93

93

- Dobrze córeczko.

Wzięłam poduszkę z sąsiedniego wolnego łóżka, ale wybiegła ze swojego pokoiku, jakaś pielęgniarka i wyrwała mi te poduszkę z okrzykiem:

- Co pani robi?!

- Chcę dać córce – odpowiedziałam.

- Ale nie wolno, z tego łóżka.

- To co mam zrobić?

- Nie wiem.

Nagle zobaczyłam wszystkie rzeczy Marty przy łóżku. Wyjęłam więc jej płaszcz kąpielowy. Zwinęłam go i podłożyłam pod poduszkę.

- Lepiej Marteczko?

- Tak mamo.

Ocierałam jej twarz, piękną ,słodką z potu. W pewnym momencie zaczęła kaszleć i pluć krwią. Zadzwonił telefon. To ksiądz Robert.

- Elżuniu jestem już w szpitalu, gdzie jesteście?

Podałam księdzu piętro i numer sali.

- Marta na chwilę wyjdę po księdza. Poradzisz sobie?

- Tak mamo.

Wybiegłam na korytarz. Ksiądz już był. Założył foliowy płaszcz i wszedł razem ze mną do Marty. Znowu pojawiła się ta sama pielęgniarka, która krzyczała o poduszkę.

- Dlaczego pani tu weszła z tym mężczyzną?

- To ksiądz. Nie widzi pani.

- Ale po co ksiądz?

- Bo Marta jest chora i potrzebuje sakramentów.

- My mamy swojego księdza w szpitalu i jak będzie potrzebny to wezwiemy.

- My też mamy swojego księdza. Jest naszym przyjacielem.

  Kiądz Robert rozpoczął modlitwę i zaczął Martę namaszczać.

- Mamo co się dzieje?- zaniepokojona spytała Marta.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137