87

87

Ucieszyłam się, że będzie miała dobre towarzystwo. Czuła się już dobrze, chociaż była zmęczona. Lekarze zapowiadali, że będą nad nią czuwać. Spokojnie wróciłam do domu. Miała ze sobą telefon. Zadzwoniłam z domu. Stwierdziła, że jest wszystko dobrze. Zupełnie wyczerpana zasnęłam. Rano modliłam się do Pana Jezusa. Miałam takie przekonanie, jakbym usłyszała głos, który mi powiedział: ”Marta jest chora na nerki”. Jak tylko przyszłam do szkoły zadzwoniłam do Michała:

- Michał, musisz być przygotowany na to, że będziesz musiał oddać Martusi nerkę.

- Mamo co ty opowiadasz, zwariowałaś!

- Nie, ale może się okazać, że moje nerki nie będą dobre.

- Nie będę o tym z tobą rozmawiał.

- To nie.

Zaraz potem zadzwoniłam do Marty:

- Jak się czujesz moja kropeczko?

- Mamo coś jest nie tak. Czuję się dobrze, dostałam kroplówkę, ale lekarze chcą z tobą rozmawiać

- Dobrze podaj mi telefon do nich.

Marta poszła po numer. Zadzwoniłam.

***

22 lipca 2010 r.

Jestem w Rzymie. Siedzę sobie w ogrodzie w Zgromadzeniu Sióstr de Notre Dame. Jest pięknie. Przed sobą mam drzewa z mandarynkami, drzewa oliwne i mnóstwo przepięknych krzewów i kwiatów. Mam ciszę i spokój. W tym miejscu mogę dalej pisać. Lekarz stwierdził, że prawdopodobnie Marta ma problem z nerkami, ale prze telefon nie udziela szczegółowych informacji. Jednak po mojej pracy Marta będzie już w szpitalu przy ul. Kościuszki. Tam tez będę mogła do niej pójść i otrzymam informacje na temat jej leczenia.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137