77
77
Gdy dotarłyśmy na miejsce zapaliłyśmy znicze, ułożyłyśmy porozrzucane kwiaty, odmówiłyśmy modlitwę . Szukałyśmy też grobu Marty drugiego dziadka. Znalazłyśmy go po dłuższej chwili. Potem poszłyśmy do kościoła. W czasie mszy Marta powiedziała mi, że jest jej słabo. Myślałam, że tak przeżywa pierwszą wizytę u dziadka na grobie. Gdy wracałyśmy Marta znowu zaczęła mi mówić, że nie może oddychać. To tylko stres – pomyślałam. W pociągu jednak poczuła się gorzej:
- Mamo tu jest tak gorąco. Wszystko mnie piecze.
Sprawdziłam grzejniki. Nie były zbyt gorące. Po powrocie do domu, gdy Marta się przebierała zobaczyła, że ma całe łydki w czerwonych plamach.
- Mamo zobacz!
- Ojej Marta ! – Przestraszyłam się. Jutro proszę idź do lekarza.
Tak też zrobiła. Lekarka powiedziała jej, że to zapalenie żył i dostała antybiotyk. Potem poczuła się jeszcze gorzej. Zaczęły się wymioty. To był wtorek.
- Marta proszę zadzwoń jutro do przychodni i zamów wizytę domową a, a ja pójdę po szkole do tej pani dermatolog, która przepisała ci ten antybiotyk. Proszę nie wychodź z domu. Jest mróz.
Następnego dnia po szkole poszłam do poradni dermatologicznej. Powiedziałam lekarce o tym co się dzieje
z Martusią. Przepisała mi inny nowy antybiotyk. Powiedziała, że teraz już powinno być dobrze.
- Proszę pani, ale moja córka twierdzi, że ją wszystko bardzo boli.
- To jest zapalenie żył i jest bolesne. Ale tę chorobę szybko się leczy. Będzie wszystko dobrze. Proszę się nie martwić, do wylotu do USA wyzdrowieje.
Uspokojona wróciłam do domu. Przywitała mnie Marta:
- Mamo, była pani doktor Zakrzycka. Zbadała mnie i powiedziała, że oddałaby mnie do szpitala.
Komentarze
Prześlij komentarz