88

88

Tak też zrobiłam. Po zajęciach w szkole spokojnie pojechałam do Marty. Nie spieszyłam się, ponieważ odwiedziny były od piętnastej. Jakież było moje zdumienie, gdy na izbie przyjęć powiedziano mi, że nie ma tutaj takiej pacjentki. Dopiero, kiedy dzwoniłam do Marty i podała w której jest sali pani recepcjonista ją znalazła. Sala, w której była moja córka była przepełniona. Jej łóżko było przy samych drzwiach. Próbowałam znaleźć jej lepszy pokój, ale pielęgniarka stwierdziła, że to najlepsza sala. Czekałyśmy na lekarza, ponieważ wszyscy już poszli i na popołudniowy dyżur przychodził inny lekarz.

- Mamo wiesz, jak tu jest beznadziejnie w tym szpitalu. Cieszyli się, że z poprzedniego szpitala mam weflon i nie będą mi musieli dawać swojego nowego. W ogóle to kazali mi zbierać mocz, co godzinę.

- Dobrze Martuś to chodź do toalety z tym swoim zbiornikiem , pomogę ci.

Poszłyśmy. Na korytarzu wiało.

- Marta uważaj, żebyś się nie przeziębiła. Tutaj tak wieje.

- Nie martw się mamo. Mam twój ciepły płaszcz kąpielowy.

Na korytarzach chorzy prosili siostry o pomoc. Na dyżurze były tylko dwie pielęgniarki. Gdy zobaczyłam w jakim stanie są toalety, kazałam Marcie zebrać mocz w kabinie prysznicowej. Chciała wziąć prysznic, ale się nie zgodziłam. W tym pomieszczeniu wiało i co tu mówić było nieczysto. Znając łatwą możliwość przeziębiania się Martusi, nie chciałam kusić losu.

- Umyjesz się córeczko w pokoju. Tam przynajmniej jest czysto.

- Dobrze mamo, ale pomożesz mi ?

- Oczywiście.

Na szczęście przyszła lekarka. Jak się okazało niewiele wiedziała o chorych, ponieważ pracowała w innym miejscu, a do tego szpitala przychodziła na popołudniowo - nocne dyżury. Byłam na nią wściekła, kiedy powiedziała beztrosko do Marty:

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137