1 grudzień – niedziela
1 grudzień – niedziela
W tym tygodniu trochę się wydarzyło, lecz nie był to najlepszy z tygodni. Ja poczułam trochę więcej sympatii do Marka. A on stał się chłodniejszy w stosunku do mnie. W poniedziałek / 25 listopada / byłam na meczu ósmej A ze Szkołą Podstawową nr 12. Nie grało kilku najlepszych chłopaków. Ale Marek i Polo siedzieli naprzeciwko nas. Tzn. Polo wpisywał punkty, a Marek mierzył czas. Kilka razy Marek zerkał na nas. Nie wiem dokładnie na którą. Ale ogólnie było dość sympatycznie. Na meczu również byłam we wtorek i w środę. W środę był już Marek i Polo, i jak grali. Wygraliśmy 111:42.
/ Dopisek – notabene setny punkt na tym meczu zdobył Polo/.
Marek parę razy na nas spoglądał. Było bardzo fajnie.
/ Dopisek – na tym meczu powstało sławetne powiedzenie. Po raz pierwszy powiedziała je Dymek. Mam na myśli: „ Oj, jak to go musiało zaboleć”. Powiedziane to było, kiedy Marek przejechał z metr na tyłku/.
W piątek 29 listopada miała być dyska. Ale jak się okazało u nas w parafii był obraz i telefonowali rodzice z pretensjami, że to jest skandal, odciąganie od Kościoła itp. Dyska została przeniesiona na 9 stycznia. Mój humor po tym wydarzeniu był okropny. Myślałam, że na tej dyskotece coś się wydarzy. Moje nadzieje z nią związane, były olbrzymie. No cóż może w styczniu coś się wydarzy. Coś co zmieni chociaż w pewnym stopniu moje życie. Boże bardzo proszę niech coś się zdarzy. Proszę!!!
Witam.
Dzisiaj dalsza część historii o Marku. We wczorajszym wpisie Marta wspomniała, że była w "Bravo" z bratem. Owszem Marta chodziła ze starszym bratem na imprezy, ale zawsze odbierałam ją o 22:00. A "Bravo" już nie ma.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz