11 kwiecień `97 – piątek

11 kwiecień `97 – piątek

To już czwarty pamiętnik. Mam nadzieję, że rozpoczyna coś nowego w moim życiu. Mój dzisiejszy humor nie nadaje się do rozpoczynania pamiętnika. Z tego co sądzę, to dzisiejszy wpis będzie pesymistyczny. Nie pisałam nic przez trzy tygodnie. Trochę się ostatnio wydarzyło. Może to troszeczkę streszczę. W niedzielę 23 marca w kościele siedziałam z Keketką przed Kanią i jego kumplem. Oczywiście przekazałam im „znak pokoju”. Fajnie mi wtedy było, bo Kania olał Keketkę i podał rękę mi. Dopiero potem jej. Keketka była wkurzona, bo to już drugi raz / pierwszy Boomer/.

/ Dopisek – Wow!!!/

Przez te trzy dni przed świętami Marka nie było w szkole. I było trochę nudno. Bajka był w stosunku do mnie całkiem sympatyczny. Parę razy się do mnie uśmiechnął.

/ Dopisek – Ciekawe dlaczego? O co mu chodziło? Przecież nigdy więcej nie interesowałam go/.

Byłyśmy na treningu. I tam wydarzyło się coś niezwykłego. Otóż na treningu zjawił się nie kto inny jak Jacek.

/ Dopisek – No rzeczywiście CUD. To był na treningu i co z tego/.

Ale nie jestem pewna, czy zajarzył, że nas zna. Ogólnie wszyscy mieli głupie miny. I Marek znowu coś głupiego stwierdził do nas / to znaczy mnie i Keketki/. Przez całe święta było nudno. Dopiero we wtorek czyli w Prima Aprilis było trochę ciekawiej. Zadzwoniłyśmy od Keketki do Marka i puściłyśmy mu „Piękną i rycerza” Anity Lipnickiej. Potem jeszcze oglądałyśmy mecz Bajki. Znów fajne miny. Przez środę i czwartek w szkole nic się nie działo. W piątek na naszym w-f- ie była prawie cała ósma A. Mieli nieziemski ubaw z nas. Tylko Piotrek i Siergie zachowali się O.K. Chociaż o nas gadali. Ale to było pozytywne.

/ Dopisek – Czy ja wiem? Nie byłabym taka pewna/.

W sobotę byliśmy w szkole, ale ósma A miała mecz. I większości ludzi nie było w szkole. Było nudno.

/ Dopisek – To prawda!/

W ostatni poniedziałek polubiłam bardziej Polo.

// Dopisek – Ha, ha, ha! To jest śmieszne. Jego nie można lubić, bo jest fałszywy. Z jednej strony lubi cię / lub udaje/ z drugiej nabija się z ciebie//.

I teraz już jednoznacznie mogę stwierdzić, że jest o wiele fajniejszy bez kumpli. We wtorek Marek sprawdzał naszą reakcję na super nowinę, że jest mecz. Sądził pewnie, że jakoś głupio zareaguję. Ale ja powiedziałam:

- „To super. Życzę wygranej”.

I sobie poszłam. Również we wtorek Keketka była „żywcem wniebowzięta”. Rozmawiała z Markiem, patrzyła mu się prosto w oczy itp. itd.

/Dopisek – To był pierwszy raz kiedy Keketka pokazała co umie i jaka jest naprawdę. Szkoda, że ja tak nie umiem. Lecz a drugiej strony od tamtej pory Marek i Boomer nabiją się z niej, więc…/.

Ale mi ostro twierdziła, że to skończony idiota. I że ona do niego nic nie ma. Ale chyba najważniejsze jest to, co ja czułam. A czułam się tragicznie. Wyszło na to, że Marek woli Keketkę. Od tego czasu wychodziło na to nie raz. Jeszcze nigdy tak się nie czułam. Serce rozrywa mi się na tysiące kawałków. A moja dusza / czy jak to nazwać / jest przesycona pustką. Chyba najbardziej trafnym stwierdzeniem będzie to – czuję się okradziona z czegoś wartościowego. I na razie nie mam czym tego zastąpić. / To znaczy nikt mnie nie zauważa tak ewidentnie. Takie pokątne spojrzenia nie są zbyt wystarczające. Tym bardziej, że często mogą nie być przeznaczone dla mnie/. Muszę tu jeszcze napisać, że żeby było ciekawiej, to Anka też potajemnie wzdycha do Marka. Cóż trzeba stwierdzić, że koniec z głupimi nadziejami. Dzisiaj doszłam do wniosku, że była bym chyba ostatnia osobą, w której ktoś mógłby się zadurzyć. Teraz już przechodzę do wydarzeń z dzisiejszej mszy młodzieżowej. Pojawili się na niej różni ludzie. Wymienię ich tu: Boomer, Siergie, Polo, Marek, Kania i jego kumpel. Acha pominęłam jeszcze Kazka i dziewczyny. No i w kościele siedziałyśmy za Markiem i Siergim. Tylko, ze oni siedzieli trochę z boku. Obok nas dla odmiany siedział kumpel Kani i Kania. Boomer z Polo siedzieli gdzieś z przodu. Na samym początku mszy Marek zapatrzył się na Keketkę, a ja wtedy patrzyłam na niego. I on to zauważył. I na pewno stwierdził, że jestem potwornie zazdrosna. Potem przez całą mszę był zazdrosny o Alkę, która teraz chodzi z Bajką.

/ Dopisek – No proszę. A ja sądziłam, że mu nigdy na niej nie zależało!/

Bardzo na dzisiejszej mszy podobał mi się Kania. Był niezwykle rozgadany i roześmiany. Jak nigdy. Jeszcze Siergie był dzisiaj bardzo fajny. Odszedł zupełnie od kumpli / już w drodze powrotnej/

i patrzył się na nas. On jest kochany. Boomer też. I jeszcze do nich dołącza Kania. To są chłopcy, którzy mogliby szybko zdobyć moje serce. Tylko, że oni tego nie chcą.

/ Dopisek – A to chyba największy problem. Poza tym Siegii nigdy nie wiedział o moim istnieniu. Ale to przecież szczegół/.

 

Witam.

Dzisiaj dalsze przeżycia Marty w szkole podstawowej. 

Pozdrawiam

Ela

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137