107
107
Często też PŁACZE razem ze swoją rodzina i znajomymi. Zresztą o tym tez wspominał Michał kiedy był w domu, że David mu mówił, że zawalił mu się nagle cały świat. Tak to prawda. W końcu mieli się pobrać z Martą. Miał się wyprowadzić od rodziców i zamieszkać z moją córką. Razem mieli tworzyć swoje życie. Nagle wszystko mu się rozpadło w jednej chwili. Został z niczym. Tylko ze wspomnieniem złotowłosej dziewczyny, która tak bardzo go kochała, że gotowa była do niego polecieć za ocean. Równie mocnym uczuciem obdarzała tylko scenę w teatrze. Po tej rozmowie z Markiem zaczęłam się niepokoić o Davida. Tym bardziej, że widziałam ostatnio przez chwilę Martę leżącą na tapczanie z różańcem w ręku. Nie wiedziałam o co chodzi. Przecież codziennie wieczorem odmawiam modlitwę różańcową. Zadzwoniłam do księdza Macieja i powiedział, żebym poszła do katedry. Modliłam się przy obrazie Matki Bożej. Może to chodziło o Davida? Wieczorem zadzwoniła do mnie moja kuzynka z Rzymu. Wiedziałam, ze w Zgromadzeniu są siostry amerykanki. Poprosiłam, żeby do niego zadzwoniły. To było dobre posunięcie. Siostry zaczęły do niego dzwonić i z nim rozmawiać. Wysłały mu kasety i książki. Ja dzwoniłam w każdą niedzielę. Przychodziła Marty koleżanka i tłumaczyła rozmowy. Po jakimś czasie David wrócił do pracy. Na szczęście wrócił też na studia. Jeszcze w czerwcu, zanim pojechałam do Rzymu, pół roku po odejściu Marty siostry mówiły, żeby go pilnować, bo ciągle wracają mu myśli samobójcze. Mówiły, że jest bardzo wrażliwy. Trzeba bardzo uważać, co się do niego mówi. Moje uczennice na jakimś amerykańskim blogu w internecie znalazły wpis Davida zaraz po śmierci Marty. Pamiętam, że pokazywały mi i tłumaczyły. Napisał coś w stylu, że gdy do niego zadzwoniłam ze szpitala i dowiedział się , że jego ukochana dziewczyna z którą chciał przeżyć swoje życie, nie wróci do niego, że nie żyje to poczuł, jakby spadła na niego ogromna góra kamieni i on nie mógł się dźwignąć.
Komentarze
Prześlij komentarz