110
110
- Miś, przecież nie było prokuratora, ja mam mu zanieść wyniki.
- Mamo, nie wiem, daj sobie spokój i tak do niczego nie dojdziesz. Marcie życia nie wrócisz, a tak naprawdę ukażą najmniej winnych. Prawdziwym winowajcom nic się nie stanie. Żyjemy w takim systemie. Poza tym w Polsce i tak brakuje lekarzy. Zajmij się czymś innym. Mam też dla ciebie wiadomość. Po tym co się stało z Martą, postanowiłem, nie czekać. Basia jest w ciąży. Dwa tygodnie po śmierci Marty począł się nasz potomek.
- Tak się cieszę synu. Gratuluję. Masz rację.
Przez dwa tygodnie walczyłam ze szpitalem o dokumentację, której nie chcieli mi wydać. Interweniowałam, gdzie mogłam, w końcu z bezradności zapytałam panią dyrektor szpitala:
- Czy po dokumentację leczenia mam przyjechać z telewizją? Chyba pani wie, że mój syn jest aktorem?
Jeszcze tego dnia pani zadzwoniła, że mogę przyjść po kartę choroby. Tylko teraz po co mi ona, kiedy prokurator umorzył śledztwo. Zastanawiałam się też długo, czy nie zabrali serca Marty? Nie wiem może jeszcze kiedyś wrócę do tej sprawy. W tym czasie nie maiłam już sił. Być może wtedy postanowiłam napisać tę książkę, żeby pokazać ludziom, jak wygląda leczenie w Polsce i dochodzenie sprawiedliwości. Jeśli tak leczy się młodą, piękna i zdolną dziewczynę, to można zadać sobie pytanie jak leczy się ludzi starych, samotnych, nikomu niepotrzebnych ? Oddałam materiał do wydrukowania Marty tomiku koleżance, która miała dokończyć tłumaczenie na język angielski i oddać do drukarni. Zakończyłam rok szkolny i zaczęłam się przygotowywać do podróży do Rzymu. Wiersze Marty, które dałam do tłumaczenia, były w komputerze. Było ich siedemdziesiąt i myślałam, że to wszystkie. Zaczęłam przeglądać rzeczy w Marty biurku. Szukałam pamiętników.
Komentarze
Prześlij komentarz