117

117

Przywitaliśmy się długim mocnym uściskiem. W tym uścisku wyczuwałam muskularne ciało. Wysportowany. Marta mówiła, że trenuje football amerykański. Jak Martusi musiało być dobrze, w jego ramionach, bezpiecznie-pomyślałam. Byłam wzruszona, oszołomiona. Nie wiedziałam jak reagować. W tym mocnym uścisku, w którym dodawaliśmy sobie siły powiedziałam do niego:

- David, my son.

Uśmiechnął się uroczo, pokazując perłowo białe zęby.

- Hi, my mum, how are you?

Odsunęłam się. Patrzyłam na niego myśląc o Marcie. Poprosiłam Piotrka, żeby mu powiedział:

- Nie dziwię się Martusi, że tak bardzo ciebie pokochała. Ja też bym to zrobiła na jej miejscu.

Zauważyłam radość na jego twarzy. Poczuł się zaakceptowany. David zaproponował po przywitaniu i poznaniu się osobiście, żebyśmy poszli usiąść. Na Six Avenue są stoliki z krzesełkami jest też Mc` Donald`s. Poszliśmy. To było blisko. Byłam wzruszona, zdenerwowana. Wszystko chciałam powiedzieć od razu. Zadawałam mnóstwo pytań.

- Czy wyrażasz zgodę, aby być adopcyjnym ojcem już sześcioletniego Thomasa z Kamerunu, którego wybrałam na dziecko Marty i twoje poprzez adopcję serca?

- Tak. To bardzo dobry pomysł. Bardzo mi się podoba.

- Czy mogę twoje zdjęcia i imię wykorzystywać w tomikach

i płytach Marty?

- Oczywiście.

- Czy mogę twoją historie i Marty opowiadać dziennikarzom

i ludziom?

- Tak możesz.

Zgadzał się na wszystko. Gdy usiedliśmy, zmówiliśmy coca – colę. Zaczęłam wyjmować z plecaka, Marty plecaka, to co dla niego przygotowałam i kamerę. Wyjęłam już wydany trzeci tomik Marty poezji „Nowe oblicze życia”. Otworzył go na chwilę, popatrzył na zdjęcie i zamknął.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137