7 marzec – piątek

7 marzec – piątek

W sumie ten tydzień należał chyba do najlepszych w moich dotychczasowych perypetiach z Markiem. Jednak jakoś to wszystko // on też/ jest mi obojętne.

/ Chyba sama siebie oszukuję. Przecież on jest ważny w moim życiu //.

Znowu zrobię przegląd tygodnia dzień po dniu:

Poniedziałek – No, -poniedziałek był bardzo fajny. Już dokładnie nie umiem przypomnieć sobie wszystkich tych malutkich momentów. Wiem, że w pewnej chwili kiedy szłam z „Tegesami” / od tamtej pory ich nie lubię/ Marek chciał mi je wziąć / nie wszystkie oczywiście/. Z tego co mi mówiły, dziewczyny nawet się zapytał czy może. Jednak ja go nie słyszałam. A tak w ogóle to nie wiedziałam,o co chodzi. Bo Marek, Bumer i Siergie nie pozwalali nam przejść. Więc ja sobie stałam, patrzyłam na Marka i próbowałam zrozumieć o co chodzi. A nie wiedziałam, że on chciał „Tegesy”. W każdym razie poprzyglądałam mu się z bliska. I stwierdziłam, że mi się bardziej podoba. I w ogóle to bardzo fajnie się czułam, stojąc schodek niżej od niego i przyglądając się mu. No ale w ogóle super było w Agrochansie / tego sklepu też nie lubię/. Anka poszła do sklepu bez nas / my byłyśmy w Hadze/. I gadała chwilę z Markiem i Bumerem / to znaczy zadawała pytania, oni odpowiadali lub nie/ którzy byli w sklepie. / Zapomniałam napisać, że już odkąd wyszłyśmy ze szkoły, oni szli za nami i coś chcieli.

I nawet Bumer, który nigdy nic nie mówi i na nic nie odpowiada, odpowiedział na moje:

- „Szkoda, że nie trafiłeś”.

Kiedy rzucał w Polo kamykami.

- „Szkoda”.

A potem:

- „Ale spróbuję jeszcze raz”/.

No i w tym sklepie Marek stwierdził do Keketki:

- „Cześć”.

A chwilkę później do mnie stwierdził:

- „Cześć Marta”.

Zdziwiłam się, ale poczułam się sympatycznie.

Wtorek – We wtorek ja szalałam. Mówiłam i robiłam różne głupie rzeczy. Nie chce mi się ich dokładnie opisywać. No może tylko napiszę, że powiedziałam:

- „Cześć”

Kazkowi / odpowiedział mi/ Siergieju / nie usłyszał mnie/ oraz Markowi / kiwnął mi głową, czyli to chyba oznaczało odpowiedź/ no i dwa razy powiedziałam coś do Bumera. Jednak nie wywołało to żadnej reakcji u niego.

Środa – Ten dzień był dosyć ważny. Bo był wstępem do piątku. Otóż Dymek i Stąporka dzwoniły ode mnie do Marka. No i nagadały mu różnych głupot na mój temat. A potem wręczyły mi telefon. Więc stwierdziłam mu, że dawno go nie słyszałam. Potem spytałam się go:

- „ Czy mogę ci zadać pytanie?”

Na co on odpowiedział:

- „Nie wiem”.

No więc zapytałam się go:

- „Czemu, kiedy jesteś z kumplami, nie mówisz mi cześć?”

Stwierdził, że:

- „Tak jakoś wyszło”.

/ Dopisek – Przesadziłaś Maliszewska naprawdę!

18.02.05 r./

Potem się z niego trochę ponabijałam. Powiedziałam, że:

- „Ty nigdy nic nie wiesz”

/ Bo chyba z pięć razy mówił „nie wiem”/. I jeszcze mu stwierdziłam:

- „Biedactwo”.

Potem przeprosiłam, że się nabijałam i skończyłam gadać. Przy okazji dowiedziałam się, że mnie zna

/ kojarzy imię Marta z moją osobą/ i że zna mnie

z widzenia.

Czwartek - W czwartek nie było nas / to znaczy Anki i mnie/ w szkole. Chodziłyśmy sobie po szkołach. A dokładniej po pierwszym, drugim i siódmym Liceum Ogólnokształcącym. Mnie najbardziej podobało się w siódmym Liceum Ogólnokształcącym. Jest tam fajny profil: podstawowy z elementami kulturoznawstwa / to znaczy wyjazdy do teatru, muzeum, oraz kółka teatralne, plastyczne/. Sądzę, że tam właśnie pójdę. Możliwe, że Keketka też pójdzie do „siódemki” tylko na inny profil. Byłoby fajnie. W sumie kiedy byłyśmy w siódmym Liceum, to więcej czasu spędziłyśmy w podstawówce szukając Blachy i w ogóle kogoś znajomego. No i ciekawie było kiedy zauważyłam Wiktora. Bardzo się zdziwiłam na jego widok. I on na nasz chyba też. Ale mnie na pewno

/ nie wiem jak Keketkę, a byłyśmy wtedy już we dwójkę/ rozpoznał.

Potem zobaczyłyśmy Blachę. No i stwierdziłyśmy, że sobie poczekamy na koniec lekcji. Potem poszłyśmy za nim do chaty. A on coś chyba kapował, że nas skądś zna. Popatrzyłyśmy trochę na niego… i poszłyśmy do domu. Ale żałuję, że on nie był sam, bo bym może powiedziała: „Cześć Jacek!”

/ Dopisek – Dobrze, że tego nie zrobiłam/.

W drodze powrotnej spotkałyśmy Polo i Siergiego. Polo powiedział nam:

- „Cześć”.

A Siergie NIE!

Piątek – Dzisiejszy dzień był z jednej strony bardzo, bardzo sympatyczny. Mój telefon podziałał / o tym później/. Nasi chłopcy z okazji Dnia Kobiet, wręczyli nam po dwóch godzinach twierdzenia, że nic dla nas nie mają, TULIPANY takie śliczniutkie. Byłam naprawdę wzruszona. To było z ich strony bardzo miłe. Potem kiedy wracałam z matmy zauważyłam, że Marek stoi pod klasą. Więc zaczęłam ostro przyglądać się mojemu tulipanowi i wąchać go. Wtedy Marek tak bardzo szczerze stwierdził mi:

- „Cześć „/ !!!!!!!!/.

Byłam w szoku, ale nie pokazała tego po sobie, powiedziałam mu:

- „Cześć”.

I poszłam dalej. Jeszcze zdążyłam zauważyć, że słodko się uśmiechnął. Keketka była wkurzona bo:

Po pierwsze – ona patrzyła na niego, a on na nią nie.

Po drugie – on patrzył na mnie.

Po trzecie – powiedział mi:

- „Cześć”.

I uśmiechnął się do mnie. W ogóle to musiało super wyglądać. Keketka patrzy na Marka, Marek na mnie, a ja na… tulipana. Biedny Marek! / Chociaż nie tak bardzo biedny/. Potem było całkiem O.K. Dopiero przed w-fem wkurzył mnie już całkiem. Nabijał się ze mnie nieprzeciętnie. Sądzę, że z niego jest skończony „DUPEK”. No, ale nic wytrzymam jego nabijanie ze mnie. Może się odczepić/ przecież nie o to mi chodziło/. 

 

Witam.

Kolejny tydzień z życia Marty. Co prawda prawie ćwierć wieku temu, ale jak to kiedyż było normalnie w porównaniu do dzisiejszego świata.

Pozdrawiam

Ela

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

139

Czary / Spells

137