89

89

Byłam na nią wściekła, kiedy powiedziała beztrosko do Marty:

- Nie myśl teraz o Stanach Zjednoczonych, bo tak szybko tam nie polecisz. To będzie długie leczenie.

- Proszę pani, proszę tak nie mówić do córki, proszę nie zabierać jej marzeń. Czy w tym szpitalu jest psycholog?

- Jest, ale tylko na oddziale dziecięcym.

- Proszę mi powiedzieć dlaczego Marta została przewieziona

z poprzedniego szpitala. Tam miała przynajmniej ładny pokój

z łazienką i czajnik w pokoju do parzenia herbaty.

- Ponieważ tam nie maja łóżek do dializy.

- To dlaczego tutaj Marta nie jest dializowana?

- Nie wiem. Nie mam takiego zalecenia. Jutro będzie miała szczegółowe badania.

- Dobrze poczekamy do jutra.

Poszłyśmy do szpitalnej, ładnej kawiarenki. Marta kupiła sobie parę brakujących drobiazgów. Chciałam jej zamówić obiad.

- Nie mamo, nie jestem głodna. Zjadłam obiad w szpitalu i nawet mi smakował.

- Marta ja wiem, jakie są szpitalne obiady. Naprawdę kupię ci coś dobrego.

- Dobrze, jeśli chcesz to możesz mi kupić ciacho i herbatę. Popatrz jest waniliowa, taka piłam w Nowym Jorku.

Piłyśmy herbatę i snułyśmy plany na przyszłość. Cieszyłam się, że Marta coraz lepiej się czuje.

- Mamo, czy możesz w piątek nie iść na dyżur, bo mają mi przywieść promesę wizową?

- Jasne. Oddam komuś dyżur. Ale mam nadzieje, że do piątku już będziesz w domu.

- Wiesz, ale tak na wszelki wypadek.

- Dobrze.

Zbliżał się już wieczór. Poszłyśmy do jej pokoju. Zaparzyłam jej herbatę do termosu, żeby miała na noc. Umyłam jej piękne, długie blond włosy w umywalce.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137