74
74
Za chwile znów zadzwonił, ale wtedy już ze sobą rozmawiali jak zawsze długo i czule. Pamiętam, że gdy w piątki po dyżurze w telefonie zaufania, wracałam do domu o dwudziestej drugiej trzydzieści, najczęściej Marta siedziała w moim pokoju na wersalce i oczywiście rozmawiała z Davidem przez telefon. Wchodziłam do pokoju i mówiłam:
- Hello David – i machałam mu ręką.
- Mamo on cię nie widzi – mówiła do mnie Marta.
- No tak, ale czuję, jakby był z nami – odpowiedziałam.
- Poczekaj dam na głośnomówiący .
- Hi MS Elizabeth, jak się masz – mówił łamanym polskim, chcąc mi zrobić przyjemność.
- I working, working and working – odpowiadałam moim słabym angielskim. – Martuś nie będę już wam przeszkadzać
i wychodziłam do drugiego pokoju.
- I like you – czasami dodawałam.
A David odpowiadał :
– I like you too-.
Pamiętam, że niektóre rozmowy poruszały Martę. Wchodziła wtedy do naszej sypialni i telewizorni , jak czasami nazywała ten pokój i mówiła:
- Mamo, David twierdzi, że przesadzam z holocaustem i cały świat też. Mówi, ze tyle lat czarni byli niewolnikami i tak strasznie ich traktowano, a świat milczał i milczy o tym do tej pory.
- Wiesz Marta, jak tak się nad tym zastanowić, to on ma rację.
- Ty też tak uważasz?
- Myślę, że tak. Teraz tak, wcześniej nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Sama mówiłaś o „ukrytym rasizmie” w USA. Doświadczyłaś tego, gdy chodziłaś z Davidem po Nowym Jorku. Przecież powiedział ci, że boi się wychodzić ze swojej dzielnicy. A dzięki tobie poznał Nowy Jork, bo jesteś biała i ciebie traktują inaczej. Mówiłaś, że w jakimś drogim sklepie nie chcieli was obsłużyć, bo przyszłaś z czarnym chłopakiem, chociaż za przyczynę podawali, że nie wyglądacie na bogatych, a to był sklep dla elity.
Komentarze
Prześlij komentarz