to szalony czas, wytężonej pracy. Ciężką atmosferę w szkole, po samobójstwie ucznia i kolejnego ucznia ze skierowaniem do domu dziecka zabarykadowanego w domu. Zawsze tak było, że moje dzieci musiały sobie radzić same, kiedy byłam zajęta pracą. Do tego jeszcze czekałam na pokaźną gotówkę, którą miałam otrzymać w grudniu z dodatkowej pracy. Nie mogłyśmy nawet zrobić tak potrzebnych zakupów na jej podróż. Styczeń był dla Marty niezwykle pracowity organizacyjnie. Załatwiała jeszcze jakieś sprawy na uczelni w Krakowie, redagowała tomik poezji do druku z zajęć poetyckich z młodzieżą . Załatwiała formalności związane z praca w teatrze w Nowym Jorku. Przygotowywała się do podróży swego życia. Planowała ślub z Davidem na sierpień, żebym mogła do niej przylecieć w wakacje i być z nią w tym dniu. Biegałyśmy po sklepach, kupując oczywiście najpotrzebniejsze rzeczy. W międzyczasie każdą wolną chwilę spędzała przy komputerze i przy telefonie z Davidem. On chciał o niej wszystko wiedzieć. Tak się cieszyła, że wreszcie ktoś ma dla niej czas, ze jest nią tak bardzo zainteresowany. Dyskutowali, wymieniali poglądy. Zadawała mu relacje ze wszystkiego co robiła. Zawsze chciał ją mieć pod telefonem. Jeśli była poza domem, starała się szybko załatwić swoje sprawy i wrócić. Kiedyś trochę przedłużyło się jej spotkanie z młodymi poetami, a właściwie z jednym z nich z Markiem, który miał po niej przejąć grupę. David zadzwonił.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137