78
78
- A chcesz iść do szpitala?
- Nie wiem. Raczej nie.
- No, dobrze. Zobaczymy, jak się będziesz czuła po tym nowym antybiotyku.
Na szczęście antybiotyk zadziałał. Czerwone plamy zniknęły. Ból powoli ustępował. Chociaż i tak Marta brała paracetamol, gdy miała nawroty bólu. Była jednak osłabiona. Był ostatni czwartek miesiąca, w którym odbywały się msze z modlitwą o uzdrowienie. Wróciłam późno ze szkoły i przygotowywałam się do wyjścia.
- Mamo, pójdę z tobą na mszę./ Marta zawsze chodziła ze mną, gdy była w Gliwicach./
- Nie Marta, lepiej nie. Jest taki mróz i możesz się bardziej przeziębić. W kościele jest zimno. Zostań w domu córeczko i powygrzewaj się w łóżku. Niedługo lecisz do Nowego Jorku. Musisz być zdrowa. Napisz swoje intencje a ja wrzucę je do koszyczka przy ołtarzu.
Wzięłam przygotowane przez Martę kartki i poszłam. W czasie mszy gorąco się modliłam o jej zdrowie i błogosławieństwo w planach życiowych. W czasie uzdrowień usłyszałam proroctwo: „ W kościele jest kobieta około pięćdziesięciu lat. Pan Jezus chce jej powiedzieć, że jej córka jest ciężko chora. Ale za wierność Panu Jezusowi, mówi jej, żeby się nie martwiła, bo On się o wszystko zatroszczy”. Poczułam się uspokojona. Kiedy wróciłam do domu radośnie powiedziałam do Marty:
- Córeczko nie martw się, Pan Jezus cię uzdrowi.
W piątek zaraz po szkole poszłam na dyżur do telefonu zaufania. Z pracy dzwoniłam do rodziny z prośbą, żeby porozmawiali z Martą przez telefon. Była cały dzień sama w domu. Niepokoiłam się o nią. Kiedy wróciłam z dyżuru, Marta jak zwykle rozmawiała z Davidem. Sprawdziła mi tylko konto na Internecie i okazało się, ze wreszcie wpłacili mi pieniądze z OHP
Komentarze
Prześlij komentarz