14 marzec – piątek
14 marzec – piątek
Znowu przegląd tygodnia.
Sobota – Stwierdziłyśmy z Keketką, że idziemy do miasta. No i oczywiście z naszym szczęściem spotkałyśmy kilka osób. Najpierw spotkałyśmy Asię i Basię, które słodko się do nas uśmiechnęły i powiedziały nam:
- „Cześć”.
/ I od tamtego czasu chyba przez trzy dni robiły to samo/.
/ Dopisek – Ciekawe w jakim celu?/
Następną osobą, którą spotkałyśmy był nie kto inny jak Marek z mamą, która wyglądała całkiem sympatycznie. Ale Marek nas późno zauważył i nie zdążył nic wymyślić / na szczęście!/
Następna była Iwona. I potem niby przez przypadek „spotkałyśmy” Kazka. A dokładniej to weszłyśmy w jedną uliczkę, żeby na niego wpaść. Ale opłacało się./ Dopisek – On chyba widział, że specjalnie to zrobiłyśmy/.
Uśmiechnął się do nas i powiedział:
- „Cześć”.
Wieczorem poszłam do Keketki, bo jej mama była na imieninach. Byłyśmy tak wkurzone na Marka, że zaczęłyśmy pisać list o nim. Do domu wróciłam po północy.
Poniedziałek- W szkole było dosyć nudno. Co prawda Marek się już ze mnie nie nabijał. Ja miałam wręcz cudowny humor. Było mi wszystko obojętne. Jeszcze brałam udział w zebraniu samorządu szkolnego. I próbowali mnie wciągnąć w „Randkę w ciemno”, która ma być w „Dzień wiosny”.
Wtorek – We wtorek wpadłam na głupi pomysł, aby napisać Markowi markerem co o nim sądzę. Jak pomyślałam, tak się stało. W każdym razie „wyzwałam” go od podrywaczy itp. I na następnej przerwie on zaczepił najpierw Keketkę a później mnie. Spytał się mnie, czy to napisałam. A że zrobił to z zaskoczenia, to ja zaprzeczyłam.
Dopisek – Właściwie mogłam mu powiedzieć prosto w oczy to co o nim sądzę!/
Potem powiedział mi:
- „Mogłaś powiedzieć mi to prosto w oczy”.
I powiedziałam mu, że:
- „Ja siedzę w drugiej ławce, a nie w ostatniej”.
I poszłam. Widziałam jednak, że się tym przejął. Jak się później dowiedziałam, przejął się tym tylko dlatego, że się z niego nabijali wszyscy ludzie z klasy. Jednak ja sądziłam, że go „zraniłam”. I przez całą jedna lekcję było mi potwornie głupio. I chciałam go przeprosić i wszystko wyjaśnić. Jednak kiedy go znowu zobaczyłam, przeszła mi ochota do jakichkolwiek przeprosin. No i jeszcze we wtorek wychowawczyni Tomek i Marta Mi. złożyli mu propozycję, żebym brała udział w wyborach miss.
/Dopisek – No za…. Aż żałuję, że teraz to przeczytałam! Marta Mi. chciała, żebym brała udział w wyborach miss. Niemożliwe!18.02.05 r./
Jednak zrezygnowałam.
Środa - W środę rozmawiałam z Basią i Gosią w łazience oraz z Alą. Rozmowy co prawda dotyczyły wyborów miss, ale jednak coś. A tak w ogóle to wszyscy sądzili, że na wybory idziemy ja a Keketką i ewentualnie Anką, bo byłyśmy w spódniczkach. Wybory miss były całkiem O.K. gdyby nie to, że były fałszywe, bo jury od razu wiedziało, że wygra Ala. Jednak mało kto zgadzał się z werdyktem. Potem poszliśmy do klasy ósmej A, gdzie mieliśmy mieć lekcję. No i zmyłam spirytusem napis z ławki Marka. Chwilę później przyszedł Olek. I wtedy ja, Magda i trochę Keketka zaczęłyśmy, mówić na temat Kasi. Anka jej broniła, a my wręcz przeciwnie. A Olek wszystkiemu się przysłuchiwał i wyciągał / chyba/ wnioski. Poszłyśmy w końcu od nich z klasy. Pod sklepikiem Marek raz popatrzył na mnie. Jednak to nic nie znaczyło. A poza tym on mnie już chyba nienawidzi / wcale mu się dziwię/.
/ Dopisek – O ile kiedykolwiek żywił do mnie jakikolwiek „uczucia” – mam na myśli sympatię lub antypatię/.
Chyba za dużo złego mu wyrządziłam. Straciłam wszystkie szanse na zaprzyjaźnienie się.
/ Dopisek – Czy on kiedykolwiek miał ochotę się ze mną zaprzyjaźnić?/
Jeszcze później pooglądałyśmy z Keketką mecz, który grali na boisku szkolnym. Było nawet O.K.
Czwartek – W czwartek wszyscy nas kompletnie olewali / nawet Piotrek/. W ogóle miałam ponury nastrój przez wszystkich idiotów. Przez cały dzień było nudno. Kiedy wracałam z Keketką z basenu oczywiście musiałyśmy spotkać Marka. Był on z Boomerem, Iwoną i Agą. No i najpierw stwierdził nam takie sympatyczne:
- „Cześć”.
Jednak my go olałyśmy. Więc on powiedział nam:
- „Cześć lalunie”.
Byłam na niego tak bardzo wkurzona, że myślałam, że go zamorduję. Ale nie pokazałam tego po sobie.
Jeszcze tego samego dnia ucięłam sobie z Anką dłuższą pogawędkę z Bartkiem. Było bardzo sympatycznie. Bartek jest bardzo fajnym kumplem./ Dopisek – czasami!/
Piątek – Cały piątek to jedna wielka nuda. Klasa ósma A pojechała do Chorzowa. A w szkole było cicho i spokojnie. Czyli po prostu nudno. Kiedy byłyśmy z Keketką w ósmej A, znalazłyśmy byty, koszulkę, spodenki i … skarpetki Marka. No i ja ze swoim temperamentem i pomysłowością wpadłam na najbardziej genialny pomysł na świecie. Otóż napisałam mu dwa listy i wsadziłam do jego butów. Jeden list był sympatyczny, a drugi nie. I ten drugi brzmi mniej więcej tak:
<„ Cześć laluniu! Nie obrażaj się / bo tak stwierdził Marek do Keketki/ Czy nie sądzisz, że trochę przesadziłeś? Uwielbiasz się popisywać. Prawda? Ale może byś trochę uspokoił? Weź się od nas ODCZEP O.K?”
Ciekawa jestem jak ty byś się czuł, gdybym się do Ciebie zwracała „laluniu”? I nabijała się z ciebie? Pomyśl nad tym chwilę”>.
Dzisiaj była msza. Było fajnie. Był Piotrek i parę razy się fajnie uśmiechał. Był też Tomek, który jest całkiem sympatyczny.
Witam.
Marta w tej częsci pisze już raz na tydzień, ale wciąż ciekawie.
Pozdrawiam
Ela
Komentarze
Prześlij komentarz